szkaplerz
rodzina szkaplerzna
szkaplerz
 


Dokument bez tytułu

19 lipiec 2003

o. Jan Andrzej Kłoczowski OP

Różaniec jako modlitwa kontemplacyjna

Księża - i tu biję się we własne piersi - często wzywają, zachęcają do modlitwy, a nie mówią jak się modlić. A przecież bardzo wielu z nas czuje się bezradnych. Bo czy jest sens tak mówić ten różaniec, klepać te "zdrowaśki"? - przecież zwykle tak kojarzy się różaniec i często tak bywa. Sam na własnej skórze tego doświadczyłem, gdy pewna czcigodna dama przyszła do mnie, wyrażając pretensję, że za szybko odprawiłem Mszę Św., ponieważ ona jeszcze nie zdążyła odmówić różańca. I mieliśmy z ową damą krótką duszpasterską wymianę zdań o tym, co należy robić z różańcem w czasie Mszy św.

"Rewolucja w Kościele! Rewolucja różańcowa!" - tak przez jakieś kilka dni po ogłoszeniu przez Jana Pawła II dokumentu Rosarium Virginis Mariae emocjonowano się papieskim przesłaniem. Potem wszystko znów ucichło. Wydaje mi się jednak, że ten papieski list jest bardzo ważny. To jest pierwszy chyba dokument, w którym- że tak powiem - podaje się dokładną instrukcję, która oczywiście musi być potem rozpracowana, obgadana, czyli należy to właśnie zrobić, co my teraz robimy.

Jakie są podstawowe założenia które Papież chce nam przekazać?

Po pierwsze - różaniec jest modlitwą chrystocentryczną.

Czcicieli Matki Bożej, którzy by się na mnie teraz obrazili, uspakajam -to nie znaczy, że Papież zdecydował, że teraz Matkę Boską przesuwamy do kącika. Jan Paweł U nie umniejsza Jej roli, tylko pokazuje, zresztą za Pawłem VI i innymi papieżami i znakomitymi świętymi, że różaniec jest modlitwą chrystocentryczną, którą odmawiamy razem z Maryją. Innymi słowy - orientacja przestrzenna różańca jest taka - nie do Maryi, tylko z Maryją do Chrystusa.

Bardzo wyraźnie Papież o tym w kilku momentach wspomina. Przywołuje fragment z Ewangelii świętego Łukasza, który jest bez mała -można powiedzieć - ewangeliczną definicją różańca; podsumowując dzieje dziecięctwa Jezusa, Łukasz pisze: "A Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu".

"Zachowywać i rozważać te sprawy"; "te sprawy" - tutaj greckie słowo jest bardzo bogate, mieniące się znaczeniem, znaczy zarówno wydarzenia, jak i słowa a więc wszystko, czego doświadczyła będąc Matką i Opiekunką małego Jezusa. I to jest właśnie różaniec - razem z Maryją rozważać i zachowywać wszystkie te sprawy.

Różaniec jest też modlitwą kontemplacyjną - to także bardzo ważne. Przywołam tu papieża Pawła VI: "Jeśli brak kontemplacji, różaniec upodabnia się do ciała bez duszy i zachodzi niebezpieczeństwo, że odmawianie stanie się bezmyślnym powtarzaniem formuł oraz będzie w sprzeczności z upomnieniem Chrystusa, który powiedział: 'Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani'".

Tylko czym jest w takim razie różaniec?

Znowu pada to bardzo ważne stwierdzenie: "streszczenie Ewangelii" -różaniec jest streszczeniem Ewangelii, bowiem w kontemplację obrazu Jezusa nie możemy wejść inaczej, niż wchodząc przez modlitwę w aktualną z Nim relację. To Duch Święty sprawia, że wpatrujemy się w Jego twarz jak w zwierciadle, słuchając słów Ewangelii. Kontemplacja bowiem wywodzi się od patrzenia, wpatrywania się.

Dominikański klasztor San Marco we Florencji jest swoistym przewodnikiem różańcowym, albowiem Fra Giovanni da Fiesole, zwany Fra Anielico, dominikanin namalował każdemu bratu tajemnicę różańcową w celi: Narodzenie, Przemienienie, Zmartwychwstanie i na każdym z tych obrazów klęczą i wpatrują się w tę namalowaną scenę postaci świętych -św. Dominik, św. Katarzyna, czasami Matka Najświętsza.

Gdy chodziłem po tym klasztorze to zrozumiałem, co znaczy zmiana tajemnic różańca; teraz poszczególne grupy różańcowe wymieniają rozważania tajemnic, wtedy znaczyło to także prosty fakt przejścia z celi do celi. Całe pół roku jakiś dominikanin mieszkał pod Przemienieniem Pańskim, a teraz dostał Narodzenie Pana Jezusa - i znów wpatruje się w kolejną tajemnicę.

Papież pod koniec listu, gdy daje bardzo precyzyjną metodologię modlitwy różańcowej, zwraca uwagę na jedną rzecz (kilka rzeczy, ale na jedną szczególnie ważną). Modlitwa typu różańcowego nie jest tylko własnością katolików, coś bardzo zbliżonego do różańca znają też muzułmanie, którzy mają taki sznurek, na którym są paciorki i odmawiają 99 imion Allacha bo to setne, znane tylko Bogu, będzie wypowiedziane dopiero w niebie. Znamy dalekowschodnie mantrowanie; prawosławne odmawianie modlitwy Jezusowej, powtarzanie wiele tysięcy razy: "Jezu Chryste, Synu Boga żywego - zmiłuj się nad nami", modlitwa pielgrzyma - znakomita modlitwa pielgrzyma

Towarzyszy temu obraz - wizualizacja. Psychologowie czasem w rozmaitych zabiegach terapeutycznych każą dokonać wizualizacji -"wystawienia sobie" (to piękne staropolskie powiedzenie o wyobraźni -"wystaw sobie waszmość", czyli wyobraź sobie).

Papież przypomina: tak, trzeba wpatrywać się... Papież wręcz poleca -jak się da - bardzo dobrze by było przy odmawianiu danej tajemnicy stanąć wobec ikony, która ją przedstawia.

Dlaczego jednak Ojciec Święty przypominając nam o wielkiej roli modlitwy różańcowej w naszej tradycji religijnej, idzie jakby o krok dalej i wprowadza pięć nowych tajemnic do rozważania, czyli czwartą cząstkę różańca - tajemnice światła?

Papież zdaje się mówić do nas tak: "Jeżeli prawdą jest, a jest to prawdą, że różaniec jest modlitwą chrystocentryczną, to dlaczego kończymy pierwszą cząstkę na dzieciństwie, a zaczynamy od razu od męki i tajemnic bolesnych? A co pomiędzy? Co z tymi trzema latami publicznej działalności?"

I dlatego Ojciec Święty wprowadza te nowe, bardzo ważne tajemnice:

  1. chrzest Jezusa w Jordanie, czyli początek misji nauczania;
  2. objawienie mocy mesjańskiej na weselu w Kanie Galilejskiej, a to pierwszy znak który uczynił Jezus;
  3. głoszenie królestwa Bożego i wezwanie do nawrócenia; pierwsze słowa które mówi Jezus: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewan­gelię";
  4. przemienienie na Górze Tabor - cudowna, wspaniała tajemnica (przypomnę choćby wielkich i pobożnych malarzy ikon, którzy przedstawiali światłość Taboru);
  5. ustanowienie Eucharystii.

Z tymże z tekstu papieskiego wyraźnie wynika, iż nie musimy się tak literalnie trzymać tych akurat wymienionych tajemnic i że ze względów duszpasterskich albo osobistej pobożności możemy rozważyć inną tajemnicę - np. medytując głoszenie Królestwa Bożego, możemy wziąć całe Kazanie na Górze, które jest streszczeniem tegoż, i rozważyć sobie, co znaczy budować dom na skale. Innymi słowy, chodzi o to, żeby w jeszcze bardziej wyraźny sposób związać naszą lekturę Pisma Św., szczególnie Ewangelii, z modlitwą odmawianą razem z Maryją.

A więc żadna rewolucja różańcowa (chociaż dominikanie będą musieli nosić teraz dłuższe różańce o pięć dziesiątek; jak to zrobimy, to nie wiem; niech się nasz Generał z tym męczy). Ale to nie jest rewolucja, tylko rzeczywiste otwarcie, choć otwarcie, które będzie żywe i prawdziwe, jeżeli nie poprzestaniemy na rym, że znowu się wzruszymy, iż Ojciec Święty, nasz kochany Ojciec Święty, napisał coś tam jeszcze, ale naprawdę zabierzemy się do roboty.

Bo z nauczaniem Papieża to jest tak: taki wielki olbrzym przyjdzie, powie coś i to może zawisnąć w powietrzu, jeżeli mrówki nie rozprowadzą tego po całym lesie. I myślę, że taka będzie nasza robota na "dwunastkach" -tak roznosić po całym lesie naszego życia ten bardzo solidny pokarm.

Oczywiście Jan Paweł II nie byłby sobą, gdyby nie zwrócił uwagi na to jedno ze zdań, zdanie czy myśl, która - sądzę - jest jednym z kluczy jego pontyfikatu, a mianowicie: " W tajemnicy Chrystusa jest ukryta tajemnica człowieka". A więc w różańcu, w medytacyjnym różańcu otwieramy się również i my na Boga. "Ucząc się - mówi - kontemplując Jego narodziny, uczymy się sakralnego charakteru życia" - we wszystkich tych tajemnicach Jego życia uczymy się siebie.

I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz - różaniec jest też spełnieniem tego fragmentu Psalmu 55, który mówi: "[...] zrzuć swą troskę na Pana, a On cię podtrzyma". "[...] zrzuć troskę na Pana" - jakże często czujemy się przygniecieni jakimś jarzmem trudnych doświadczeń, bólu, niespełnienia. A zatem: "[...] zrzuć troskę na Pana".

Pragnę przeczytać tu dwa zdania które wyraźnie wskazują, że ten list był pisany osobiście piórem Jana Pawła U: "Po dwudziestu czterech latach [pontyfikatu], rozważając nad doświadczeniami, których nie zabrakło mi również przy sprawowaniu posługi Piotrowej, czuję, że powinienem powtórzyć zapewnienie, które jest niejako gorącym wezwaniem skierowanym do wszystkich, aby osobiście tego doświadczyli: tak, różaniec naprawdę 'pulsuje życiem ludzkim', by zharmonizować je z rytmem życia Bożego w radosnej komunii Trójcy Przenajświętszej, co jest przeznaczeniem i głębokim pragnieniem całego naszego istnienia".

W trudnych momentach życia Karol Wojtyła brał za różaniec, medytował różaniec, bowiem "pulsuje [on] rytmem życia" - boskiego i ludzkiego - włączając nas w komunię, we wspólnotę Trójcy Przenajświętszej.

Teraz - "[...] co jest przeznaczeniem i pragnieniem".

Przeznaczenie i pragnienie... Nie bójmy się słowa "przeznaczenie"; przeznaczenie bowiem, to nie determinacja Boga, który odbiera nam wolność, ale to wskazanie celu - przeznaczyć kogoś do czegoś.

Tak więc została zarysowana podstawowa antropologia różańca -człowiek religijny staje wobec tajemnic życia Jezusa.

A teraz - w jakim celu?

Pada tutaj bardzo ciekawe słowo - różaniec drogą przyswajania tajemnicy.

Długo zastanawiałem się nad tym słówkiem "przyswajanie" - cóż by to miało znaczyć? Bo można powiedzieć: "oswajać". "Oswajać" określa jednak coś niedobrego, jeżeli odnosi się do duchowych wartości; "oswajać" oznacza bowiem, że już się nie widzi tego, co oswojone; "oswoić się z różańcem" - to jakby klepać ten różaniec; a chyba nie o to chodzi. Papież naucza: "Różaniec proponuje charakterystyczną metodę medytacji tajemnic Chrystusa ze swej natury sprzyjającą ich przyswajaniu". Przyswajać, czyli otwierać się tak by one stawały się także i tajemnicą mojego życia: "Kto chce iść za mną, niech naśladuje mnie...".

A więc przyswajanie oznacza naśladowanie, pójście w ślady, czyli życie tak jak Jezus; medytacja chrześcijańska nie jest celem samym w sobie; najwyższa mistyka nie jest celem samym w sobie; celem jest zawsze Jezus Chrystus - to wejście "w radosną komunię Trójcy Przenajświętszej".

A więc jakaś metoda medytacji, która sprzyja przyswajaniu, czyli otwieraniu się na te tajemnice, aby one stały się także tajemnicami mojego życia, na moją miarę, na miarę mojej miłości.

A metoda? - metoda oparta jest na powtarzaniu.

Tutaj Papież mówi: "Czasami odmawiamy różaniec, wtedy gdy go tak bezmyślnie powtarzamy i czasami sprawia to wrażenie słów znużonej miłości". Myślę, że nie tylko ta pobożna osoba przysypia w czasie tej modlitwy, ale i Bóg może przysnąć w czasie takiej modlitwy, która jest zbiorem słów znużonej miłości.

Tutaj Ojciec Święty mówi takie prowokacyjne zdanie: "Ale przecież miłość, jeżeli kocha, to nieustannie chce, by powtarzać to słowo". Tak przywołuje 21 rozdz. Św. Jana, gdy Chrystus trzykrotnie pyta Piotra: "Piotrze, kochasz mnie?" Jakby coraz natarczywiej chce od tego, któremu pragnie powierzyć coś bardzo ważnego, usłyszeć to słowo miłości. I tutaj takie piękne zdanie: "By zrozumieć różaniec, trzeba wejść w dynamikę psychologiczną właściwą miłości". "Wejść w dynamikę psychologiczną właściwą miłości" - to bardzo istotny element owej metodologii powtarzania która ma sprzyjać przyswajaniu tajemnic, ale która czerpie swoją moc z tego, że nie są to słowa "znużonej miłości", ale "dynamika psychologiczna właściwa miłości".

"Nie powinno dziwić, że więź z Chrystusem może być nawiązywana również przy pomocy jakiejś konkretnej metody" - tutaj Papież odwołuje się do starej tradycji zarówno Wschodu, jak i Zachodu chrześcijańskiego. Oba te Kościoły znają formy, metody, które polegają na nieustannym, bardzo długim powtarzaniu. To się wiąże często z rytmem oddechu, który sprzyja wytrwałości w wznoszeniu próśb i pewnej fizycznej konsystencji, by Chrystus stał się tchnieniem, duszą i wszystkim.

Mnich wschodni, który nieustannie się modli, powtarzając na przykład Kyrie elejson wiele tysięcy razy dziennie przy każdej pracy, powtarza te słowa, żeby ta modlitwa niejako fizycznie go przepełniła.

Wiem, ze u wielu z was w tej chwili powstaje jakiś opór, boja taki opór też bardzo długo miałem, dlatego, że my wszyscy jesteśmy porażeni takim kartezjańskim dualizmem - rzecz duchowa nie styka się niczym z rzeczą rozciągłą, czyli sprawa modlitwy jest sprawą duszy, a ciało mamy sztywne jak zupełnie nieboszczyki. Jakie były awantury, gdy wprowadzano liturgiczne reformy soborowe i trzeba było wstawać, klękać itd. Ludzie krzyczeli: "Niby odnowa, a tu gimnastykę nam robią w kościele; dlaczego nie mogę sobie przykucnąć gdzieś tam z boku i różaniec odmówić spokojnie tak, aby nikt mi nie przeszkadzał?" Inny przykład: w niektórych wspólnotach ludzie praktykują rozłożenie rąk w czasie modlitwy Ojcze nasz. Rozmawiałem z jedną grupą uczestniczących w naszych "dwunastkach" i usłyszałem: "Ojcze, nie proponuj tego, bo nikt tego nie zrobi; bo my mamy łapki tak tutaj, prawdą złożone - boimy się fizyczności modlitwy".

A Papież, który nie jest kartezjaninem, przypomina nam, że przecież stara mądrość odwiecznych tradycji religijnych mówi o tym, iż człowiek ma się modlić cały! Tak! - łącznie z oddechem; i nie trzeba wcale od razu zapisywać się na jogę.

Chciałbym jednak podkreślić tę ideę, na którą bardzo mocno kładzie nacisk Papież: nie bójmy się pewnej fizyczności modlitwy, nie bójmy się powtarzania które sprzyja wytrwałości w zanoszeniu próśb - a jak mówi Jan Paweł U: "Zapewnia niemal fizyczną konsystencję pragnieniu, aby Chrystus stał się dla życia tchnieniem, duszą i wszystkim". A my? - gdzieś to mamy, ale tak jakby tylko w cząstce naszego mózgu. To jest dobra metoda-mówi Papież-ale trzeba ją ulepszać. Tutaj Ojciec Święty jeszcze raz odwołuje się do faktu, że na całym świecie, w Europie, ale również na Zachodzie, w Ameryce, pojawia się jakaś nowa tendencją gdzie ludzie szukają jakichś atrakcyjnych form modlitwy czy też nowych form duchowości albo tradycji kontemplacyjnych; często przy tym starają się skorzystać z elementów pozytywnych, których można się nauczyć poza obszarem doświadczenia chrześcijańskiego, ale trzeba nauczyć się lepiej wykorzystać to, co jest tradycjątakże naszą i korzystać z tych technik - jak mówi Papież - o charakterze psychofizycznym, opartych na powtarzaniu i symbolice.

"Różaniec - czytam dalej - należy do tej ogólnej panoramy fenomenologii religii, ale ma swe własne cechy charakterystyczne, które odpowiadają typowym wymogom specyfiki chrześcijaństwa".

Ważne jest samo nastawienie i podejście do modlitwy różańcowej, bowiem tkwi w niej wiele niebezpieczeństw i zasadzek. Gdybyśmy bowiem niewystarczająco skoncentrowali się - tzn. ukierunkowali nasze myślenie, nadali bieg naszym myślom i uporządkowali naszego ducha - to wtedy różaniec, tak jak każda inna modlitwa, może być po prostu bezowocny.

Znalazłem taką wartą zapamiętania uwagę wielkiego pisarza starochrześcijańskiego, greckiego - Ewargiusza z Pontu z IV wieku, który powiedział: "Ci, którzy w czasie modlitwy gromadzą w sobie urazy i smutki, podobni są do czerpiących wodę po to, aby wlać ją do dziurawego dzbana".

Myślę, że ta uwaga może być rozjaśniająca dla nas wszystkich, którzy czasami mamy poczucie, że nasze modlitwy są bezowocne, że pozostajemy niewysłuchani, że mamy puste ręce. Jeżeli gromadzisz w sobie wszystkie urazy i smutki, to zostaniesz z pustym dzbanem - wody życia w tobie nie będzie.

Już wspominałem wcześniej, że "metoda różańcowa" jest jakby dwubiegunowa, posługuje się medytacją zaś rytm myślenia wyznaczony jest powtarzanymi słowami miłości zwróconymi do Boga i Matki Najświętszej. Ale słowa te wyznaczają tylko rytm pozwalający pełniej, bardziej zwięźle zorganizować się i skupić naszemu myśleniu.

Tutaj przestroga - bardzo łatwo różaniec (Papież zwraca na to uwagę) może stać się amuletem, który niejako samą swoją materialnością miałby nam zabezpieczyć kontakt z Bogiem czy zabezpieczyć realizację naszych pragnień, stąd konieczny jest stale dopływ jakby nowej energii, nowej wody, która nadaje nowe życie.

I tym właśnie Papież uzasadnia również wprowadzenie nowego cyklu tajemnic, tej nowej serii - mysteria lucis, którą rozbudował - jak to ładnie mówi - pewnymi sugestiami, dotyczącymi odmawiania różańca. Dochodzą do mnie jednak jakieś niepokojące wieści, że niektórzy księża nie pozwalają odmawiać tych tajemnic, zwlekając aż Komisja Episkopatu uchwali, a biskup miejscowy oficjalnie poda.

Ale nie o to chodzi, prawda? - chodzi o coś głębszego. Nie możemy tego listu czytać w takim legalistycznym, faryzejskim stylu; Papież pisze, dzieląc się z nami pewnymi sugestiami dotyczącymi odmawiania różańca; to jest po prostu stary, doświadczony człowiek, który dzieli się z nami swoim doświadczeniem. To nie jest zbiór przepisów, z którego potem biedni studenci teologii będą musieli zdawać egzaminy. To jest coś znacznie głębszego i poważniejszego - to jest podzielenie się duchowym doświadczeniem.

Pamiętajmy, że duchowy sens różańca Papież zdefiniował jako przyswajanie tajemnicy, czynienia jej swoją nie w sensie własności, tylko na sposób miłości, tak jak mówię o kimś, kogo kocham, że jest mój. Przyswajanie - tzn. wchodzenie w nią - i w tym sensie jest rzeczą ciekawą, gdyż Ojciec Święty proponuje, jeśli jest to możliwe, ukazanie ikony przedstawiającej daną tajemnicę. W nauczaniu Jana Pawła można cały czas, w różnych tekstach, jakby wsłuchać się w taką nutę głębokiego szacunku, a powiedziałbym czasami i fascynacji, duchowością chrześcijańskiego Wschodu. Stąd to wspomnienie o ikonie, stąd to wspomnienie o modlitwie Jezusowej, która całymi wiekami aż dotąd dla duchowości chrześcijańskiego Wschodu stanowi bardzo ważną metodologię nauki - nauki modlitwy.

W metodologii różańca ważny jest obraz, ale też i słowo; tekst biblijny trzeba przeczytać - choćby jedno zdanie - i odczytać go jako przesłanie, które jest skierowane do mnie. Często popełniamy ten błąd w duchowej lekturze Pisma Św., że czytamy tekst, który mówi o czymś; rzadko natomiast czytamy ten tekst jako ten, który mówi do mnie. Nie tylko o czymś, ale i do mnie. I jeżeli przyjąć tę papieską metodologię różańca jako przyswajanie tajemnicy, to znaczy zaakceptować, że jest konieczna taka krótka lektura jednego zdania związanego z daną tajemnicą wziętego z Ewangelii czy z innych tekstów Starego i Nowego Testamentu pozwalających - właśnie - przyswoić sobie tę tajemnicę. Wtedy będzie również i różaniec modlitwą biblijną, będzie formą lectio divina, czyli boskiej lektury, przyswajaniem boskiego znaczenia tekstu, który zamieszkał w ludzkim słowie, aby tym ludzkim brzmieniem prowadzić nas do odmętu tajemnicy Bożej.

A więc znowu wzbogacenie. Pamiętajmy, to jest bardzo ważne, dlatego że jednym z błędów zupełnie fundamentalnych, który robimy przy modlitwie, jest to, że chcąc się skupić, koncentrujemy się na tym, co nam przeszkadza, i chcemy to odpędzić, a całe nasze skupienie polega na tym, by biegać jak Wojski z łapką na muchy, chcąc wytłuc wszystkie rozproszenia. I cała "dziesiątka" nam przeleci na takiej gonitwie. Tymczasem niech sobie te muchy biegają, my natomiast skoncentrujmy się na tym, co jest fundamentalnym obrazem i przekazywaną przez ten obraz treścią. Skupić się bowiem trzeba na czymś, a my naszej uwadze nie dajemy pokarmu, nie dajemy treści, które byłyby tak silne, że dla całej naszej struktury psychicznej i duchowej stanowiłyby - siłą rzeczy - tak mocną treść, że pomagałyby skoncentrować się.

