Placyd Paweł Ogórek OCD
Szata Maryi - znakiem nowego życia
Artykuł pochodzi ze zbioru artykułów "Szkaplerz
Karmelitański" wydanego w serii: "Biblioteka Zeszytów Karmelitańskich", Poznań
2002, s. 59-72.
Dwie
prawdy
a.
Znak zbawienia
b.
Znak zobowiązania
Szkaplerz
święty w nurcie karmelitańskiej duchowości
Ojciec święty Jan Paweł II w
liście do przełożonych generalnych obu zakonów karmelitańskich na Rok Maryjny
Karmelitański mówi między innymi:
Bogate dziedzictwo maryjne
Karmelu z biegiem czasu, dzięki rozpowszechnieniu się nabożeństwa szkaplerza
świętego, stało się skarbem całego Kościoła. Dzięki swej prostocie,
antropologicznej wartości oraz odniesieniu do roli Maryi w życiu Kościoła i
ludzkości to nabożeństwo tak głęboko i szeroko przejęło się wśród Ludu
Bożego, że znalazło swój wyraz w obecnym kalendarzu liturgicznym Kościoła
powszechnego we wspomnieniu 16 lipca.
W znaku szkaplerza zawiera się
sugestywna synteza Maryjnej duchowości, która ożywia pobożność ludzi
wierzących, pobudzając ich wrażliwość na pełną miłości obecność Maryi Panny
Matki w ich życiu. Szkaplerz w istocie jest "habitem ". Ten, kto go przyjmuje,
zostaje włączony lub stowarzyszony w mniej lub więcej ścisłym stopniu z
Zakonem Karmelu, poświęconym służbie Matki Najświętszej dla dobra całego
Kościoła (por. Formuła nałożenia szkaplerza: "Obrzęd błogosławieństwa i
nałożenia szkaplerza" zatwierdzony przez Kongregację Kultu Bożego i
Dyscypliny Sakramentów 5 stycznia 1996 r.) Ten, kto przywdziewa szkaplerz,
zostaje wprowadzony do ziemi Karmelu, aby "spożywać jej owoce i jej
zasoby" (por. Jr 2,7) oraz doświadczać słodkiej i macierzyńskiej
obecności Maryi w codziennym trudzie, by wewnętrznie się przyoblekać w Jezusa
Chrystusa i ukazywać Jego życie w samym sobie dla dobra Kościoła i całej
ludzkości.
Powyższe słowa Ojca świętego,
wypowiedziane z okazji wielkiego jubileuszu 750-lecia szkaplerza
karmelitańskiego, przyjmujemy z wielką wdzięcznością a równocześnie z wielką
pokorą. Najpierw z wielką wdzięcznością, ponieważ Ojciec święty ukazuje nam
najbardziej istotne elementy "syntezy maryjnej duchowości" zawartej w
znaku szkaplerza. Będzie to przedmiotem szczegółowej modlitewnej refleksji w
niniejszym referacie. Równocześnie przyjmujemy słowa Namiestnika Chrystusowego
z wielką pokorą, albowiem istnieje zawsze niebezpieczeństwo pewnego
"zawłaszczenia" sobie pewnych przywilejów. Nie jesteśmy zbyt pewni, czy
takie niebezpieczeństwo nam nie grozi.
Zbyt częste mówienie o pewnym
uprzywilejowaniu i eksponowanie go, w oderwaniu od integralnie rozumianej
duchowości Maryjnej, może powodować całkowicie sprzeczną z odwiecznym Bożym
planem zbawienia "segregację" na dzieci uprzywilejowane oraz tych,
których w przenośni (mutatis mutandis) nazywa się "pasierbami".
Jest to obiektywna objawiona Boża prawda - mówi o niej Stary jak i Nowy Testament
- o Narodzie Wybranym, o Reszcie Izraela oraz o Nowym Ludzie Bożym. Jest to
jednak prawda - co wydaje się truizmem - Boża, która często w naszych
partaczych rękach (umysłach i sercach) może ulec ludzkiej sklerozie. Zawłaszczenie dla jakiejś
jednej nacji biblijnego określenia "narodu wybranego" powoduje wiadome
następstwa. Przesadne eksponowanie w duchowości maryjnej pewnego uprzywilejowania
nie jest również wolne od zafałszowań, będących skutkiem wyraźnie ludzkiej
interesowności, która przeniesiona na duchową płaszczyznę staje się
szczególnie niebezpieczna, zarówno w odniesieniu do obiektywnej Bożej prawdy,
jak również zbawczej mocy w człowieku. Trzeba zatem bardzo uważać, żeby moc i mądrość, i
wyzwolenie, które niesie słowo Boże (verbum effioax) nie zostały skrępowane i
zniewolone naszą słabością i grzechem .
Znak szkaplerza przywołuje
(zatem) dwie prawdy: jedna z nich mówi o ustawicznej opiece Najświętszej Maryi
Panny, i to nie tylko na drodze życia, ale także w chwili przejścia ku pełni
wiecznej chwały; druga to świadomość, że nabożeństwo do Niej nie może
ograniczyć się tylko do modlitw i hołdów składanych Jej przy określonych
okazjach, ale powinno stanowić "habit", czyli nadawać stały kierunek
chrześcijańskiemu postępowaniu, opartemu na modlitwie i życiu wewnętrznym
poprzez częste przystępowanie do sakramentów i konkretne uczynki miłosierne co
do ciała i co do duszy. W ten sposób szkaplerz staje się znakiem "przymierza"
i wzajemnej komunii pomiędzy Maryją i wiernymi: wyraża bowiem w sposób
konkretny dar, jaki na krzyżu Jezus uczynił Janowi, a przez niego nam
wszystkim, ze swojej Matki, oraz przypomina o powierzeniu umiłowanego apostoła
i nas Tej, którą ustanowił naszą Matką duchową.
