Witam Was gorąco! Ten wspaniały czas dany nam przez Boga, czas jubileuszu, powinien być przeniknięty wdzięcznością. To niezwykłe, że pierwszy rok nowego tysiąclecia, tego nowego czasu, możemy rozpocząć razem z Maryją. Niezwykła to łaska!
Meta-kuszenie
Zaproszono mnie, by odkryć razem z Wami tajemnicę daru Szkaplerza w trudnym czasie.
Nie trzeba nikogo przekonywać, że żyjemy w czasie jakby porzuconym, czasie nie uprawianym, czasie goryczy. Ci, którzy z zawziętością usuwają religię z kultur i życia społecznego, jednocześnie z tą samą zawziętością usunęli sam sens życia, a wszystko stało się godne jedynie pogardy. Ten trudny czas Ojciec Święty nazwał metakuszeniem, tzn. kuszeniem, które wdziera się w najbardziej wysokie dziedziny bycia człowiekiem. Istnieje bowiem swoista przestrzeń w ludzkim wnętrzu, jedyna w swoim rodzaju przestrzeń niedopowiedziana, jak to określił papież Jan Paweł II -szczelina metafizyczna, w której rodzi się nasza nadzieja i wszelka możliwość przekraczania siebie. Tu zarazem znajdujemy miarę naszej człowieczej wielkości. Nieprzyjaciel naszej wielkości nie tylko chce obudzić w nas to, co najniższe, najbardziej zwierzęce w człowieku, ale i odebrać nam nadprzyrodzoną godność, rzeczywistą miarę człowieka, przynależność do Boskiej, królewskiej rodziny.
W czas tak niemiłosiernego kuszenia Maryja okrywa nas Szkaplerzem, jak tarczą, która zdoła zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego (Ef 6,16).
Utrapienie obecnego czasu
Żyjemy pomiędzy daną obietnicą, a jej spełnieniem. Jest to czas z jednej strony żywionej nadziei, a z drugiej - próby. Pośród toczącej się walki Maryja przychodzi, aby nas wspomóc.
Żyjemy na ziemi niebywałego męczeństwa, gdzie za prawdę o historii, za miłość do Ojczyzny, za wierność tradycji Kościoła setki tysięcy, ba, miliony ludzi było prześladowanych, zsyłanych, więzionych, deportowanych. Tym, którzy wytrwali - pomimo ogromnych kosztów, kasaty majątku, odebrania dobrego imienia, pozbawienia elementarnych praw - chwała. To oni dziś jaśnieją i rozświetlają drogi Kościoła i Ojczyzny. A iluż z nich odzianych było w Szkaplerz. Wytrwali, bo siłę swą odkrywali w miłości Boga i Maryi! Któż nas może odłączyć od miłości Maryi? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Z powodu Ciebie, Maryjo, zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował (Rz 8,35-37). Tak przyszliśmy, by zasmakować radości tego zwycięstwa!
Jesteśmy silni miłością Boga, miłością Maryi i nie liczy się aż tak bardzo miara cierpienia, bo jak św. Paweł Niewielkie... utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku (2 Kor 4,17).
Jakże pragnę, abyście doznali tego pocieszenia, pocieszenia, które nie banalizuje dramatu, ale rozpromienia się wielkością danej obietnicy. A jest ona przeogromna. Gotujcie się, Bracia i Siostry, na chwałę, żyjcie obiecaną wielkością, na miarę tego wielkiego formatu. Nie pozwólcie zachwaścić waszej nadziei.
Jeżeli Bóg daje nam taką nadzieję, to winniśmy się nią dzielić. Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, pragnie byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą której doznajemy od Boga (2 Kor 1,4).
Oto czas pocieszenia. Kiedy wielu nam współczesnych przekonanych jest o nieuchronnym zwycięstwie zła i nie dostrzegają już żadnych rozwiązań, my, ludzie szkaplerza, jesteśmy świadkami zwycięstwa Niewiasty. Razem z Nią miażdżymy głowę szatana.
Oczywiście, jesteśmy świadomi zagrożeń. Mówi się, że współczesna kultura jest transgresyjna, tzn. wdziera się w życie ludzi. Podobnie jak morze wdziera się w ląd pochłaniając powoli domostwa i uprawy, tak współczesna kultura wdziera się w prywatność człowieka, by ją zupełnie skolonizować. Ten medialny kolonializm chce zawładnąć wnętrzem, wpływać na słowa i wyobraźnię, pragnie rozporządzać całym wolnym czasem.
Dlatego razem z Maryją odzyskajmy nasz czas, by był to czas Boży. To wielki dar widzieć i rozumieć w tym, co się dzieje dokoła, wielkie dzieła Boże.
W tym trudnym czasie odnówmy, wzmocnijmy naszą religijność. We współczesnym świecie dokonało się coś, co ma posmak apokalipsy: Niebo zostało usunięte jak księga, którą się zwija, a każda góra i wyspa z miejsc swych poruszone (Ap 6,14). Oto symbol usunięcia wszelkich form sacrum, upadek autorytetu i stałych punktów odniesień.
Dziś upowszechnia się laicki, świecki typ religijności, który nie ma wiele wspólnego ani z Kościołem, ani z wyraźną ideą Boga. Bo religia - mówią adepci nowej religijności - przez wiarę i etykę ogranicza wolność człowieka. Ich religia nie potrzebuje prawdy o Bogu, ani o człowieku. Ma ona jedynie poprawiać dobre samopoczucie i poczucie bezpieczeństwa wyznawców, bez jakiejkolwiek odpowiedzialności.
My zaś, ludzie Szkaplerza, pragniemy z Maryją trwać w samym środku prawdy o Bogu i człowieku, zmagając się, by nas nie zepchnięto pod korzec, by ocalić to piękno niezwykłe, blask Boskiej prawdy. Szkaplerz zobowiązuje, byśmy byli świadkami Boskiego świata, duchowego piękna, byśmy byli stróżami piękności Maryi. Świadek to ktoś, kto nie tylko wierzy znakom, ale je rozumie i na nie wskazuje. W duchowości Szkaplerza dochodzi do głosu silna świadomość znaku, symbol szaty, którą Maryja okrywa nasze życie. To zarazem symbol łaski samego Boga, Pana naszej historii. To przyjechaliśmy wymodlić do Czernej: by Bóg okrył swą łaską całą naszą historię, wszystkie nasze małe, osobiste historie. By ocalić piękno o Bogu i człowieku. Czynimy to właśnie wtedy, gdy upadły wszelkie kategorie piękna, a hołduje się brzydocie i zwyrodniałej formie. Oby piękno w nas zwyciężało.
Przyjechaliśmy tutaj również odnowić nasze pragnienia. To pragnienia decydują o formacie człowieka. W świecie, gdzie reklamy i dobra doczesne chcą zawładnąć naszymi pragnieniami i wyznaczyć horyzont naszej troski, razem z Maryją Szkaplerza, która zostawiła nam wielkie obietnice przyszłego świata, chcemy zachować je nienaruszone, ukryć się pod jej płaszczem. Bądźcie stróżami tych wiecznych obietnic! Nabożeństwo szkaplerzne z wielką siłą uzmysławia nam, że chrześcijaństwo jest religią obietnic. Obietnica nadaje nowy sens całemu życiu, orientuje je. Zwłaszcza obietnica zbawienia każe kwestionować wszelkie fałszywe głosy samozwańczych zbawicieli, którzy żerują na naiwnym zaufaniu i ludzkim nieszczęściu.
Człowiek, któremu dano obietnicę, wie dokąd zmierza. To obietnica oświetla mu drogę i dodaje sił pielgrzymom. I poprzez to możemy przeciwstawić się dziwnemu zjawisku, stylowi życia, który nie jest już wytrwałym zdążaniem do duchowego celu, ale włóczęgostwem, bezmyślnym wydeptywaniem ścieżek nie wiadomo gdzie, życiem bez twarzy i wyrazu. Wytworzył się tylko literacki styl człowieka, który nie może wytrzymać w domu, gdzie zionie jedynie pustką, nudą czy agresją i ucieka na ulice, by się wałęsać bez celu, oślepiany przypadkowymi neonami.
Innym wielkim zagrożeniem współczesnej mentalności jest mit autentyczności, by żyć jedynie zgodnie z własnymi odczuciami i szukać prawdy jedynie w sobie samym. Przez to człowiek stawia samego siebie w centrum, przeciwstawiając się wszelkim innym normom i sposobom zachowania, a nawet je niszczy. Jest to zarazem historia człowieka zbuntowanego, odrzucającego wszelkie wzory.
Nam, ludziom Szkaplerza, Maryja pojawia się jako konkretny wzór do naśladowania. Nie chcemy żyć w kręgu swego zamkniętego i wycofanego ,ja", które poszerzamy o tych, którzy podzielają nasze przekonania. Naśladowanie wiąże się z radykalnym wyjściem z głębi zatroskania o siebie, życia dla siebie (egola-trii) i odkryciem horyzontów ogarniających tajemnicę Kościoła. To wspaniały dar Maryi, by spojrzeć oczami Jej miłości na człowieka i oczami Jej pokory na siebie, a swą wspaniałomyślnością przypieczętować swoje małe fiat dla Boga. Dzięki Duchowi Świętemu w tajemnicy naśladowania mamy dostęp do wnętrza Maryi, do Jej uczuć i stanów duchowych - Ona może w nas realnie żyć. To wspaniałe, gdy możemy udostępnić siebie, swe wnętrze, by Maryja w nas nie tylko zamieszkała, ale i na dobre się zadomowiła i stała się naszą wewnętrzną Mistrzynią. Tak bardzo potrzebujemy wychowania. Dziś w czasie upadku wszelkich tradycyjnych autorytetów, w czas erozji autorytetu2, zwłaszcza rodziny i nauczycieli, a lansowaniu samozwańczych, zastępczych - jak mass media, astrologia czy okultyzm, pragniemy odnowić w sobie postawę ucznia, by stać się bardziej podatnymi na łaskę. Niech to, co wzbudza naszą cześć ogarnięte zostanie pragnieniem realizacji. Chrześcijaństwo jest religią wcielenia. To, co Boże, co duchowe ma się wcielić, ukonkretnić, stać trwałym elementem ludzkiej historii.
Świętowanie zwycięstwa Niewiasty
Wpatrując się z miłością w dzieło Jej miłości - Szkaplerz święty, jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że zostaliśmy wybrani. W świecie, który tak łatwo człowieka odrzuca czy spycha do anonimowej masy, doznajemy wspólnej radości wybrania. Być wybranym, znaczy być szczególnie, bardzo osobiście potraktowanym, być dla kogoś najważniejszym. Dzięki wybraniu człowiek przeżywa w nowy sposób swą godność - odkrywa ją na nowo.Daleko wcześniej, niż to sobie uświadomiliśmy, Maryja patrzyła na nas z miłością i zapragnęła nas mieć dla siebie, w przymierzu łaski, jakim jest Szkaplerz.
Niech radość wybrania się w nas wyzwoli, udzieli nam i jeszcze bardziej pokrzepi. Ileż mądrości jest w takiej przynależności do Maryi, Tej, która zna sekrety Boga i podstępne pułapki naszego wroga.
A wiecie przecież, że ten rodzaj wybrania wyzwala nieprzeciętną wrogość. Tylko dlatego, że Maryja nas wybrała, powstaje potęga piekieł, by się temu przeciwstawić. I nie ma żadnego innego powodu tej nienawiści. Tak bowiem tłumaczy nasz Mistrz: ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi (J 15,19).
Ale dzięki temu wybraniu możemy już świętować zwycięstwo: należymy do Tej, która starła głowę węża. Dla niego nie ma żadnej przyszłości, on już przegrał, nieodwołalnie. Szkaplerz jest jednym z dowodów tego apokaliptycznego, ostatecznego zwycięstwa, jest chwałą zwycięzców. Pozwólmy jeszcze bardziej Maryi zwyciężać w naszym życiu.