Ewa Stolarczyk
Szkaplerz znakiem oddania się
na życie w Maryi według o. Gabriela Jacąuiera CM
Artykuł pochodzi ze zbioru
artykułów "Szkaplerz Karmelitański" wydanego w serii: "Biblioteka Zeszytów
Karmelitańskich", Poznań 2002, s. 27-36.
Fundament
Skutki
Szkaplerz
karmelitański
Mariologia
karmelitańska
Zakończenie
Drodzy Państwo, przygotowując się do tego spotkania
musiałam zadać sobie pytanie o jego sens. Przecież większość z nas tutaj
zgromadzonych (jak zapewniał Ojciec Prowincjał, gdy pytałam o audytorium, z
którym się spotkam) modli się, rozważa Pismo święte, uczestniczy w sakramentach,
czci Matkę Bożą, stara się zachowywać przykazania i uznaje Jezusa Chrystusa za
najważniejszy punkt odniesienia dla swojego codziennego życia. Czy naprawdę
potrzeba jeszcze mówić o szkaplerzu, który większość z nas nosi i o jakiejś
jeszcze jednej drodze maryjnej? Przecież niczego co konieczne, nie brakuje.
Niby nie brakuje, a jednak
odczuwamy niedosyt. Niedosyt namacalnej, miłującej i uzdrawiającej obecności
Jezusa Chrystusa w sobie. Chcielibyśmy Go dotknąć, doświadczyć Jego czułości,
pocieszenia, tak jak doświadczali tego ludzie opisywani w Ewangeliach. Syn Boży
miał przecież zamieszkać w nas wraz z Ojcem (por. J 14,23) - bylibyśmy stale
razem, rozproszyłby nasze lęki, samotność, uzdolnił do świętego życia. A komu
z nas udało się dotknąć Jezusa w tajemnicy Trójcy Świętej? Mało komu.
Czy można to zmienić? Mistrzowie życia duchowego
zgodnie sierdzą, że znacznie łatwiej wejść w zażyłość z Bogiem, idąc drogą
Maryjną.
I w tym widzę sens tego spotkania. Być może komuś, tak
jak mnie, Metaforyka o. Gabriela Jacąuiera pozwoli zrozumieć rolę Maryi w swoim
życiu i pomoże wejść lub nadal podążać maryjną drogą. A dzięki temu, choć w
części, zaspokoić głód serca.
Ze względu na ograniczenie
czasem, życiorys o. Gabriela został przygotowany osobno i zamieszczony na końcu
referatu. Tutaj powiem tylko, że
urodził się w Paryżu w 1906 roku. Był kapłanem w Zgromadzeniu Księży
Misjonarzy Św. Wincentego a Paulo. Zmarł w 1942 roku. Pozostawił po sobie
zapiski duchowe, na podstawie których można odtworzyć jego drogę dziecięctwa
maryjnego, którą szedł sam i do której innych zachęcał.
Doktryna maryjna o. Gabriela
jest osadzona mocno w Piśmie świętym i nauce Kościoła, opisana językiem
metafory i poświadczona heroicznym, choć ukrytym, życiem osobistym autora.
Metafora łona, której używa Gabriel Jacquier może być ciężko strawna,
ponieważ dla większości jest zbyt biologiczna, zwłaszcza dla panów,
dokuczliwie "babska". Można by ją łatwo zastąpić innymi obrazami: serce,
wnętrze, przestrzeń, co jest kuszące chociażby ze względów
"marketingowych". Jednakże, pomimo pewnych braków, jej sugestywność i
nośność jest niezastąpiona. Warto więc przy niej pozostać, przezwyciężając
zewnętrzną warstwę ewentualnych uprzedzeń językowych.
Rozważając miejsce i rolę
Maryi w Bożych planach o. Gabriel -zgodnie z nauką Kościoła katolickiego -
stwierdza, że Maryja stała się, naszą Matką w dramatycznej chwili swego życia,
gdy przyjęła pod krzyżem testament Jezusa wyrażony słowami: Niewiasto, oto syn Twój (J 19,26). A następnie określa
przełomowe wydarzenie w naszym życiu, które z kolei czyni każdego z nas Jej
dzieckiem: jest to chrzest święty. Jeżeli bowiem w momencie chrztu stajemy się
dziećmi Boga, otrzymujemy zanurzenie w Chrystusa i udział w Jego Ciele, to wtedy
stajemy się również dziećmi Maryi, tak jak Jezus, w którego zostaliśmy
włączeni. Wypełnia się w nas druga część testamentu z krzyża, słowa: Oto Matka twoja (i 19,27).