Gdy coś cię naprawdę interesuje, nie masz roztargnień; gdy coś ciekawego pokazują w telewizorze, to nawet się tobie zupa przypali. Ciekawe, że na ogół przy modlitwie nic się nie pali w domu. Być może, że między tym odczytaniem fragmentu biblijnego a wejściem w kolejne odmawianie dziesiątki konieczna jest taka chwila skupienia, aby uchwycić i nazwać, co jest w tej chwili dla mnie ważne, jaki rys tej tajemnicy w tej chwili do mnie przemawia. Każda z tych tajemnic jest niesłychanie bogata.

Odmawiając Ojcze nasz przed każdą z tych tajemnic, uświadamiamy sobie wobec kogo stoimy. Odmawiając Zdrowaś Maryjo, uświadamiamy sobie z kim stajemy wobec Ojca. Mówiąc Zdrowaś Maryjo, wypowiadamy najpierw te słowa które wypowiedział Archanioł Gabriel (pierwsza część tej modlitwy - to tekst jak najbardziej biblijny), a potem słowa wypowiedziane przez św. Elżbietę.

I tutaj może dla niektórych będzie gorsząca, dla niektórych ciekawa propozycja Papieża, przedstawiona już zresztą przez Pawła VI, gdy miał okazję mówić o różańcu, że oto przy okazji odmawiania różańca w bardzo wielu ośrodkach modlitewnych wprowadzono coś takiego, że po słowie "Jezus" wypowiada się kilka słów streszczających tajemnicę: "Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego - Jezus", którego adorowali pasterze i mędrcy.

Podobno - kilka razy tylko to próbowałem z jakąś grupą - bardzo to pomaga w utrzymaniu uwagi w mocnym, aczkolwiek nie nerwicowym napięciu. To jest takie ciągłe sprowadzanie tej rzeki czy strumienia myśli do głównego nurtu, co zresztą jest głównym zadaniem w czasie wielkiej, trudnej pracy, jaką jest modlitwa różańcowa.

I wreszcie Chwała Ojcu, które zamyka; bardzo podoba mi się papieskie podsumowanie tego Chwała Ojcu, które jest jakby przedsmakiem przyszłej kontemplacji Taboru. Znowu - ciekawe - motyw Taboru, który jest tak fascynujący dla tych, którzy piszą ikony i w ogóle dla całej duchowości Wschodu - tajemnica przemienienia. I tak mówiąc "Chwała Ojcu", jesteśmy jak ci uczniowie, którzy na Taborze mówili: "Dobrze, że tu jesteśmy" - i wypełnia nas radość, radość z tego, że było nam dane być przy tej tajemnicy, przy Chrystusie, razem z Matką Najświętszą.

Będzie na pewno jeszcze okazja, żeby tak czy inaczej wracać do tych bardzo prostych i dlatego głębokich myśli, które Papież zawarł w tym różańcowym liście.

Myślę, że udało nam się znaleźć myśli, które nie tylko pozwolą nam pogłębić naszą modlitwę różańcową czy może dla niektórych - wręcz na nowo odnaleźć i wejść w ten różańcowy styl modlitwy kontemplacyjnej. Ale również i dla każdej innej formy naszej modlitwy będzie to ważne i pożyteczne.

 
szkaplerz
Aby otrzymywać materiały formacyjne i informacje
o nowościach na naszej stronie
wpisz swój adres mailowy.

 

 

 
góra strony
  Dokument bez tytułu

 

 
 

Strona Rodziny Szkaplerznej Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych