szkaplerz
rodzina szkaplerzna
szkaplerz
 


Dokument bez tytułu

17 lipiec 2005

O. Łukasz Kasperek OCD

Dlaczego kocham Cię, Maryjo? Najświętsza Maryja Panna w życiu i duchowości św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Naszą polską ziemię przemierza św. Teresa od Dzieciątka Jezus w znaku swych relikwii. W swej wędrówce poprzez cały świat realizuje ona swą zapowiedź: "Chciałabym prze­mierzać ziemię, głosić Twe imię Jezu i umieszczać w ziemi niewierzących Twój chwalebny Krzyż". Na innym miejscu wyznawała: "O Panie, jedyną moją ambicją jest przyczyniać się do tego, żebyś był więcej znany i kochany". To nie jest więc zwykła wędrówka. Peregrynacja relikwii św. Teresy to jest misja. Tym bardziej aktualna, im bardziej świat spra­gniony jest sprawiedliwości, wolności i miłości. Cieszymy się, że nasza Ojczyzna, która jako jedna z pierwszych przyję­ła orędzie karmelitanki z Lisieux może gościć tę wyjątkową, bo maluczką w swym ubóstwie świętą, której Pan w swej mądrości objawił tajemnice swego królestwa. Polskie tłuma­czenie jej rękopisów, wyboru listów i poezji składających się na Dzieje duszy - na kartach których objawia ona te tajemni­ce - było przygotowywane przez karmelitanki przemyskie już w 1899 r. Od tamtego czasu Teresa rozlała swój czar na naszą polską ziemię i zachwyca do dziś.

Na św. Teresę wskazał jednoznacznie nasz kochany Jan Paweł II ogłaszając ją Doktorem Kościoła. W czasie swego długiego pontyfikatu Ojciec Święty wyniósł na ołtarze 1825 świętych i błogosławionych, ale tylko jednej kobiecie przy­znał tytuł doktora Kościoła. "Niezwykła doktryna Teresy i jej niepowtarzalny styl czynią z niej prawdziwą mistrzynię wia­ry i chrześcijańskiego życia" - napisał Papież. "Na koniec, Teresa z Lisieux jest świętą młodą. Osiągnęła dojrzałą świę­tość w kwiecie młodości. Dlatego jawi się jako mistrzyni ży­cia ewangelicznego, zdolna wskazywać drogę zwłaszcza młodym, którzy mają być świadkami Ewangelii wśród no­wych pokoleń". I jeszcze: "Teresa jest mistrzynią dla naszej epoki, spragnionej słów żywych i ważkich, świadectw hero­icznych i wiarygodnych. Dlatego jest kochana i akceptowana także przez braci i siostry z innych Wspólnot chrześcijań­skich, a nawet przez niechrześcijan" (DAS11).

Dziś, z okazji ogólnopolskiego spotkania osób noszących szkaplerz święty w sanktuarium Matki Bożej, gromadzimy się przy Urnie zawierającej czcigodne relikwie świętej kar­melitanki z Lisieux. Przy tej okazji postawmy sobie pytanie o jej maryjność. Albowiem każdy, kto bierze do ręki "Dzieje duszy", ten szczególny pamiętnik św. Teresy od Dzieciątka Jezus, pozostaje przede wszystkim pod wrażeniem jej wiel­kiej miłości do Pana Jezusa, Oblubieńca. Tak! To wrażenie nie kłamie. Tereska od najmłodszych lat nauczyła się kochać Jezusa i sprawiać Mu radość. Wydaje się, że miłość do Jezusa zmonopolizowała Teresę, i że w jej duchowości nie ma już miejsca dla innych świętych i dla samej Maryi. Czyż do pełni życia chrześcijańskiego nie wystarczy sam Bóg, sakramenty święte, a w tym Eucharystia za którą tęskniła? Czy potrzeba czegoś więcej niż słowo Boże, którym fascynowała się Tere­sa?

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że postać Maryi zajmuje niewiele miejsca w życiu św. Teresy, a poza tym o szkaplerzu nie wspomina ona wcale. To pozorne wrażenie znika jednak po głębszym wniknięciu w pisma i wszystkie oko­liczności życia św. Teresy. Na każdym etapie jej duchowego rozwoju spotykamy się z pełnym pasji nabożeństwem do Matki Bożej. Co więcej, Teresa chce się tą więzią z Maryją podzielić z nami i zachęcić nas do miłości Matki Chrystusa.

1. Mała Teresa przejęła wielką cześć i miłość do Matki Bo­żej w swojej rodzinie. A była to rodzina żyjąca wiarą kon­kretną i prostą - zwyczajną. Pani Zelia Martin modliła się o wiarę codziennie, z całkowitą ufnością. Jej pobożność wyra­żała się w prostych gestach. Miesiąc Maryi przeżywany był przed figurką, z którą nie chce się rozstać. "Dopóki będę żyła, figurka pozostanie tutaj" - mówiła. Gdy jest chora na raka, pielgrzymuje do Lourdes - które wówczas było już znane - i tam nie otrzymuje łaski uzdrowienia. Została jed­nak obdarowana łaską silnej wiary - bo znosi złe języki i aż do samej śmierci pozostanie wierna różańcowi. W ostatnich dniach, gdy już z trudem oddycha, wyczerpana i zsiniała, odmawia na kolanach cały różaniec przed figurką Matki Bożej Uśmiechu. Tę gorącą miłość do Matki Bożej odkrywa­my w sercu Zelii Martin poprzez te objawy pobożności bez rozgłosu.

Z takiej to rodziny, pobożnej maryjnie, wyrasta Tereska i - przejmuje miłość do Maryi, bo przecież jako dziecko pa­trzyła, słuchała, włączała się w te modlitwy. Pamięta, że w przy pierwszej spowiedzi kapłan zachęcił ją do nabożeństwa do Matki Bożej, codziennie spotyka się ze swoimi bliskimi przed figurą Maryi. Rzecz charakterystyczna w życiu małej Tereski. Podobnie jak pyta czy Jezus jest z niej zadowolony, pyta Paulinę, czy Najświętsza Dziewica jest z niej zadowolo­na. Nie zadałaby tego pytania, gdyby nie była przekonana o obecności Maryi w jej życiu. A ta obecność, drodzy bracia i siostry, ujawni się w sposób o wiele bardziej wyraźny. Ma­ryjna pobożność św. Teresy została bowiem bardzo głęboko naznaczona uśmiechem NMP. Był to uśmiech, który prze­niknął do głębi jej duszę i uzdrowił natychmiast.

[...]

2. Doznawszy macierzyńskiej miłości Maryi Teresa od­powiada na tą miłość swoją dziecięcą miłością. Czuje się ona mocno związana z Maryją. Aby wyrazić tę więź pomiędzy dzieckiem a Jego niebiańską Matką, używa ona symbolu płaszcza i welonu. Jak powiada - wstępuje do karmelitańskiego zakonu, po to, aby się skryć w cieniu dziewiczego płaszcza Maryi. Faktycznie, jako młoda dziewczyna została w dniu swych obłóczyn przywdziana w obszerny karmeli­tański habit i duży brązowy szkaplerz, który spowijał ją całą. Wspomnijmy tu jeszcze o innej łasce, która miała miejsce już w Karmelu, tuż po przywdzianiu tej maryjnej szaty, a która wyraża jej zażyłość z Maryją. Teresa nie wspomina w tym miejscu o szkaplerzu, ale w gruncie rzeczy w symbolu płasz­cza Maryi ujmuje tę samą rzeczywistość.

Otóż pewnego wieczoru udała się do ogrodu, do groty św. Marii Magdaleny. Rozpoczynając swą modlitwę poczuła, że opanowuje ją skupienie ducha, jakiego nigdy dotąd nie zaznała: Wszystkie rzeczy na tej ziemi wydały mi się jakby zasłonięte. "Czułam się całkowicie ukryta pod welonem Matki Najświętszej". Trwało to cały tydzień (ŻZ 11.7). Pełni­ła wtedy obowiązku w refektarzu. Stwierdza, że wykonywa­ła wszystko, jakby tego nie robiąc, tak jak gdyby miała ciało wypożyczone. My również czasami przeżywamy tego ro­dzaju stany. Gdy doznajemy gwałtownego wstrząsu na sku­tek wiadomości o śmierci osoby bardzo przez nas kochanej. Ten fakt może nas alienować, czujemy się nieobecni w tym, co mówimy. Przyczyna jest całkiem naturalna. U Teresy to Bóg zadziałał w sposób bardzo silny, bez uprzedzenia. Tere­sa przeżywała okrycie dziewiczą szatą Maryi szczególnie intensywnie. Pod płaszczem Maryi czuła się jednocześnie niesiona, osłaniana, bezpieczna i spokojna. Tutaj doznawała bliskiej obecności Dzieciątka Jezus. Płaszcz Maryi pozwala odkryć słodycz tej zażyłości i reasumuje kontakt istniejący pomiędzy Maryją a Teresą. Jeszcze raz powraca myślą do tego faktu w swoim ostatnim poemacie "Dlaczego kocham Cię, Maryjo".

3. Odnotujmy przy tym, że stosunek Teresy do Maryi jest niezwykle zażyły i żywy. W jej oczach Maryja nie jest Kró­lową, Panią czy Regentką - tytuły będące wówczas w po­wszechnym użyciu. Podkreśla ona, że Maryja jest "bardziej Matką niż Królową". Tak, Teresa nie boi się wyznać: "Zro­zumiałam, że czuwa nade mną, że jestem Jej dzieckiem, poję­łam też, że nie mogę Jej dać nic więcej, ponad to, by nazywać

Ją >Mamusią<, które to imię wydawało mi się tkliwsze niż imię >Matka<" (A 56v, 57r). Od tamtej chwili Teresa wie, że jest kochana przez swoją "mamusię Maryję" i aż do końca życia nie zapomni jej "uśmiechu", wpisze się on głęboko w jej serce. Zwraca się do niej zawołaniem "Mamusiu, zamiast "Matko", podobnie jak do Boga zwraca się używając zwrotu Tatusiu". Odpowiada to doskonale ewangelicznemu Abba -słowu, które w oryginalnym brzmieniu zachowało się w Ewangelii św. Marka, a które wypowiada Jezus wobec swe­go Ojca. Tak jak wszyscy katolicy Teresa wierzy w po­wszechne macierzyństwo Maryi, bo sama Najświętsza Dziewica dała się jej poznać jako najczulsza Mamusia.

  1. Stosunek Teresy do Maryi na tle religijnego otoczenia jej czasów wyróżnia się zdumiewającą jasnością i prostotą. W ogóle nie potrzebuje ona elementów abstrakcyjnych i dok­trynerskich, nie poszukuje cudów. Jeszcze leżąc w łóżku zło­żona chorobą, kilka miesięcy przed śmiercią wyjaśnia innym siostrom, że chciałaby kontemplować życie Maryi takim, "jakim było naprawdę, a nie jakieś wymyślone życie" (ŻZ 23.08). Od kaznodziejów domaga się, by przedstawiali "jej prawdziwe życie", takie jak je ukazują Ewangelie. Właśnie dlatego - jak już powiedzieliśmy - stosunek Teresy do Maryi jest niezwykle zażyły i żywy. Jak Teresa doszła do tego głę­bokiego, kochającego odniesienia do Maryi? Ogromnie waż­ne było tu wydarzenie uśmiechu.
  2. Drugą przyczyną jest podobieństwo obu kobiet. W Ma­ryi, takiej jak ją ukazują Ewangelie, Teresa znalazła "wzór", w którym mogła rozpoznać swoją własną istotę. Wpatrzona w Maryję z biegiem życia stopniowo odnajdywała własny sposób zbliżenia się do Boga, "małą drogę" bezpośredniości i prostoty względem Niego, orzeźwiająco żywy kontakt z Nim i z innymi. W swym ostatnim i najdłuższym poemacie "Dlaczego Cię kocham, Maryjo", napisanym w maju 1897 roku, wyraźnie daje temu wyraz, a później na potwierdzenie tego wyznaje: "O jakże chciałabym być kapłanem, aby mó­wić kazania o Maryi. Najpierw wskazałabym do jakiego stopnia życie Najświętszej Dziewicy jest mało znane. Nie należałoby mówić o Niej rzeczy nieprawdopodobnych. Ła­two można odgadnąć, że jej życie rzeczywiste w Nazarecie i później było całkiem zwyczajne... Był im poddany. Jakież to proste! I opisuje Maryję jako tę, która nie zwracając na siebie niczyjej uwagi prowadzi proste szare życie. Teresa poprzez Ewangelię odkrywa Jej prawdziwe życie: Jej cierpienie, mil­czenie, wiarę, czystość, ukryte i najskromniejsze cnoty.
  3. Zarysowane tu aspekty stanowią istotne rysy obrazu Maryi, jaki miała Teresa. Maryja jest dla niej głęboko rozu­miejącą Matką - i zarazem całkiem ludzką Niewiastą z Na­zaretu, którą może naśladować każdy. Wewnętrzną wiel­kość, jaką karmelitanka z Lisieux osiągnęła pod koniec swe­go krótkiego życia, można więc uważać między innymi za owoc tej kierującej się Ewangelią i zarazem tak bardzo osobi­stej i wewnętrznej pobożności maryjnej.
  4. Podkreślić należy w końcu i to, że Teresa nie degrado­wała Maryi jedynie do roli spełnicielki swych pragnień. Na łożu choroby tłumaczy swym siostrom: "Gdy ktoś poprosi o coś Najświętszą Pannę, a Ona go nie wysłucha, jest to znak, że tego nie chce. Wówczas trzeba Jej pozwolić działać tak, jak Ona chce i nie zamęczać się dalszymi modłami" (ŻZ, 23.08). "Prosić Najświętszą Dziewicę - to nie jest to samo, co prosić Pana Boga. Ona wie dobrze, co ma zrobić z moimi małymi pragnieniami, czy je powtórzyć czy nie". Jednym słowem trzeba pozostawić Maryi swobodę, gdyż Ona wie lepiej, co dla nas jest dobre; na niczym zaś jej tak bardzo nie zależy jak na tym, byśmy wzrastali w przyjaźni z Chrystusem.

Bracia i Siostry, umacniajmy naszą więź z Maryją. W jej ramionach możemy się czuć bezpieczni. Życie i doświadcze­nia św. Teresy potwierdzają, że nie opuszcza Ona tych, któ­rzy Jej ufają. Niech Matka Boża w swym czerneńskim obra­zie, do którego tutaj dzisiaj przybyliśmy, Maryja, cała pięk­na, pełna dobroci i z uśmiechem na ustach będzie i dla nas zachętą, abyśmy - okryci jej szatą, szkaplerzem świętym -troszcząc się o głębokie życie duchowe z Bogiem, pięknieli od wewnątrz, a innym - stęsknionym szczęścia i miłości -umieli nieść dobroć i prowadzili ich do Pana Jezusa, błogo­sławionego owocu życia Maryi.

 
szkaplerz
Aby otrzymywać materiały formacyjne i informacje
o nowościach na naszej stronie
wpisz swój adres mailowy.

 

 

 
góra strony
  Dokument bez tytułu

 

 
 

Strona Rodziny Szkaplerznej Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych