Komu pomagamy?Jak powstał sekretariat?Jakie mamy zadania?Biuletyn formacyjny

 


Deprecated: Function eregi() is deprecated in /home/klient.dhosting.pl/ocd/szkaplerz.pl/public_html/aktualnosci/news/show.php on line 2

Konferencja na listopad
SZCZEPAN T. PRAŚKIEWICZ OCD
MARYJA KARMELITAŃSKICH LEGEND I TRADYCJI (5)


6. Ratunek dzięki figurze Matki Bożej z Chester w Anglii
Zmagania karmelitów o uznanie ich maryjnego tytułu opowiada także legenda o figurze Matki Bożej z opactwa w Chester w Anglii, gdzie spotkali się oni ze szczególnymi uprzedzeniami i opozycją, stąd i legenda jest niezmiernie wymowna. Co więcej, legenda wychodzi na przeciw historycznemu wydarzeniu, jakim było uznanie w 1374 roku przez renomowany Uniwersytet w Cambridge prawa do noszenia przez zakon upragnionego tytułu Braci Błogosławionej Dziewicy Maryi.
Orzeczenie to poprzedziła gorąca publiczna polemika między dominikaninem Janem Stokes a karmelitą Janem de Hornby. Według legendy sama Matka Boża wkroczyła w ten spór. Mianowicie (według zapisu o. Osińskiego):
„Jak o tem czytamy w kronice klasztoru świętej Werburgii, prześladowano zakon karmelitów w mieście Chester w Anglii. Nazywano ich dumnemi przywłaszczycielami zaszczytnego i osobliwszego miana braci Najświętszej Maryi Panny z góry Karmelu. Zazdrość prześladowców do tego doszła stopnia, że ich nakłoniła aż do rzucenia potwarzy. Gołosłownie wprawdzie, ale zawsze twierdzili, że karmelici nie Najświętszej Maryi Panny, Matki Boga, ale Marii Egipcjanki, grzesznicy, są naśladowcami, że nie są zatwierdzeni przez Kościół i że nie mogą pochodzić od Eliasza i Elizeusza, proroków.
Spotwarzeni zakonnicy, w tem ciężkiem dotknięciu ich ręką prześladowczego losu, byli pozbawieni wszelkich środków do obrony ludzkiej służących, bo ich napastnicy byli liczni, a co więcej, między potwarcami były osoby zaszczycone wysokiemi dostojeństwami, posiadały rozległą władzę i miały siłę za sobą. Pozostała więc im jedynie obrona Nieba. Otóż uciśnieni słudzy Boga, pełni wiary i ufności w Jego miłosierdzie, pełni nadziei, że i w tym razie opieka ich szczególnej Protektorki, Niepokalanej Dziewicy cofniętą nie będzie, uciekli się do tej najwyższej, a tem samem najpewniejszej obrony, i pędząc dnie i noce na modlitwach gorących, w bezprzestannych postach i umartwieniach ciała, korząc się przed sprawiedliwością Ojca Przedwiecznego i Wiekuistego, Jemu sprawę swą polecili”.
I oto co nastąpiło pewnego dnia, podczas procesji, w której uczestniczyło duchowieństwo i wierni miasta, a której trasa wiodła obok słynącej wieloma łaskami figury Matki Bożej:
„Gdy obok tej statuy ciągnęła processya, a porządkiem processyonalnym nadeszli przed nią karmelici otoczeni wielkim tłumem ludu, i gdy oddając zwykłą cześć Najświętszej Pannie odmawiali Pozdrowienie Anielskie, wszyscy obecni usłyszeli z wielkiem przerażeniem głos wychodzący z cudownej postaci Maryi, która wskazywała na karmelitów, a ten głos przenikający, pełen siły nieziemskiej, trzykroć powtórzył te zachwycające słowa: Oto bracia moi! Oto bracia moi! Oto bracia moi najmilsi, najukochańsi!

7. Maryjne zapewnienie, że Karmel będzie istniał „do końca czasów”
Wielką śmiałością tchnie legenda związana z postacią św. Piotra Tomasza, karmelitańskiego biskupa i patriarchy Konstantynopola (zm. 1366). Podobnie jak wcześniejsze, także i ona powstała w atmosferze niepewności cechującej początkowy okres obecności karmelitów w Europie, po ich przybyciu z Palestyny. Prawna sytuacja zakonu ciągle nie była jasna, rodząc niepokój w sercach i umysłach karmelitów. Legenda pragnie ich uspokoić zapewnieniem Maryi, że Karmel będzie istniał „do końca czasów”.

Św. Piotr Tomasz należy do grupy najstarszych świętych Karmelu i jest jednym z tych, którzy odznaczali się wyjątkową miłością i czcią dla Patronki zakonu. Jeden ze współczesnych mu współbraci, Jan z Hildesheim, opisuje pewien epizod z życia świętego. Miał on mieć miejsce, gdy świątobliwy zakonnik był już uznanym wykładowcą w swej rodzinnej Francji. W nocy poprzedzającej uroczystość Zesłania Ducha Świętego z jego celi zaczęły dochodzić tajemnicze głosy. Zbudziły one dwóch jego współbraci – sąsiadów. Nie mieli oni jednak odwagi, aby wejść do niego i sprawdzić, co się stało. Pytany przez nich nazajutrz o to, co się stało, nie chciał o tym mówić. Gdy nalegali, uległ ich presji i wyznał: „Udałem się na spoczynek trochę przygnębiony na duchu, ale i z gorącym pragnieniem uzyskania od błogosławionej Dziewicy łaski zachowania naszego zakonu i obietnicy Jej patronatu. Właśnie wtenczas powiedziała mi: Nie obawiaj się Piotrze, gdyż nasz zakon karmelitański przetrwa aż do końca czasów. Pierwszy patron zakonu, Eliasz, prosił o tę łaskę mojego Syna w czasie Jego przemienienia na górze i uzyskał ją”.

8. Maryjny testament pierwszego przeora
Przywołajmy jeszcze pośród maryjnych legend karmelitańskich duchowy testament św. Brokarda, pierwszego przeora z góry Karmel, do którego zaadresowana jest Reguła karmelitańska, jakkolwiek w jej pierwotnym tekście czytamy, że skierowana jest do „umiłowanych synów: B. i pozostałych pustelników”. Inicjał „B” został przez tradycję utożsamiony z Brokardem dopiero w drugiej połowie XIV wieku. Według legendarnego podania, które prawdopodobnie powstało w tym samym czasie, i które przyjęto jako czytanie w liturgiczne wspomnienie świętego w karmelitańskim brewiarzu przedsoborowym, tenże św. Brokard, czując zbliżającą się śmierć, miał zwołać współbraci i powiedzieć do nich: „Synowie! Bóg w swoim miłosierdziu powołał nas do zakonu karmelitów, a z Jego szczególnej łaskawości nazwani zostaliśmy Braćmi Najświętszej Dziewicy Maryi. Miejcie się więc na baczności, abyście po mojej śmierci nie przybrali sobie tego tytułu niegodnie. Dlatego też trwajcie nieustannie w dobrem, brzydźcie się bogactwem, ze wzgardą odrzućcie świat, a życie swoje ukształtujcie na wzór Maryi i Eliasza”.
Testament nosi wyraźne piętno maryjne. O. Jerzy Zieliński pisze, że dostrzegamy w nim dwa elementy związane z osobą Matki Syna Bożego: pierwszy dotyczy nazwy zakonu („nazwani zostaliśmy Braćmi Najświętszej Dziewicy Maryi; miejcie się więc na baczności, abyście po mojej śmierci nie przybrali sobie tego tytułu niegodnie”), a drugi mówi o Matce Jezusa, jako o podstawowym wzorze, jaki każdy karmelita powinien naśladować („życie swoje ukształtujcie na wzór Maryi i Eliasza”).
Przypomnijmy, że dla średniowiecznej mentalności imię, nazwa czy tytuł nie były tylko słowami służącymi potrzebie rozróżniania przedmiotów i osób. Podobnie jak w kulturze żydowskiej utożsamiały się z osobą lub wspólnotą, określając ich charakter i odsłaniając do pewnego stopnia ich tajemnice. Św. Brokard przypomina zatem, że nazwa „Bracia Najświętszej Dziewicy Maryi” zobowiązuje do określonego sposobu życia, jest świadectwem, czyli mówi wszystkim wokół, że we wspólnocie karmelitańskiej Maryja ma swoje szczególne miejsce. Nazwa streszcza sposób życia zakonu. Straciłaby zatem sens, gdyby na zewnątrz nie wyrażała tego, czym żyje w swoim wnętrzu.
„Testament św. Brokarda – pisze o. Zieliński – jest specyficznym listem wysłanym przez niego w przyszłość ku wszystkim tym, którzy dzielić będą ducha i pierwotny charyzmat karmelitański; ku wszystkim tym, których wtedy nie mógł jeszcze zobaczyć, ale w swej głębokiej wierze przeczuwał”. Duchowe jego przesłanie odbiło się echem w słowach innego testamentu, który kilka wieków później pozostawiła swoim duchowym córkom i synom Matka zreformowanego Karmelu, św. Teresa od Jezusa. Jest to niejako odpowiedź na słowa umierającego przeora z góry Karmel: „Na miłość Pana naszego proszę was wszystkie..., miejmy wciąż przed oczami ten ród święty, z którego pochodzimy. Jesteśmy duchowym potomstwem owych błogosławionych Proroków i Ojców, potomstwem tych chwalebnych przodków naszych, którzy tu na ziemi nosili ten nasz habit, a dziś chwałą przyobleczeni czekają nas w niebie!”. „To jest nasz początek, z tego rodu się wywodzimy, od owych świętych ojców naszych z góry Karmel, którzy w takiej głębokiej samotności, z takim wzgardzeniem wszystkimi rzeczami tego świata, szukali tego skarbu, tej drogiej perły”.
Echo duchowego testamentu pierwszego przeora góry Karmel, zwłaszcza w odniesieniu do aspektu postrzegania Maryi za podstawowy wzór do naśladowania przez karmelitów, można też łatwo dostrzec w pismach wielu pisarzy zakonu, spośród których zacytujmy (za o. Bernardem) o. Jana od Jezusa i Maryi (zm. 1615), świątobliwego wychowawcę pierwszych karmelitów bosych w Italii:
„Jako synowie i bracia Najświętszej Maryi Panny zrodzeni jesteśmy w zakonie jakby jakimś dziewiczym sposobem. Zastanówmy się nad tym i pilnie badajmy czy godnymi, czy też zwyrodniałymi synami jesteśmy. Bo zaiste synowie Najświętszej Dziewicy mają być podobni do swej Matki, albowiem kto nie staje się podobny, ten kala się brzydką zmazą. Jeśli więc podobieństwo jest znamieniem synów, skoro Królowa niebios odznaczała się głęboką pokorą, szczerym posłuszeństwem, niezłomną cierpliwością, pełną słodyczy łagodnością, gorącą miłością, tedy ten, kto nie usiłuje nabyć tych cnót, karmelitą bosym być nie może. Dziewica pokorna – zakonnika pysznego, posłuszna – zuchwałego, łagodna – złośliwego, nie zaliczy między synów swoich. Jakimże sposobem karmelita bosy gadatliwy może być poczytany za syna Matki w milczeniu zamiłowanej, troszczący się o wygody – za syna niedostatek cierpiącej, pozwalający sobie na swobodę wzroku – za syna pełnej skromności, oddany życiu światowemu – za syna Matki ukrytej? Czemuż to niektórzy spośród nas, choć wspomagani przez samą Najświętszą Marię Pannę, jednak tak mało przystosowują swe życie do wymagań zakonu, tak mało postępują w nabywaniu prawdziwych cnót? Czyż Panna najłaskawsza, jeśliby mogła być dotknięta ciosami boleści, nie bolałaby ciężko nad odstępstwem i błędna drogą synów?
A zatem nie zaniedbujmy naszych obowiązków względem Najświętszej Panny. Świat słusznie uważa nas za prawdziwych i w rozkosze opływających synów tej Dziewicy, a kiedy udział bierzemy w czynnościach uroczystych, patrzy na nas jak na czysty zastęp sług Niepokalanej. Nie pozwólmy, ażeby w tym względzie miał się świat mylić. Jednorodzony Syn Dziewicy jest Barankiem; i my także, jeśli chcemy być prawdziwymi synami Najświętszej Maryi Panny, naśladujmy Jej skromność, czystość, łagodność i inne cnoty odpowiednie naszemu stanowi; naśladujmy, o ile tylko w naszej mocy obyczaje tej Błogosławionej Dziewicy. Wówczas to na mocy dziedzictwa osiągniemy pierwociny doskonałości i niezaprzeczonym prawem pierwszeństwa cieszyć się będziemy. Na tym polega kult Niebios Królowej, w którym my, ze względu na Jej nad nami opiekę, przodować powinniśmy”.
Aluzji do śmierci i do testamentu św. Brokarda nie zabrakło też w historii zakonu opracowanej przez o. Osińskiego:
„Św. Brokard – pisze on – rządził zakonem lat 33. Gdy doszedł 80 lat życia tak chwalebnego w znakomite czyny, tak sławnego przez wysokie cnoty i doskonałość chrześcijańską, czując że się czas rozstania z światem zbliżył, nie przestawał otaczających łoże jego braci zakonnych zachęcać, aby życie w ciągłem ubóstwie wiedli i aby do zgonu swego niepokalaną czystość i niewinność obyczajów zachowali. Zaklinał ich, aby najmniejsza skaza nie plamiła ich zakonnego powołania i aby ich życie było tak czyste i piękne, żeby z prawdziwą godnością szczycić się mogli chlubnem mianem braci Najświętszej Maryi Panny z góry Karmelu”. Cdn.

Pytania do dzielenia się:

1. Jak obroniono tytuł Zakonu Braci NMP z Góry Karmel?
2. Co oznacza być bratem Maryi w tradycji Zakonu ?
3. Dlaczego i jak powinniśmy „przodować w kulcie NMP”?


[skomentuj] [wróć do newsów]



Powered by PsNews

 
szkaplerz
Aby otrzymywać materiały formacyjne i informacje
o nowościach na naszej stronie
wpisz swój adres mailowy.

 

 

góra strony
  Dokument bez tytułu

 

 
 

Strona Rodziny Szkaplerznej Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych