Dokument bez tytułu

S. Łucja dos Santos (1907-2005)

Życie

Teksty:

Anioł pokoju

Wizja piekła

Niepokalane Serce Maryi

Zapowiedź wizji Matki Bożej Szkaplerznej z 13 września 1917 roku

Wizja Matki Boskiej Szkaplerznej z 13 października 1917 roku

 

Życie

Łucja urodziła się 22 marca 1907 w Aljustrel (parafia Fatima) w rodzinie Antonio dos Santos i Marii Rosa, jako najmłodsza z siedmiorga dzieci. Zgodnie ze zwyczajem przyjęła Komunię św. w szóstym roku życia, co znajduje wybitne miejsce w jej wspomnieniach. Wcześnie podjęła pracę jako pasterka. Od siódmego roku życia (1915 r.) doznaje jako jedyna z widzących (obok kuzyna Franciszka i kuzynki Hiacynty Marto) przywileju rozmowy z Matką Bożą. Jej też została powierzona tzw. trzecia tajemnica fatimska. Od 1917 roku uczęszcza do szkoły. Dnia 17 czerwca 1921 roku wstępuje do Kolegium Sióstr św. Doroty w Vilar (Porto), gdzie otrzymuje również wychowanie religijne i moralne, na poziomie szkoły podstawowej, a następnie - do nowicjatu tychże sióstr, dnia 24 października 1925 roku. Śluby wieczyste składa 3 października 1934 roku. Dnia 25 marca 1948 roku wstępuje do karmelitanek bosych w Coimbra, przybierając imię Maria Łucja od Jezusa i Niepokalanego Serca. Umiera dnia 13 lutego 2005 roku. Pozostawia po objawieniach notatki w postaci Wspomnień oraz Apeli orędzia fatimskiego.

Teksty

Anioł pokoju

Skończywszy pacierz zaczynaliśmy się bawić w kamyki. Bawiliśmy się już jakiś czas, gdy silny wiatr potrząsł drzewami, a my patrzymy co się dzieje, bo dzień był pogodny, widzimy wtedy, że ponad gajem oliw­kowym, kieruje się, W naszą stronę ta postać, o której już mówi­łam. Hiacynta i Franciszek nigdy jeszcze jej nie widzieli, a i ja nic im o niej nie mówiłam. W miarę jak się przybliżała, mogliśmy rozeznać rysy: młodzie­niec 14 czy 15 lat bielszy od śniegu, prześwietlony promieniami sło­necznymi był przeźroczysty jak kryształ. A był bardzo piękny. Zbliżywszy się do nas powiedział: , i ukląkłszy pochylił głowę aż do ziemi i kazał nam powtórzyć trzy razy te słowa: . Potem wstając rzekł: Módlcie się tak! Serce Jezusa i Maryi słuchają uważnie waszych słów i próśb. Te słowa się wyryły w naszej pamięci, że nigdy ich nie zapomnie­liśmy. Odtąd padaliśmy często na ziemię i modliliśmy się słowami Anioła aż do znużenia. Zaraz nakazałam o tym objawieniu milczeć. Co tym razem dzięki Bogu uczynili.
Po dłuższym czasie, pewnego letniego dnia, gdyśmy przerwę obiadową w domu spędzali, bawiliśmy się przy studni, którą mieli moi rodzice na podwórku, a którą nazywaliśmy Arneiro. Nagle widzimy koło nas tę samą postać Anioła, jak mi się wydawało, który prze­mówił . Jak mamy pełnić ofiary? zapytałam.
.
Upłynęło sporo czasu, kiedy poszliśmy paść naszą trzodę na posiadłość moich rodziców. (.) Jak tylko tam przyszliśmy, na klęczkach i z twarzami pochylonymi ku ziemi za­częliśmy powtarzać modlitwę anioła: . Nie wiem ile razy powtórzyliśmy tę modlitwę, kiedy zauważyliśmy jakiś nadzwyczaj­ny blask nad nami. Wyprostowaliśmy się, żeby popatrzeć co się dzieje i zobaczyliśmy anioła, trzymającego w lewej ręce kielich nad którym unosiła się Hostia, z której spływały krople krwi do kielicha.
Nagle kielich z hostią zawisł w powietrzu, Anioł klęknął przy nas i kazał nam powtórzyć trzy razy: . Następnie Anioł podniósł się z klęczek wziął do swych rąk kielich i Hostię, Hostię św. daje mnie a Krew z kielicha rozdzielił między Hiacyntę i Fran­ciszka, mówiąc równocześnie: .
S. Maria Łucja mówi o Fatimie, (Pisma siostry Łucji),
przekł. ks. L. Kondor SVD, Fatima 1978, s. 44-45

Wizja piekła

A więc tajemnica składa się z trzech odmiennych części. Z tych dwie teraz wyjawię. Pierwszą więc była wizja piekła. Pani nasza pokazała nam morze ognia, które wydawało się znajdować w głębi ziemi, widzieliśmy w tym morzu demony i dusze jakby były przeźroczystymi czarami lub brunatnymi żarzącymi się węgiel­kami w ludzkiej postaci. Unosiły się w pożarze, noszone przez pło­mienie, które znich się wydobywały wraz z kłębami dymu. Padały na wszystkiestrony, jak iskry w czasie wielkich pożarów. Bez wa­gi, w stanie nieważkości, wśród wycia bolesnego i rozpaczliwego krzyku. Na ich widok można by ogłupieć i umrzeć ze strachu.
Demony miały straszne i obrzydliwe kształty, wstrętnych nie­znanych zwierząt. Lecz i one były przejrzyste i czarne. Ten widok trwał tylko chwilę. Dzięki niech będą Matce Najświętszej, która nas przedtem uspokoiła obietnicą, że nas zabierze do nieba. (W pierwszym widzeniu). Bo gdyby tak nie było, sądzę, że byli­byśmy umarli zlęku i przerażenia.
Następnie podnieśliśmy oczy ku naszej Pani, która nam powie­działa z dobrocią i ze smutkiem: Tamże, s. 78-79

Niepokalane Serce Maryi

Druga tajemnica odnosi się do nabożeństwa Niepokalanego Serca Maryi. Jak już poprzednio mówiłam, nasza Pani 13.VI.1917 r. zapewniała mnie, że nigdy mnie nie opuści, i że jej Niep. Serce bę­dzie zawsze moją ucieczką i drogą, która mnie będzie prowadziła do Boga. Mówiąc te słowa, rozłożyła swe ręce i przeszyła nasze serca światłością, która z nich płynęła. Wydaje mi się, że tego dnia to światło miało przede wszystkim utwierdzić w nas poznanie i miłość szczególną do Niep. Serca Maryi, (14) tak jak to było w dwóch in­nych wypadkach odnośnie do Boga i do tajemnicy Trójcy Przenaj­świętszej.
Tamże, s. 81

Zapowiedź wizji Matki Bożej Szkaplerznej z 13 września 1917 roku

Doszliśmy wreszcie do Cova da Iria koło dębu skalnego i zaczęliśmy odmawiać różaniec z ludem. Wkrótce potem ujrzeliśmy odblask światła i następnie naszą Panią nad dębem skalnym. .
Tamże, s. 120

Wizja Matki Boskiej Szkaplerznej z 13 października 1917 roku

Ekscelencjo, powód dlaczego zawołałam, aby ludzie spoj­rzeli na słońce. Zamiarem moim nie było zwrócenie uwaga ludzi w tym kierunku, gdyż nie zdawałam sobie sprawy z ich obecności. Zrobiłam to jedynie pod wpływem impulsu wewnętrznego, który mnie do tego zmusił. Kiedy nasza Pani znikła w nieskończonej od­ległości firmamentu, zobaczyliśmy po stronie słońca św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus i Matkę Boską, ubraną w bieli z płaszczem nie­bieskim. Zdawało się, że św. Józef z Dzieciątkiem błogosławi światu ruchami ręki na kształt krzyża. Krótko potem ta wizja zniknęła i zobaczyliśmy Pana Jezusa z Matką Najśw. Miałam wrażenie, że jest to Matka Boska Bolesna. Pan Jezus wydawał się błogosławić świat w ten sam sposób jak św. Józef. Znikło i to widzenie i zdaje się, że jeszcze widziałam M. B. Karmelitańską.
Tamże, s. 121

 
szkaplerz
 
góra strony
  Dokument bez tytułu

 

 
 

Strona Sekretariatu Szkaplerznego Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych