Dlaczego kocham Cię, Maryjo? Najświętsza Maryja Panna w życiu i duchowości św. Teresy od Dzieciątka Jezus
Naszą polską ziemię przemierza św. Teresa od Dzieciątka Jezus w znaku swych relikwii. W swej wędrówce poprzez cały świat realizuje ona swą zapowiedź: "Chciałabym przemierzać ziemię, głosić Twe imię Jezu i umieszczać w ziemi niewierzących Twój chwalebny Krzyż". Na innym miejscu wyznawała: "O Panie, jedyną moją ambicją jest przyczyniać się do tego, żebyś był więcej znany i kochany". To nie jest więc zwykła wędrówka. Peregrynacja relikwii św. Teresy to jest misja. Tym bardziej aktualna, im bardziej świat spragniony jest sprawiedliwości, wolności i miłości. Cieszymy się, że nasza Ojczyzna, która jako jedna z pierwszych przyjęła orędzie karmelitanki z Lisieux może gościć tę wyjątkową, bo maluczką w swym ubóstwie świętą, której Pan w swej mądrości objawił tajemnice swego królestwa. Polskie tłumaczenie jej rękopisów, wyboru listów i poezji składających się na Dzieje duszy - na kartach których objawia ona te tajemnice - było przygotowywane przez karmelitanki przemyskie już w 1899 r. Od tamtego czasu Teresa rozlała swój czar na naszą polską ziemię i zachwyca do dziś.
Na św. Teresę wskazał jednoznacznie nasz kochany Jan Paweł II ogłaszając ją Doktorem Kościoła. W czasie swego długiego pontyfikatu Ojciec Święty wyniósł na ołtarze 1825 świętych i błogosławionych, ale tylko jednej kobiecie przyznał tytuł doktora Kościoła. "Niezwykła doktryna Teresy i jej niepowtarzalny styl czynią z niej prawdziwą mistrzynię wiary i chrześcijańskiego życia" - napisał Papież. "Na koniec, Teresa z Lisieux jest świętą młodą. Osiągnęła dojrzałą świętość w kwiecie młodości. Dlatego jawi się jako mistrzyni życia ewangelicznego, zdolna wskazywać drogę zwłaszcza młodym, którzy mają być świadkami Ewangelii wśród nowych pokoleń". I jeszcze: "Teresa jest mistrzynią dla naszej epoki, spragnionej słów żywych i ważkich, świadectw heroicznych i wiarygodnych. Dlatego jest kochana i akceptowana także przez braci i siostry z innych Wspólnot chrześcijańskich, a nawet przez niechrześcijan" (DAS11).
Dziś, z okazji ogólnopolskiego spotkania osób noszących szkaplerz święty w sanktuarium Matki Bożej, gromadzimy się przy Urnie zawierającej czcigodne relikwie świętej karmelitanki z Lisieux. Przy tej okazji postawmy sobie pytanie o jej maryjność. Albowiem każdy, kto bierze do ręki "Dzieje duszy", ten szczególny pamiętnik św. Teresy od Dzieciątka Jezus, pozostaje przede wszystkim pod wrażeniem jej wielkiej miłości do Pana Jezusa, Oblubieńca. Tak! To wrażenie nie kłamie. Tereska od najmłodszych lat nauczyła się kochać Jezusa i sprawiać Mu radość. Wydaje się, że miłość do Jezusa zmonopolizowała Teresę, i że w jej duchowości nie ma już miejsca dla innych świętych i dla samej Maryi. Czyż do pełni życia chrześcijańskiego nie wystarczy sam Bóg, sakramenty święte, a w tym Eucharystia za którą tęskniła? Czy potrzeba czegoś więcej niż słowo Boże, którym fascynowała się Teresa?
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że postać Maryi zajmuje niewiele miejsca w życiu św. Teresy, a poza tym o szkaplerzu nie wspomina ona wcale. To pozorne wrażenie znika jednak po głębszym wniknięciu w pisma i wszystkie okoliczności życia św. Teresy. Na każdym etapie jej duchowego rozwoju spotykamy się z pełnym pasji nabożeństwem do Matki Bożej. Co więcej, Teresa chce się tą więzią z Maryją podzielić z nami i zachęcić nas do miłości Matki Chrystusa.
1. Mała Teresa przejęła wielką cześć i miłość do Matki Bożej w swojej rodzinie. A była to rodzina żyjąca wiarą konkretną i prostą - zwyczajną. Pani Zelia Martin modliła się o wiarę codziennie, z całkowitą ufnością. Jej pobożność wyrażała się w prostych gestach. Miesiąc Maryi przeżywany był przed figurką, z którą nie chce się rozstać. "Dopóki będę żyła, figurka pozostanie tutaj" - mówiła. Gdy jest chora na raka, pielgrzymuje do Lourdes - które wówczas było już znane - i tam nie otrzymuje łaski uzdrowienia. Została jednak obdarowana łaską silnej wiary - bo znosi złe języki i aż do samej śmierci pozostanie wierna różańcowi. W ostatnich dniach, gdy już z trudem oddycha, wyczerpana i zsiniała, odmawia na kolanach cały różaniec przed figurką Matki Bożej Uśmiechu. Tę gorącą miłość do Matki Bożej odkrywamy w sercu Zelii Martin poprzez te objawy pobożności bez rozgłosu.
Z takiej to rodziny, pobożnej maryjnie, wyrasta Tereska i - przejmuje miłość do Maryi, bo przecież jako dziecko patrzyła, słuchała, włączała się w te modlitwy. Pamięta, że w przy pierwszej spowiedzi kapłan zachęcił ją do nabożeństwa do Matki Bożej, codziennie spotyka się ze swoimi bliskimi przed figurą Maryi. Rzecz charakterystyczna w życiu małej Tereski. Podobnie jak pyta czy Jezus jest z niej zadowolony, pyta Paulinę, czy Najświętsza Dziewica jest z niej zadowolona. Nie zadałaby tego pytania, gdyby nie była przekonana o obecności Maryi w jej życiu. A ta obecność, drodzy bracia i siostry, ujawni się w sposób o wiele bardziej wyraźny. Maryjna pobożność św. Teresy została bowiem bardzo głęboko naznaczona uśmiechem NMP. Był to uśmiech, który przeniknął do głębi jej duszę i uzdrowił natychmiast.
[...]
2. Doznawszy macierzyńskiej miłości Maryi Teresa odpowiada na tą miłość swoją dziecięcą miłością. Czuje się ona mocno związana z Maryją. Aby wyrazić tę więź pomiędzy dzieckiem a Jego niebiańską Matką, używa ona symbolu płaszcza i welonu. Jak powiada - wstępuje do karmelitańskiego zakonu, po to, aby się skryć w cieniu dziewiczego płaszcza Maryi. Faktycznie, jako młoda dziewczyna została w dniu swych obłóczyn przywdziana w obszerny karmelitański habit i duży brązowy szkaplerz, który spowijał ją całą. Wspomnijmy tu jeszcze o innej łasce, która miała miejsce już w Karmelu, tuż po przywdzianiu tej maryjnej szaty, a która wyraża jej zażyłość z Maryją. Teresa nie wspomina w tym miejscu o szkaplerzu, ale w gruncie rzeczy w symbolu płaszcza Maryi ujmuje tę samą rzeczywistość.
Otóż pewnego wieczoru udała się do ogrodu, do groty św. Marii Magdaleny. Rozpoczynając swą modlitwę poczuła, że opanowuje ją skupienie ducha, jakiego nigdy dotąd nie zaznała: Wszystkie rzeczy na tej ziemi wydały mi się jakby zasłonięte. "Czułam się całkowicie ukryta pod welonem Matki Najświętszej". Trwało to cały tydzień (ŻZ 11.7). Pełniła wtedy obowiązku w refektarzu. Stwierdza, że wykonywała wszystko, jakby tego nie robiąc, tak jak gdyby miała ciało wypożyczone. My również czasami przeżywamy tego rodzaju stany. Gdy doznajemy gwałtownego wstrząsu na skutek wiadomości o śmierci osoby bardzo przez nas kochanej. Ten fakt może nas alienować, czujemy się nieobecni w tym, co mówimy. Przyczyna jest całkiem naturalna. U Teresy to Bóg zadziałał w sposób bardzo silny, bez uprzedzenia. Teresa przeżywała okrycie dziewiczą szatą Maryi szczególnie intensywnie. Pod płaszczem Maryi czuła się jednocześnie niesiona, osłaniana, bezpieczna i spokojna. Tutaj doznawała bliskiej obecności Dzieciątka Jezus. Płaszcz Maryi pozwala odkryć słodycz tej zażyłości i reasumuje kontakt istniejący pomiędzy Maryją a Teresą. Jeszcze raz powraca myślą do tego faktu w swoim ostatnim poemacie "Dlaczego kocham Cię, Maryjo".
3. Odnotujmy przy tym, że stosunek Teresy do Maryi jest niezwykle zażyły i żywy. W jej oczach Maryja nie jest Królową, Panią czy Regentką - tytuły będące wówczas w powszechnym użyciu. Podkreśla ona, że Maryja jest "bardziej Matką niż Królową". Tak, Teresa nie boi się wyznać: "Zrozumiałam, że czuwa nade mną, że jestem Jej dzieckiem, pojęłam też, że nie mogę Jej dać nic więcej, ponad to, by nazywać
Ją >Mamusią<, które to imię wydawało mi się tkliwsze niż imię >Matka<" (A 56v, 57r). Od tamtej chwili Teresa wie, że jest kochana przez swoją "mamusię Maryję" i aż do końca życia nie zapomni jej "uśmiechu", wpisze się on głęboko w jej serce. Zwraca się do niej zawołaniem "Mamusiu, zamiast "Matko", podobnie jak do Boga zwraca się używając zwrotu Tatusiu". Odpowiada to doskonale ewangelicznemu Abba -słowu, które w oryginalnym brzmieniu zachowało się w Ewangelii św. Marka, a które wypowiada Jezus wobec swego Ojca. Tak jak wszyscy katolicy Teresa wierzy w powszechne macierzyństwo Maryi, bo sama Najświętsza Dziewica dała się jej poznać jako najczulsza Mamusia.
Stosunek Teresy do Maryi na tle religijnego otoczenia jej czasów wyróżnia się zdumiewającą jasnością i prostotą. W ogóle nie potrzebuje ona elementów abstrakcyjnych i doktrynerskich, nie poszukuje cudów. Jeszcze leżąc w łóżku złożona chorobą, kilka miesięcy przed śmiercią wyjaśnia innym siostrom, że chciałaby kontemplować życie Maryi takim, "jakim było naprawdę, a nie jakieś wymyślone życie" (ŻZ 23.08). Od kaznodziejów domaga się, by przedstawiali "jej prawdziwe życie", takie jak je ukazują Ewangelie. Właśnie dlatego - jak już powiedzieliśmy - stosunek Teresy do Maryi jest niezwykle zażyły i żywy. Jak Teresa doszła do tego głębokiego, kochającego odniesienia do Maryi? Ogromnie ważne było tu wydarzenie uśmiechu.
Drugą przyczyną jest podobieństwo obu kobiet. W Maryi, takiej jak ją ukazują Ewangelie, Teresa znalazła "wzór", w którym mogła rozpoznać swoją własną istotę. Wpatrzona w Maryję z biegiem życia stopniowo odnajdywała własny sposób zbliżenia się do Boga, "małą drogę" bezpośredniości i prostoty względem Niego, orzeźwiająco żywy kontakt z Nim i z innymi. W swym ostatnim i najdłuższym poemacie "Dlaczego Cię kocham, Maryjo", napisanym w maju 1897 roku, wyraźnie daje temu wyraz, a później na potwierdzenie tego wyznaje: "O jakże chciałabym być kapłanem, aby mówić kazania o Maryi. Najpierw wskazałabym do jakiego stopnia życie Najświętszej Dziewicy jest mało znane. Nie należałoby mówić o Niej rzeczy nieprawdopodobnych. Łatwo można odgadnąć, że jej życie rzeczywiste w Nazarecie i później było całkiem zwyczajne... Był im poddany. Jakież to proste! I opisuje Maryję jako tę, która nie zwracając na siebie niczyjej uwagi prowadzi proste szare życie. Teresa poprzez Ewangelię odkrywa Jej prawdziwe życie: Jej cierpienie, milczenie, wiarę, czystość, ukryte i najskromniejsze cnoty.
Zarysowane tu aspekty stanowią istotne rysy obrazu Maryi, jaki miała Teresa. Maryja jest dla niej głęboko rozumiejącą Matką - i zarazem całkiem ludzką Niewiastą z Nazaretu, którą może naśladować każdy. Wewnętrzną wielkość, jaką karmelitanka z Lisieux osiągnęła pod koniec swego krótkiego życia, można więc uważać między innymi za owoc tej kierującej się Ewangelią i zarazem tak bardzo osobistej i wewnętrznej pobożności maryjnej.
Podkreślić należy w końcu i to, że Teresa nie degradowała Maryi jedynie do roli spełnicielki swych pragnień. Na łożu choroby tłumaczy swym siostrom: "Gdy ktoś poprosi o coś Najświętszą Pannę, a Ona go nie wysłucha, jest to znak, że tego nie chce. Wówczas trzeba Jej pozwolić działać tak, jak Ona chce i nie zamęczać się dalszymi modłami" (ŻZ, 23.08). "Prosić Najświętszą Dziewicę - to nie jest to samo, co prosić Pana Boga. Ona wie dobrze, co ma zrobić z moimi małymi pragnieniami, czy je powtórzyć czy nie". Jednym słowem trzeba pozostawić Maryi swobodę, gdyż Ona wie lepiej, co dla nas jest dobre; na niczym zaś jej tak bardzo nie zależy jak na tym, byśmy wzrastali w przyjaźni z Chrystusem.
Bracia i Siostry, umacniajmy naszą więź z Maryją. W jej ramionach możemy się czuć bezpieczni. Życie i doświadczenia św. Teresy potwierdzają, że nie opuszcza Ona tych, którzy Jej ufają. Niech Matka Boża w swym czerneńskim obrazie, do którego tutaj dzisiaj przybyliśmy, Maryja, cała piękna, pełna dobroci i z uśmiechem na ustach będzie i dla nas zachętą, abyśmy - okryci jej szatą, szkaplerzem świętym -troszcząc się o głębokie życie duchowe z Bogiem, pięknieli od wewnątrz, a innym - stęsknionym szczęścia i miłości -umieli nieść dobroć i prowadzili ich do Pana Jezusa, błogosławionego owocu życia Maryi.