To logicznie poszerzone rozumienie chrztu stanowi
jedną część fundamentu, na którym opiera się maryjność Gabriela Jacąuiera. Nie
jest ono powszechnie znane, chociaż już w 1904 roku papież Pius X wydał na
ten temat encyklikę Ad diem illum. Nieprędko też znajdzie się w
katechizmie, bo mariologia ma to do siebie, że o każde prawie zdanie doktryny
maryjnej toczyły się i nadal toczą zacięte spory.
Drugą częścią fundamentu drogi
dziecięctwa maryjnego jest przekonanie, że macierzyństwo duchowe - podobnie
jak naturalne - rozpoczyna się z chwilą poczęcia, a nie narodzenia. Tak więc
Maryja staje się matką dziecka Bożego, przyjmując je, w momencie chrztu, do
swego duchowego łona. To dwuczęściowe założenie jest punktem wyjścia drogi
maryjnej Gabriela Jacąuiera:
A. Chrzest
czyni dzieci Boże, również dziećmi Maryi, przez to, żewłącza nas w Chrystusa,
który jest Jej Synem.
B. Życie
dziecka rozpoczyna się w chwili poczęcia, to znaczy, żeprzez chrzest poczynamy
się w duchowym łonie naszej Matki - Maryi.
Ojciec Gabriel pisze:
Oto delikatna czułość Ojca, który składa zaczątek
życia dziecka w łono Matki. I nie musimy o to prosić. Jesteśmy tam przez
chrzest... Nasze życie w Maryi to nie łaska szczególna, to fakt, do którego
winniśmy się przystosować.
Z tego faktu wyciąga o.
Gabriel dalsze wnioski. Po pierwsze: głębia naszego zjednoczenia z Maryją nosi podobieństwo
do zjednoczenia jakie jest udziałem nie narodzonego jeszcze dziecka i jego
matki. Nasze i Jej życie duchowe, tak jak życie poczętego dziecka i matki,
splata się ze sobą nierozdzielnie, mimo że cały czas pozostajemy odrębnymi
osobami. Po drugie: żyjąc w Maryi żyjemy w
bezpośredniej bliskości Trójcy Świętej, gdyż Matka Drugiej Osoby Boskiej cieszy
się takim zjednoczeniem z Trójcą Świętą, jakiego nikt poza Nią nie dostępuje. Po trzecie:
uczestnicząc w duchowym życiu
naszej Matki uczestniczymy w Jej ni zwykłym obdarowaniu. Po czwarte: stopień uczestnictwa w życiu
Mary zależy od łaski Ducha Świętego i naszego całkowitego oddania się Jej.
Metafora łona, która z drażniącą niekiedy
intensywnością, wyraź' głębię zjednoczenia dziecka Bożego z Maryją, a przez Nią
z Trójc Świętą, pozwala lepiej zrozumieć na czym polega macierzyńskie pośred
nictwo Maryi. Otóż Matka całą sobą jednoczy żyjące w Jej łonie dziec ko z Ojcem, Synem i
Duchem Świętym, którzy również w Niej żyj W Maryi zostajemy wtuleni w Trójcę Świętą
[5]
.
Metafora łona i określę nie pośrednictwa Maryi jako wtulenie w życie Trójcy usuwa
najczęstsz trudności, których doświadczamy rozważając i modląc się do nasz
Matki. Maryja jako pośredniczka nie zastępuje jedynego pośrednictw Chrystusa,
nie jest dodatkowym "schodkiem" wstawionym między ludz kość a Chrystusa w
drodze do Ojca. Ona, w matczynej przestrzeni swe go łona, wtula każdego
człowieka w jedyne pośrednictwo swego Syn który również w Niej żyje. Oddając
cześć Maryi w niczym nie umniej szamy chwały Jezusa, bo nasza modlitwa
zanoszona do Niej, w Jej wnę trzu wypełnionym obecnością Trójcy Świętej, nie
zatrzymuje się n Niej, ale przelewa się wprost do bijącego w Niej Serca Boga.
Dlaczego łatwiej dochodzimy do zjednoczenia z Bogiem w
Mary niż na innej drodze? Ponieważ duchowe obdarowanie jakiego doświad czarny
żyjąc w Niej jest ogromne. Zasygnalizuję tylko główne elemen tego obdarowania,
zakładając, że każdy z nas, do którego przemówi ta' sposób rozumienia życia w
Maryi, sam będzie w stanie dopowiedzie sobie resztę.
Wymienię Eucharystię, życie
wiarą, nadzieją i miłością, modlitw walkę z grzechem i szatanem, wspólnotę,
Kościół, cierpienie.
Maryja, jak nikt poza Nią,
jest złączona duchowo z ofiarą sweg Syna, a Ciało i Krew Jezusa, które
przyjmujemy w Eucharystii jest z Je ciała. Uczestnicząc we Mszy świętej
uczestniczymy w ofierze Chrystu sa, ale równocześnie w ofierze Maryi. Oddając
się na życie w Mary wchodzimy w Jej tajemnicę wcielenia, która staje się i
naszym udziałem, gdy przyjmujemy Jezusa Eucharystycznego. O tym jak tajemnica
wcielenia się Chrystusa w nasze życie i przebóstwienie naszego człowieczeństwa
przez Eucharystię zdaje się nam daleka, jak rzadko o niej myślimy przystępując
do Komunii świętej, nie ma co mówić. Żyjąc w Maryi, włączamy nasze niedoskonałe
jednoczenie się z Jezusem Eucharystycznym w Jej pełne utożsamienie się z
Synem, a Matka Jezusa troskliwie i czule dostosowuje ogrom łask, związany z
Eucharystią, do naszych nikłych możliwości odbioru i poszerza nasze serca dla
Niego.
Któż z nas, chociaż od czasu
do czasu, nie boleje nad smutnym niedostatkiem boskich cnót wiary, nadziei i
miłości w sobie? Matczyne łono Maryi, to błogosławione macierzyńskie
pośrednictwo, sprawia, że wprost z wielkiego serca Boga przelewa się do - bijącego
tuż obok -małego serca dziecka wiara, nadzieja i miłość z obfitością, której
bez pośrednictwa matki nie bylibyśmy zdolni przyjąć. Jest to obfitość zbliżająca
nas do pełni łask jakimi cieszy się nasza Matka. Uczestniczymy w nich jakby
przez zanurzenie. Jej głębia zagarnia nas i wciąga w swój potężny nurt, który
porywa i kieruje do Trójjedynego Boga nasze rozwichrzone myśli, dążenia i
uczucia porządkując je i przepajając boskimi cnotami.
Jakże często odczuwamy
trudności i nieudolność naszej modlitwy. W duchowym łonie Maryi zostajemy
włączeni w krwioobieg Jej nieustannej, doskonałej modlitwy uwielbienia Trójcy
Świętej. Modlitwa ta krąży stale pomiędzy Maryją i Trzema Osobami Boskim, które
w Niej żyją, wciągając w swój bieg i naszą niedoskonałą modlitwę.
Nie można własnymi siłami
wyzwolić się z pychy i egoizmu oraz ugruntować w pokorze i codziennie
świadczonej miłości. Jeżeli, zanurzeni w nieskazitelności i doskonałości
Maryi, poddamy się Jej działaniu, to Ona wprowadzi nas w swoją świętość. W
Niej najlepiej obronimy się przed atakami szatana. Zatopieni w naszej Matce
staniemy się jak Ona równie niedostępni i niepodatni na działanie złego ducha.
W Maryi również spotkamy
naszych braci, którzy tak jak i my są Jej dziećmi i żyją w tej samej
macierzyńskiej przestrzeni. Nasyceni at-niosferą wspólnego domu łatwiej
będziemy się nawzajem znosić, sobie służyć, a wreszcie wzajemnie kochać Jej
bezinteresowną miłością.
W końcu Ta, która jest Matką
Kościoła, może głęboko wprowadzić nas w jego tajemnicę, nauczyć miłości,
odpowiedzialności i posłuszeństwa.
Życie w Maryi nie uwolni od krzyża i nocy, przeciwnie
włączy nas, w szczególny sposób, w cierpienie Jej Syna. Jednakże wszelkie
cierpienia i konieczne kryzysy oczyszczania oraz wzrastania duchowego zniesiemy
spokojniej, szybciej i łatwiej zanurzeni w Jej czułą miłość.
Dary te, a przy nich wiele
innych, mogą stać się naszym udziałem lub pozostać ukryte, mimo że chrzest
złączył nas nierozerwalnie nie tylko z Bogiem, ale i z Matką Boga-Człowieka.
Stopień uczestnictwa w doskonałym życiu naszej Matki zależy bowiem nie tylko od
Ducha Świętego, ale i od stopnia naszego oddania się Jej.
I znowu wielki temat, o którym
tylko wspomnę. Do oddania się Maryi człowiek dojrzewa stopniowo. Najpierw - i
stale - oddaje się Jej pod opiekę. Z czasem dorasta do oddania się na służbę,
kiedy to ofiarowuje do Jej dyspozycji swoje zdolności i czas. A gdy pokocha
mocno, oddaje Maryi swoje życie, to znaczy utożsamia się z Jej dążeniami, pragnieniami,
cierpieniami, które są tożsame z Chrystusowymi. Można wtedy powiedzieć: Już
nie ja żyję, ale żyje za mnie Maryja, dla Chrystusa. Totus tuus.
O sile metafory łona, którą
posługuje się Gabriel Jacquier, stanowi nie tylko jej
trafność, ale i znaki, w które się wpisuje. Takim znakiem, w dziedzinie sztuki,
jest figura Madonny Szafkowej, w budownictwie sakralnym - sanktuaria maryjne, w
rodzinie zakonnej św. Wincentego a Paulo - kaplica Cudownego Medalika Sióstr
Miłosierdzia w Paryżu, a wśród nabożeństw maryjnych - szkaplerz karmelitański.
Wszystkie tu wymienione znaki łączy jedna cecha - określają one intymną
przestrzeń, w której Maryja otacza dzieci Boże swoją miłością.
Szczególnie nośnym i
skutecznym znakiem życia w miłości do Maryi jest szkaplarz karmelitański, od
wieków rozdawany i wyjaśniany ludziom przez Braci Najświętszej Maryi Panny z
Góry Karmel. Zadomowił się on w Kościele jako znak płaszcza Matki Bożej pod
którym każdy z nas szuka schronienia. Skrzydła tego płaszcza, nie tylko
przygarniają tulące się dziecko do serca matki, ale wprowadzają je w Jej
duchowe życie, zjednoczone z życiem Trójjednynego Boga. Stanowią jednocześnie
wymowne zaproszenie do osobistego wejścia we wspólnotę życia z Mat-
IcąBoga, do całkowitego oddania się Jej, czyli jak
powiedziałby Gabriel Jacquier, do zjednoczenia swego życia z
Nią tak całkowicie, jak związane jest dziecko poczęte ze swoją matką, po to,
aby Ona mogła wprowadzić każdego z nas w życie Trójcy Świętej.
Obrazowy język o. Gabriela Jacquiera pomaga nie
tylko w rozumieniu znaku szkaplerza karmelitańskiego, ale pozostaje w głębokim
duchowym związku z karmelitańska teologią maryjną.
Żyjący w XVII wieku, karmelita Reformy Tureńskiej, o.
Michał od Św. Augustyna, uznany dzisiaj za największego duchowego teologa
życia maryjnego, publikuje w 1671 roku, w
Antwerpii, nieduży traktat pt. De vita mariaeformi... Metaforyka
o. Gabriela Jacquiera, zdumiewająco trafnie i
czytelnie, obrazuje ten siedemnastowieczny traktat, dając możliwość lepszego
zrozumienia i popularyzacji bezcennego tekstu karmelitańskiego mariologa. Dla
przykładu podam tylko jedno zdanie z traktatu O. Michała: Gdy dusza doświadcza miłości
ku Maryi, natychmiast ujawnia swoją miłość ku Bogu, bez żadnego pośrednictwa,
przeszkody czy rozdziału ducha. Miłość Boga i miłość Maryi wydają się jedną i
tą sama miłością
Obraz macierzyńskiego, duchowego łona Maryi, w którym
żyje Trójca Święta i dusza ludzka może być doskonałą ilustracją tego przepływania
miłości między osobami, bez pośrednictwa, przeszkody czy rozdziału, po prostu przez swoistą
ciągłość i bliskość, która jest możliwa tylko w sercu Matki.
To zderzenie szczytów
mariologii karmelitańskiej - tego pozostawionego nam przez wiek XVII z
metaforyką, żyjącego w wieku XX, o. Gabriela Jacquiera - stanowi
temat - wyzwanie, który należy podjąć. Na początek, ja ze swej strony, gorąco
proszę Ojców Prowincjałów obu prowincji Karmelitów Bosych w Polsce, o wydanie w
języku polskim traktatu o. Michała od św. Augustyna, najlepiej razem z
uzupełniającym go tekstem, jego penitentki i duchowej córki, s. Marii od św.
Teresy, ter-cjarki karmelitańskiej
[9]
.
Te skarby duchowości maryjnej Karmelu, których wagę, wydaje mi się, można
porównać z pismami św. Teresy Wielkiej i św. Jana od Krzyża, trzeba wydobyć na
światło dzienne, żeby głosiły chwałę Najświętszej Panny, chwałę Zakonu,
któremu zostały podarowane, a wielu zainteresowanym dopomogły do lepszego
zrozumienia osoby Matki Bożej i Jej tajemnic.
Nie wiem, czy udało mi się, w
tak krótkim czasie, przedstawić Państwu, możliwie jasno, zapowiedziany, a dla
mnie fascynujący, temat. Wiem, że zainteresowania są różne i pewnie niektórzy
ze słuchaczy westchną sobie, tak jak moja przyjaciółka: Nie rozumiem tego entuzjazmu
dla taplania się w wodach płodowych. Ale chyba będą również i tacy, dla których droga
maryjna Gabriela Jacquiera, jej związki z mariologią karmelitańską i oddanie
się na życie w Maryi, w znaku szkaplerza, będzie wewnętrznie pociągające, a to
co powiedziałam wystarczy, aby kontynuować dalsze, własne przemyślenia i
działania.