Wojciech Ciak OCD
Św. Teresa, a Maryja, Matka Karmrelu
Artykuł
pochodzi z czasopisma "Karmel" 3/2001, Kraków 2001, s. 52-58.
Wprowadzenie
Maryja wyprosiła jej dar nawrócenia
i przyjmowania łaski.
Co jednak oznacza powrót do Maryi?
Św. Józef wyczuwa tajemnicę Maryi...
wyczuwa i tajemnicę Teresy
Jakie to ma odniesienie do św.
Teresy od Jezusa?
Specyficzna Maryjność św. Teresy
jako fundatorki.
Konkluzje
Przeżywamy w tym roku 750 lat
daru Szkaplerza Św., daru pochodzącego od Maryi. Ten Jubileusz stanowi okazję
do wielu refleksji, pytań. Osobiście, w poniższym tekście chciałbym bardziej
postawić parę pytań, niż podawać pewne wersje czy odgrzebywać to, co zostało
już powiedziane na temat pobożności maryjnej u św. Teresy od Jezusa.
Te pytania dotyczące św. Teresy i
jej widzenia Maryi z perspektywy Karmelu mają związek z przeżywanym
jubileuszem.
Pragnę te swoje refleksje -
pytania osnuć na kanwie głównie jednego tekstu Świętej, który stanowi klucz do
ukazania maryjności Teresy w ramach Karmelu.
Zacznijmy od tekstu pochodzącego
z Księgi Życia 1, 7: "Gdy matka moja umarła, miałam, o ile pamiętam, dwanaście
lat lub mało co mniej. Rozumiejąc wielkość straty, poszłam w utrapieniu swoim
przed obraz Matki Boskiej i rzewnie płacząc błagałam Ją aby mi była matką.
Prośba ta, choć z dziecinną prostotą uczyniona, nie była, zdaje mi się,
daremną; bo ile razy w jakiej bądź potrzebie poleciłam siebie tej Pannie Wszechwładnej,
zawsze w sposób widoczny doznałam Jej pomocy. Aż w końcu nawróciła mię do
siebie".
Ten akt zawierzenia się Maryi
jako Matce został przez Teresę podjęty z całą świadomością rozumiała bowiem co
ją spotkało. Z powodu straty matki bardzo cierpiała. Tym bardziej błagała, aby
Maryja była jej matką. Ten gest zawierzenia się był bardzo logiczny i zarazem
bardzo dramatyczny. Warto nadmienić, że to oddanie dokonało się przed obrazem
Maryi, naszej Pani od miłości
[1]
.
Maryja, według przekonania Teresy
wzięła ją rzeczywiście pod swoją opiekę i zaświadcza, że ma na to wiele dowodów.
Jednak najbardziej wymowne jest zdanie niejako podsumowujące ten fragment
maryjny: "aż w końcu nawróciła mię do siebie". Zanim spróbujemy
przybliżyć sens tej wypowiedzi, warto może odwołać się do sprawy tłumaczenia, w
oryginale jest napisane, że Maryja w "końcu sprawiła, że powróciłam do
niej" . Tekst tłumaczenia włoskiego mówi, że "Ona w końcu, uczyniła mnie
swoją".
Osobiście trzymałbym się wersji
oryginału. Maryja "w końcu sprawiła, że powróciłam do niej". Powróciła do
niej, jako do Matki, której oddała się w dzieciństwie. Ten powrót dokonał się
dzięki szczególnej interwencji Maryi.
Jednak nie opisuje nam powrotu do
Maryi, ale kolejne etapy jej nawracania się do Jezusa w Jego Człowieczeństwie
[2]
,
może lepiej jej kolejne etapy przechodzenia na stronę Jezusa Chrystusa, Syna
Bożego i Syna Maryi.
Opisuje nam proces stawania się
Jego oblubienicą proces miłowania tylko z Jego pozycji (Ź 24, 5-6).
W tym jej zmaganiu się o
stanięcie po stronie Jezusa szczególną rolę odgrywała modlitwa wewnętrzna, w
której starała się stanąć wobec Jezusa obecnego w niej czy wobec wydarzeń z
Pisma Świętego, które niejako rozgrywały się w niej. Ona sama pisze: "starałam
się jak tylko mogłam, stawać wobec Jezusa Chrystusa, który jest naszym największym
Dobrem, obecnym we mnie. To był także mój sposób modlitwy: jeśli bowiem
rozważałam jakiś fragment Ewangelii, to byłam przekonana, że dokonuje się on
także w moim wnętrzu" (Ż 4,7, tł. wł).
Siłą rzeczy to, co mówi Święta
nasuwa pewne skojarzenia z postawą Maryi, jaka jest ukazana w Ewangelii według
św. Łukasza (2,19.51), ale sama Teresa nic o tym nie wspomina. Nie wspomina bezpośrednio,
natomiast pośrednio mówi o Maryi przez odwołanie się do św. Józefa jako mistrza
modlitwy wewnętrznej. Jak to należy rozumieć?
A poza tym, w przypadku Teresy
walka o modlitwę wewnętrzną nie jest tylko czymś dewocjonalnym, czymś oderwanym
od życia, ale chodzi tu o jej realizację się jako kobiety z całym niezwykłym
jej uposażeniem do przeżywania siebie w wymiarze macierzyńskim i oblubieńczym
[3]
.
Jak to wszystko powiązać z jej maryjnością i Karmelem?
Odwołajmy się w tej części
artykułu do podstawowego już stwierdzenia dla określonej wizji kobiety, że jej
powołaniem jest bycie matką i towarzyszką czyli realizuje się w podwójnym
wymiarze macierzyńskim i oblubieńczym. To powołanie kobiety tak rozumiane w
sposób szczególny zrealizowało się w życiu Maryi. I św. Edyta Stein tak o tym
pisze: patrząc na Maryję jako matkę widzimy, że "ośrodkiem jej życia jest Jej
Syn. W świętym oczekiwaniu czuwa nad Jego narodzinami, strzeże Go w latach
dziecięcych, towarzyszy Mu na Jego drogach blisko lub z daleka, tak jak On tego
pragnie; trzyma w ramionach Zmarłego, wypełnia Jego testament". Jest Jego
Matką ale "Swego Dziecka nie uważa za swoją własność: otrzymała Je z rąk
Bożych i w Boże ręce oddała(...)". Z kolei patrząc na Maryję jako na
małżonkę, towarzyszkę św. Józefa, Św. Edyta zaznacza: "Jej ciche, bezgraniczne
zaufanie, liczące na jego bezgraniczne zaufanie, na milczące trwanie przy nim
w cierpieniu. A wszystko w podporządkowaniu się woli Bożej, która dała Jej
małżonka jako stróża i głowę rodziny"
[4]
.
Zadajemy sobie jednak pytanie -
na ile św. Józef pomógł Maryi realizować jej powołania jako kobiety w tych
dwóch wymiarach?
Dla pewnej ilustracji przytaczamy
przykład negatywny, pochodzący z innej epoki, ale ukazuje on coś, co mogło
również stać się i w przypadku Józefa wobec Maryi. Otóż wspomniana św. Edyta
pisząc o kobiecie odwołuje się także do postaci literackiej Nory, która będąc
co prawda kobietą niedojrzałą wiele czyni dla ratowania swojego męża i w pewnej
sytuacji liczy na to, że on stanie po jej stronie, że dokona się swoisty cud,
że odkryje jej miłość do niego i że zobaczy w niej coś więcej niż tylko
salonową lalkę. Jednak w tej trudnej sytuacji jej mąż, "Robert Helmer miał dla
swej żony jedynie moralny wyrok potępienia; uważał, że nie jest już godna
wychowywać jego dzieci". Nie był w stanie wyjść z pozycji dostojnej
figury zajmującej pozycję w swoim środowisku, nie był w stanie odkryć w niej
tajemnicy, gotów był jedynie zgodzić się tylko na to, aby na nowo stała się
lalką w domu lalek, w domu jego dzieci
[5]
.
Zupełnie coś innego, choć
dokonujemy pewnego przeskoku w historii i w kulturze, obserwujemy w zachowaniu
Józefa wobec Maryi, która po trzech miesiącach nieobecności powróciła w stanie
błogosławionym.
Całe
mentalność środowiskowa była za zachowaniem surowym wobec Maryi: przecież
modlił się jako pobożny żyd słowami: "Bądź błogosławiony, Panie, za to, żeś
mnie nie uczynił ani poganinem, ani kobietą ani głupcem"
[6]
;
przecież miał stosowne przepisy Prawa, w oparciu o które mógłby sprawę Maryi
rozstrzygać
[7]
.
Jednak On będąc człowiekiem prawym, ale zarazem wyczuwającym tajemnicę Maryi i
troszczącym się o jej dobre imię postanawia ją oddalić od siebie. To właściwie
było jedyną rzeczą którą mógł w tej konkretnej sytuacji dla Maryi uczynić,
wobec której chciał pozostać wierny w swojej miłości i zachowując szacunek dla
jej tajemnicy. Wiemy, że pod wpływem łaski zmienił swoje decyzje, zawierzył
słowu Boga o jej tajemnicy i poddał się jej
[8]
.
I to przejęcie się tajemnicą
Maryi, kobiety mu zadanej stało się dla niego czymś tak istotnym, że stało się
to i jego udziałem do tego stopnia, że nawet pełnił wobec Niej swoistą posługę
kierownictwa duchowego. Raniero Cantalamessa pisze, że Sobór Watykański II
uczynił nam wielki dar mówiąc o Maryi jako tej, która podążała w wierze, w niej
wzrastała i udoskonalała się. A to jej oparcie się na słowie Bożym dokonywało
się również i przez posługę św. Józefa, który pełnił wobec Niej w niektórych
sytuacjach rolę jakby kierownika duchowego pomagającego Jej w trwaniu w
zawierzeniu słowu powiedzianemu Jej przez Boga
[9]
.
Oznacza to, że nie tylko respektował jej tajemnicę, ale jeszcze pomagał Jej
podejmować tajemnicę Jej powołania do bycia Matką i Towarzyszką Oblubienicą.
Teresa jest pod niezwykłym
urokiem tej postaci Świętego. A trzeba podkreślić, że to, co mówi, "jest oparte
na jej osobistym doświadczeniu. Teresa ukazuje przeto jak św. Józef wkraczał w
jej życie i w sprawy jej duszy"
[10]
.
To co mówi, zna z własnego doświadczenia. I należy tu zwrócić uwagę na pewne
sprawy - motywacja prośby o uzdrowienie i walka o wierność modlitwie
wewnętrznej.
Wiemy bowiem z jej autobiografii,
że dziwna choroba trwała przez parę lat. Jednak w jej postawie w tym okresie
choroby trzeba podkreślić to, co sama wyznaje że: "gotowa byłam przyjąć wolę
Boga, choćby mniew takim stanie pozostawił na zawsze. Jedynym chyba powodem,
dla którego pragnęłam wyzdrowieć, była chęć oddawania się na samotności
modlitwie wewnętrznej w sposób ukazany w mej książce"(Ż 6,2).
Pozostaje więc przed nią w ramach
życia zakonnego, droga znoszenia choroby będąc przykutą do łóżka albo droga
powrotu do zdrowia i służenia Bogu przez modlitwę wewnętrzną. Rozeznała jednak,
że powinna prosić o swoje wyzdrowienie i z całą żarliwością prosi o to przez
wstawiennictwo Św. Józefa, człowieka modlitwy. I jej prośby zostały wysłuchane
(Z 6,8).
Odnośnie zaś modlitwy wewnętrznej
warto przytoczyć dwa znamienne wyznania św. Teresy. Otóż w czwartym rozdziale
Życia pisząc o roli książki w praktyce modlitwy wewnętrznej zaznacza zarazem,
że za szczególnym zrządzeniem łaskawości Pańskiej "nie znalazła nikogo, kto by
mną kierował, bo gdyby mi się taki trafił przewodnik, który by mi zabraniał
czytania, zmuszał mię do samej tylko modlitwy myślnej, żadną miarą zdaje mi
się, nie byłabym wytrzymała tych udręk wewnętrznych" (Ź 4,9). A już w
szóstym rozdziale podaje, że "kto nie znalazł jeszcze mistrza, który by
nauczył modlitwy wewnętrznej, niech sobie tego chwalebnego Świętego weźmie za
mistrza i przewodnika, a pod wodzą jego nie zbłądzi" (Ż 6,8).
A ciągle należy pamiętać, że to,
co mówi św. Teresa o Józefie wynika z jej doświadczenia. Oznacza to, że św.
Józef nauczył ją modlitwy wewnętrznej jako trwania wobec Jezusa. O to trwanie
przed Jezusem walczyła przez całe lata, aż w końcu dzięki nawróceniu spotkała
się z Nim niejako osobiście (Ż 9).
Dzięki temu spotkaniu spotkała
się ze swoją tajemnicą życia jako kobieta, było to doświadczenie w sposób
szczególny powołania do bycia oblubienicą Jezusa, do bycia Jego towarzyszką.
Czyż św. Józef nie pomógł jej
stawaniu wobec Jezusa na wzór Maryi, a zarazem czyż nie była to szczególna
łaska Maryi, to jej staranie się o powrót Teresy do niej, aby przez św. Józefa
uczyła się odkrywania w ramach modlitwy wewnętrznej tajemnicy swojej jako
oblubienicy Jezusa, Słowa Wcielonego?
Można zaryzykować tu pewne
twierdzenie, że Maryja upodabnia Teresę do siebie w przyjęciu łaski bycia
Oblubienicą Jezusa w ramach Karmelu. Inaczej widzimy tu sens wypowiedzi św.
Teresy, że Maryja sprawiła, że ona wróciła do Niej, do Jej postawy wobec
Jezusa. Jak w przypadku Maryi nie mogło tu zabraknąć i św. Józefa.
Teresa po przyjęciu łaski bycia
oblubienicą Jezusa, dojdzie także do odkrycia swojego wymiaru macierzyńskiego
dzięki przebiciu serca (Ź 29,10-11) i przez podjęcie działalności fundacyjnej
klasztoru św. Józefa (2 32-36).
A w tej działalności dyskretną
rolę odgrywa św. Józef. Nie tyle jako mistrz modlitwy wewnętrznej, ale jako
szczególny dobroczyńca i opiekun w podejmowanej fundacji
[11]
.
Czyż w tym wszystkim Teresa
stając się matką w sensie duchowym dla osób chcących życiem duchem odnowionej
formy życia karmelitańskiego nie nabiera, niejako z konieczności, zarazem rysów
maryjnych? Czyż nie jest to w dalszym ciągu swoiste przywracanie Teresy Maryi.
A czy jest czymś przypadkowym, że samo dzieło zakładania nowych klasztorów
było uważane jako działanie na rzecz Maryi, jako tworzenie gołębników Maryi.
Trudno więc w tej działalności tak maryjnej pominąć postać św. Józefa.
Można w tym miejscu wspomnieć o
historii Bernardyna de Mendoza, któremu
zostało okazane miłosierdzie ze względu na swoisty akt czci wobec Maryi, Matki
Jezusa, przez oddanie swojej posiadłości pod klasztor zakonowi należącego w
sposób szczególny do Niej (F 10,2)
[12]
.
Nie można również nie przywołać
historii powołania o. Gracjana do Karmelu, jako do zakonu należącego do Maryi,
a samo jego powołanie było w pewnym sensie nagrodą za Jego miłość do Maryi (F
23) okazywaną od najmłodszych lat jego życia.
Oczywiście, św. Teresa pisze o
swoich zmaganiach w przyjęciu łaski nawrócenia w ramach charyzmatu Karmelu.
Mówi, że w tym wszystkim jest niewdzięczna i uparta. Jednak w tym powrocie do
Jezusa mówi także o pomocy św. Józefa
[13]
.
Efektem jednak jest jej maryjna forma życia. Czy w tym wszystkim nie
oddziaływała Maryja swoim wstawiennictwem?
Kiedy z kolei opisuje historię
pierwszej fundacji klasztoru św. Józefa zaznacza również swój opór w przyjęciu
tej łaski fundacyjnej (Z 32,12), łaski bycia matką i również pisze o pomocy św.
Józefa
[14]
.
Czy i w tym wszystkim Maryja również nie oddziaływała swoim wstawiennictwem?
W tym miejscu odwołuję się do
tekstu, który odtwarza pierwsze refleksje świętej po otwarciu klasztoru św.
Józefa, a który, mam nadzieję, potwierdza: "Bo tego od początku chciałam i
głównie miałam na myśli, by pierwsze zwłaszcza do tego domu wstępujące, takiego
ducha były, iżby przykładem swoim założyły fundament, na którym by się
zbudowało to życie wysokiej doskonałości i modlitwy, które sobie za cel
zakładałyśmy, i aby przez nie dokonało się dzieło takie, jakim rozumiałam
dobrze, że dom ten być powinien, na większą chwałę Pańską na godne uczczenie
świętego szkaplerza chwalebnej Matki Jego. To było, powtarzam, najgorętsze
pragnienie moje i dlatego radowałam się widząc tak szczęśliwe spełnienia jego
początki" (Ź 36,6).
Z tego fragmentu chcę podkreślić
to, co mówi o pragnieniu godnego uczczenia świętego szkaplerza chwalebnej
Matki Jego. W tym względzie warto iść za intuicją polskiego tłumacza, który "habito de su gloriosa
Mądre" oddaje
przez szkaplerz. Na czym jednak to uczczenie szkaplerza polegało?
Biorąc w całości Księgę
"Życia" możemy powiedzieć, że wyraziło się ono w tym, że sama Teresa
nawróciła się do Jezusa Chrystusa, czyli przyjęła maryjną formę życia jako
Oblubienica, a zarazem na wzór Maryi, Matki zgromadziła wokół siebie te, które
pragną życia w sposób radykalny powołaniem zakonnym w ramach Karmelu
W przypadku św. Teresy w sposób
szczególny spełniają się słowa z naszych Konstytucji: "Obierając bowiem
Najświętszą Maryję Pannę za Matkę i Patronkę Zakonu, wpatrujemy się w Jej życie
wewnętrzne i zjednoczenie z tajemnicą Chrystusa jako we wspaniały wzór naszej
konsekracji zakonnej"
[15]
.