
Jerzy Gogola OCD Nadzieja (2)
Nadzieja jako środek do zjednoczenia z Bogiem
Cały dynamizm życia duchowego na każdym jego etapie jest podtrzymywany przez nadzieję. W życiu teologalnym nadzieja jest owocem wiary i miłości. Te dwie cnoty udzielają nadziei swojego bogactwa, a jednocześnie swoich ograniczeń. Wiara jest poznaniem, a miłość jest zjednoczeniem. Jednakże ani poznanie wiary, ani zjednoczenie w miłości nie są doskonałe w życiu ziemskim. Nadzieja polega właśnie na tym, że potrafi podtrzymywać miłość w dążeniu do pełni, która będzie mieć miejsce w przyszłości.
Św. Jan od Krzyża przypisuje nadziei tak samo ważne funkcje, jak wierze i miłości. Pomijamy tutaj kwestie sporne, zajmiemy się natomiast teologicznym znaczeniem nadziei i jej konkretnymi funkcjami.
Nadzieja jako dar i obietnica
Droga nadziei, jak i całe chrześcijańskie powołanie, ma swoje źródło i początek w wieczności, w Bożym zamyśle. Jej podstawą jest Boży dar, który całkowicie objawi się dopiero w chwale nieba:
„Tam mię obdarzysz,
Mój Oblubieńcze, jedyne me życie,
Tym, co mi dałeś w innego dnia świcie”.
Przedmiotem nadziei jest zatem oglądanie samej istoty Boga. Ów dzień inny to dzień wieczności Bożej, całkowicie odmienny od dnia doczesności. Przeznaczenie do wiecznej chwały jest tak właściwe duszy, że żadne zdarzenia, przychylne czy przeciwne, wzniosłe czy niskie, nie potrafią nigdy tego odebrać.
W komentarzu do cytowanej strofy Doktor Mistyczny ukazuje całą panoramę teologalnej nadziei: ścisły związek pomiędzy początkowym darem a ostatecznym spełnieniem, jej obecność w ziemskiej rzeczywistości, jej pewność - nie pomijając historii, a jednocześnie nie zamykając człowieka w historii. Chodzi tu o coś więcej niż o zwykłą cnotę nadziei.
Należy jednak zwrócić uwagę na kontrast, jaki przeżywa człowiek nadziei. Kontrast pomiędzy darem a dążeniem do pełnego jego posiadania, pomiędzy posiadaniem a tęsknotą za posiadaniem. Wierzący już jest pewien posiadania przedmiotu swojej wiary i miłości, ale nadal przeżywa go jako stopniowe odkrywanie. Nadzieja ma to właśnie do siebie, że jest i posiadaniem i wzrostem w tym posiadaniu, zakotwiczeniem w wieczności, a jednocześnie zaangażowaniem w budowanie lepszego świata, radością i wzdychaniem. W dynamice nadziei możemy wyróżnić cztery etapy:
• początkowy dar,
• obietnica innych darów,
• historyczny rozwój,
• względna pełnia.
Ten schemat pozwoli zrozumieć, czym jest nadzieja u św. Jana od Krzyża. I w takim kontekście należy odczytać twierdzenia o pustce i posiadaniu, jakie pojawiają się w jego dziełach. Można popełnić błąd, odczytując sanjuanistyczną pustkę według klucza psychologicznego albo ascetycznego. Tymczasem u niego pustka ma charakter teologiczny. Za przykład może służyć Modlitwa duszy rozmiłowanej, w której człowiek, doświadczając swojego ubóstwa, prosi o wolność i inne dary. Zdaje sobie sprawę, że to wszystko, o co prosi, już otrzymał w Chrystusie, który zawiera w sobie wszystkie inne dary, i że jest to dar otrzymywany w chwili obecnej.
„Nie pozbawisz mię, o Boże mój, tego, coś mi dał w Twym Synu Jezusie Chrystusie, w którym mi dałeś wszystko, czego pragnę; dlatego się weselę, bo nie zawiedziesz mej ufności! Czemu więc, duszo moja, jeszcze się ociągasz, gdy już teraz możesz kochać swym sercem swego Boga?”.
Jak wynika z tekstu, nadzieja nie wyobcowuje z historii, ale pozwala lepiej w niej działać. W centrum nadziei znajduje się zawsze Chrystus.
„W poczuciu tej nadziei,
Iż przyjdzie On wśród chwały,
Ludziom trudy i znoje Lżejsze się wydawały.
Długie wieki nadziei Za przyszłym odkupieniem,
Spowiły serca ludzkie Tęskliwym udręczeniem”
Sytuacja ludzkości zmienia się całkowicie wraz z przyjściem Chrystusa. W Nim ujrzeliśmy Ojca i otrzymaliśmy Jego miłość. Od tego momentu jednak, z punktu widzenia teologicznego i psychologicznego, nadzieja jest jeszcze trudniejsza. Teraz, kiedy wierzący poznał z bliska Boga w Chrystusie, wzmaga się jego pragnienie zjednoczenia i spotkania twarzą w twarz. To także jest prawem nadziei: im większe otrzymuje się dary, tym większe przeżywa się pragnienia. Nadzieja dzieli radości i tęsknoty płynące z wiary i miłości.
„Gdy dusza kocha już Boga pełniejszą miłością, przechodzi z powodu Jego nieobecności przez cierpienia dotyczące trzech władz duszy, tj. rozumu, woli i pamięci. [...] Co do pamięci mówi, że umiera, gdyż pamiętając, iż rozum jej jest pozbawiony jedynego szczęścia, czyli widzenia Boga, że wola nie nasyca się rozkoszą posiadania Go, że może Go utracić na zawsze wśród niebezpieczeństw i okazji tego życia, cierpi w tejże pamięci śmiertelne męki. Widzi bowiem, że jest pozbawiona pewnego i pełnego posiadania Boga, będącego według słów Mojżesza życiem duszy: On jest życiem twoim (Pwt 30, 20)”.
Nadzieja zatem obejmuje tę samą rzeczywistość co wiara i miłość.
Postawa człowieka nadziei wobec teraźniejszości
Nadzieja, według Jana od Krzyża, wchodzi w szczególniejszy związek z duchową władzą pamięci. Pamięć i nadzieja w różny sposób wpływają na przeżywanie chwili obecnej: nadzieja nieustannie kieruje człowieka ku przyszłości, pamięć zaś ku przeszłości. Skutkiem tego teraźniejszość zostaje ubogacona historią i planami na przyszłość.
Dzięki zdolności wspominania przeszłości i wybiegania w przyszłość człowiek tworzy sobie pewną syntezę życiową. Pamięć gromadzi fakty i dąży do zapełniania nimi pustki chwili obecnej. Nadzieja natomiast wybiega w przyszłość i także chce zapełnić pustkę teraźniejszości. W tej sytuacji działanie teologalnej nadziei polega na wyzwoleniu człowieka zarówno od jego przywiązania do przeszłości, jak i przyszłości. W ten sposób rodzi się ubóstwo, oderwanie, a jednocześnie nieustanna otwartość na nowość.
„Już znasz liczne cierpienia, córko moja, jakie znosimy. Bóg to dopuszcza dla chwały swych wybranych. W milczeniu i nadziei będzie nasza siła”. Z nadzieją idzie w parze siła. „Człowieka oderwanego od doczesności nie dręczą w czasie modlitwy, lub poza nią - troski. Może on wtedy z wielką łatwością, nie tracąc czasu, postępować w życiu duchowym”.
Trudno szczegółowo przedstawić działanie nadziei w odniesieniu do teraźniejszości. Można je zrozumieć na przykładzie nocy ciemnej. W tym trudnym doświadczeniu zostają zerwane mosty pomiędzy przeszłością i przyszłością. Tracą znaczenie dobra otrzymane w przeszłości. Możliwe rozwiązania i chwała przyszłego życia wydają się być czymś bardzo odległym, prawie nieosiągalnym. Pozostaje jedynie pamięć na nędzę i niewierność. Człowiek cierpi, nie znajdując żadnego naturalnego oparcia. „Dusza ogołocona z pojmować i pozbawiona naturalnego oparcia cierpi w niej próżnię, co jest bardzo bolesne dla niej, coś tak, jakby komuś zatrzymano powietrze lub pozbawiono go oddechu”. „Wszystko jest tu dla duszy ciasne. Nie może się pomieścić w niebie ni na ziemi [...] Jest to cierpienie i męka bez pociechy jakiejś nadziei, światła czy jakiegokolwiek dobra duchowego”. Takie skutki sprawia ta noc zakrywająca nadzieję zobaczenia światła dnia.
W takim duchowym klimacie wszystko po kolei znika: przeszłość, przyszłość, wsparcie płynące od innych... Pozostaje tylko nadzieja. Jest to nadzieja milcząca i zakorzeniona w Bogu. „Nie jest ten czas stosowny do rozmowy z Bogiem, lecz trzeba tu, jak mówi Jeremiasz «położyć prochu w usta swe; może jest nadzieja» (Lm 3, 39)”. Wszelkie rozumowania i wyjaśnienia nie zdają się tutaj na nic.
„Dobrze więc postępujesz, wytrwaj tylko i raduj się. Kimże bowiem jesteś, by dbać o siebie? [...] Ciesz się więc i ufaj w Panu, bo otrzymałaś znaki, że wszystko jest dobrze, może ci jeszcze Pan przyda, a jeśli nie, nie trap się zbytnio, widząc się tak niedołężną. Pan bowiem poprowadzi cię gdzie będzie najlepiej i zostawi cię zupełnie bezpieczną. Nie pragnij więc innej drogi, utrzymuj duszę w pokoju”.
Ekstremalna sytuacja nocy ciemnej ujawnia dynamizm nadziei również w czasie zwyczajnym.
Człowiek nadziei wobec przeszłości
Zadanie nadziei w odniesieniu do przeszłości polega głównie na wyzwoleniu człowieka z uzależnienia od wspomnień, które ożywia w nim pamięć.
„Chciałbym, żeby ludzie duchowi pilnie baczyli na szkody, jakie szatan wyrządza w ich duszach za pośrednictwem pamięci, jeśli się nią wiele posługują. Iluż smutków i utrapień, iluż złych i próżnych radości staje się ona powodem, zarówno w rzeczach Bożych, jak i ziemskich: przynosi nadto z sobą wiele brudów i kala nimi dusze. [...] Takie ogołocenie, choćby nie sprawiało takiego dobra, jakie dzieje się wówczas, gdy ducha jednoczy się z Bogiem, jest wielkim dobrem. Przede wszystkim dlatego, że przez nie uwalnia się dusza od wielu utrapień, zmartwień i smutków oraz oddala się od wielu niedoskonałości i grzechów”.
„Wielu jest takich, którzy nie chcą się wyzbyć słodyczy i smaku w poznaniach pamięci i dlatego nie dochodzą do najwyższego posiadania i pełnej słodyczy”.
Wpływ pamięci i na życie duchowe, i psychiczne jest ogromny. W psychologii uważa się, że większa część chorób neurotycznych i zaburzeń emocjonalnych związanych jest z pamięcią. Działanie pamięci przypomina taśmę magnetofonową, która zachowuje wszystko, co się wydarzyło w naszym życiu. Nawet krótkotrwałe wydarzenie może mocno zakorzenić się w pamięci i całkowicie opanować umysł i serce.
Pamięć - według Doktora Mistycznego - nie pełni funkcji biernego archiwum, które przechowuje minione zdarzenia; pamięć potrafi ożywiać fakty z przeszłości. Działanie nadziei umiejscawia się właśnie w punkcie działania pamięci, tj. przywoływania, ożywiania tego, co już było.
Skoro pamięć jest władzą czynną, to umartwienie pamięci nie przynosi szkody zachowywaniu faktów, doświadczeń, nabywanemu poznaniu rzeczywistości, przewidywaniu zdarzeń, planowaniu. Zło nie znajduje się w zdarzeniach, ale w tej funkcji pamięci, która sięgając do minionych wydarzeń, podsyca agresję, pychę, chciwość, chęć odwetu, etc.
„Ogołocona z wszelkich wspomnień, nie rozważając i nie zatrzymując się nad tymi rzeczami, niech się zwraca do Boga w uniesieniu miłości. O tyle zaś może je sobie przypominać, jeśli one są dobre, by wiedzieć i czynić to, do czego jest zobowiązana. Niech nie pokłada w tym wszystkim afektu i upodobania, gdyż same formy nic nie dadzą duszy, zwłaszcza że człowiek nie może nie myśleć i nie pamiętać o tym, co powinien znać i czynić. Takie przypomnienie jednak, jeśli się do niego nie przywiązuje, nie wyrządzi jej szkody”.
Prawdziwą szkodę przynosi wierzącemu nie rzecz jako taka, ale przywiązanie do niej, pożądanie. Istota zła zostaje tutaj oddana przez takie wyrażenia, jak: posiadanie, własność, przywłaszczenie, przywiązywanie wagi, „skład i skarb pamięci”. Człowiek może nieustannie powracać do doznanych krzywd, popełnionych błędów, niepowodzeń, zamiast przebaczyć i zapomnieć. Może także wspominać miłe zdarzenia i wszystko, co zadowala jego próżność.
Nie mogąc oderwać się od goryczy i od słodyczy związanych z przeszłością, przeżywa to wszystko na nowo i z coraz większą siłą.
„Uczy nas tego doświadczenie. Widzimy bowiem, że ile razy dusza zaczyna myśleć o jakiejś rzeczy, zostaje zależnie od doznania, mniej lub więcej poruszona i pobudzona co do tej rzeczy. Jeśli takie przypomnienie jest niemiłe i przykre, napawa duszę smutkiem, nienawiścią itp.; jeśli jest przyjemne, budzi radość, pożądanie itp.”.
Człowiek może stać się zupełnie niezdolny do usunięcia z pamięci pewnych obrazów, które w sposób obsesyjny ciągle wracają i dręczą go.
Przypominanie sobie niektórych wydarzeń może sprawiać podobne doznania, jakie towarzyszyły zaistniałemu w przeszłości wydarzeniu. Można tę zdolność pamięci wykorzystać, a pamięci o własnych grzechach, już odpuszczonych, przeciwstawiać jednocześnie pamięć o doznanych łaskach, i tak znajdować zawsze powód do duchowej radości.
Człowiek nadziei wobec przyszłości
Charakterystyczna funkcja nadziei odnosi się do przyszłości. W przeszłości uwzględniano więc niemal wyłącznie tę jej funkcję. Tymczasem nadzieja zapuszcza swoje korzenie w początkowym darze łaski, odnosi się do dóbr obecnych i minionych, by w ten sposób oddziaływać na teraźniejszość.
Nadzieja wzbudza pragnienie Boga, a nie jakiejś nieokreślonej przyszłości; przynagla człowieka do przyspieszenia kroku na spotkanie z Nim, niejako po drodze do Boga budując historię. Takie działanie nadziei zostało bardzo dobrze zobrazowane w poemacie Pieśń duchowa:
„Tam mię obdarzysz,
Mój Oblubieńcze, jedyne me życie!
Tym, co mi dałeś w innego dnia świcie”
W czasie drogi człowieka do Boga nadzieja przybiera różne formy: zapału zmysłowego początkujących, oczyszczeń nocy, poszukiwań wśród tęsknoty, pragnienia chwały.
„Jest wielu takich, którzy pragną postępować naprzód i z wielką usilnością proszą Boga, by ich pociągał i prowadził do tego stanu doskonałości, a gdy Bóg zaczyna ich podnosić przez pierwsze niezbędne trudy i umartwienia, nie chcą ich przyjmować [...] Więc gdy im Bóg zaczyna dawać to, o co Go prosili, nie chcą tego przyjąć” .
Do chwały wiecznej człowiek dąży w konkretnym życiu i w czasie historycznym.
„Zwykle [...] dusza otrzymuje zmianę na lepsze i postęp, drogą, jakiej się najmniej spodziewa, owszem, najczęściej myśli, że tą drogą idzie się na zgubę. Nie mając jeszcze doświadczenia w tej nowości, sprawiającej, że wychodzi, zaciemnia się i zbacza od pierwszego sposobu postępowania, mniema dusza, że raczej traci coś, niż zyskuje. Czuje bowiem, że traci to, co przedtem znała i odczuwała, a idzie tam, gdzie sama nie wie i nie odczuwa. Jest ona w położeniu podróżnego, dążącego w nieznane strony nowymi i nieznanymi drogami, którymi nigdy nie szedł. Nie ma on przewodnika i sam nie zna drogi, pozostaje więc w wątpliwościach, zdany na wskazówki innych”.
Zaangażowanie człowieka w życie duchowe i w tworzenie historii nie usuwa tęsknoty za bezpośrednim spotkaniem z Bogiem. Serce bowiem nie zadowala się rzeczami niższymi od Boga.
„Pokój, uciszenie i zaspokojenie serca, jakie może osiągnąć dusza w tym życiu, nie wystarczą jej tak, aby nie wzdychała w swym wnętrzu (choć spokojnie i bez cierpień) w oczekiwaniu tego, czego jej brakuje. Wzdychanie bowiem jest objawem nadziei. Takim było owo wzdychanie, które wyrywało się z piersi Apostoła i innych, chociaż już doskonałych dusz, o których on mówi: «Ale i my sami, którzy mamy pierwiastki ducha, i my także we wnętrzu naszym wzdychamy, wyczekując przybrania za synów Bożych» (Rz 8,23). Te same jęki odzywają się i tu w głębi tej duszy, w sercu rozmiłowanym”.
Końcowy wniosek brzmieć musi więc następująco: człowiek duchowy powinien dążyć do zjednoczenia z Bogiem w ubóstwie i nadziei.
Pytania do dzielenia się i dialogu:
1. Czym jest nadzieja i na czym polega jej dynamika ?
2. Jakie jest zadanie nadziei wobec przeszłości i teraźniejszości ?
3. Co jest istotą nadziei w przyszłości ?