Ta wypowiedź Ojca świętego
ukazuje szkaplerz jako znak opieki a równocześnie znak zobowiązania. W ten
sposób pouczając nas o właściwym rozumieniu duchowości maryjnej oraz o
właściwym praktykowaniu tzw. nabożeństw maryjnych, pośrednio broni nas od
powierzchowności w życiu duchowym i przed tym, co można określić jako
"gładkie" kaznodziejstwo, choć niejednokrotnie pojawia się ono pod szyldem
nowoczesności.
Prawdopodobnie niejedni z nas
słyszeli kiedyś takie powiedzenie kaznodziei (bo, niestety, to było tutaj w
Poznaniu i to na "falach eteru" Radia Maryja): Maryja nie jest po to, aby
Ją podziwiać, ale "aby Ją naśladować". Pomijając pewną wewnętrzną
sprzeczność tej wypowiedzi, zauważmy tylko to, że trudno kogoś naśladować,
jeśli nie jest on przedmiotem wielkiego uznania, podziwu, fascynacji. Aby zaś
można było kimś się zafascynować, trzeba go najpierw ujrzeć jako tego, który
jest rzeczywiście godzien podziwu i uznania. Zafascynować się Osobą Chrystusa,
Jego wiernością Prawdzie (nawet w obliczu Piłata) - znaczy być pełnym podziwu
nie tylko wtedy, kiedy czynił cuda, wskrzeszał umarłych, ale także wówczas,
gdy był zawieszony między niebem i ziemią. Kiedy Go niebo odbiegło i
ludzie zdradzili - jak mówi poeta. I kiedy
właśnie dokonało się misterium naszego zbawienia: w najdoskonalszej modlitwie {Ojcze nasz) i największej Ofierze Krzyża
Syna Bożego.
Inną formą skrępowania i zniewolenia
naszą słabością i grzechem zarówno mocy Słowa Bożego, jak
również przesłania zawartego w znaku szkaplerza, może być bezmyślne
wypowiadanie pewnych słów pieśni religijnych i co gorsze, traktowanie
szkaplerza jako pewnej formy amuletu, jakiegoś talizmanu, czy tym podobnych
"magicznych" środków. Znana pieśń religijna Serdeczna Matko zawierająca wiele podstawowych
prawd życia religijnego, zawiera jednak także to sformułowanie: Lecz kiedy Ojciec zagniewany
siecze, szczęśliwy kto się do Matki uciecze. Dosłowne rozumienie tych
słów, wyrwanych z kontekstu owej pieśni wielkiego misjonarza Galicji - o.
Antoniewicza, może graniczyć z herezją. Byłby to szczyt unicestwienia w
człowieku zbawczej, jedynej i niezastąpionej mocy Krzyża Chrystusowego.
Miłosierdzie Boże jest wielkie i nieograniczone (ze strony Boga), ale nie jest
jednak absurdalne.
Trudno jednak nie zauważyć -
proszę o wybaczenie tej wyraźnej dygresji (odejścia) od zasadniczego tematu -
że nie zdając sobie zwykle z tego sprawy, niejednokrotnie doświadczamy
"skrępowania i zniewolenia" mocy Bożej w nas. Jesteśmy świadkami tego, że
w pewnych ośrodkach (nie tylko pozachrześcijańskich) głosi się, że Krzyż jest
wrogi życiu, że niszczy radość, a chrześcijaństwo czyni nie atrakcyjnym, a czasem
nawet odpychającym. Tymczasem Chrystus bez Krzyża nie jest Chrystusem
Ewangelii.
Być może jest Chrystusem
teologów (tych, którzy podejmują specjalistyczną analizę, lecz nie są zdolni do
podejmowania prawdziwie Bożej syntezy teologicznej) i socjologów, Chrystusem
pisarzy i dziennikarzy, ale nie jest Chrystusem Zbawicielem, nie jest
Chrystusem najwyższej miłości - jak to przepowiadał Izajasz -który zbawia nas
swoimi śmiertelnymi ranami (por. Iz 53,5), miłości, która na drzewie Krzyża
niesie grzeszników ku Ojcu, oczyszczając ich po drodze we Krwi Swojej.
Chrystus bez Krzyża może być co najwyżej Mistrzem i wzorem do naśladowania,
przewodnikiem, reformatorem, działaczem społecznym i rewolucjonistą, jak to o
Nim głosi dziś tak zwana teologia wyzwolenia. Bez Krzyża może On być wszystkim,
ale nigdy Tym, który prowadzi człowieka od śmierci do życia, sam umierając i
zmartwychwstając.
Droga, którą Bóg schodzi ku
człowiekowi i którą człowiek wstępuje ku Bogu, nie jest pozostawiona
subiektywnej decyzji człowieka, ale została wybrana przez Boga w historii
zbawienia - i człowiek winien tę drogę dobrowolnie akceptować jako daną mu
obiektywnie. Rzeczywistością obiektywnie daną są: Chrystus i założony przez
Niego Kościół rozumiany jako społeczność widzialna i hierarchiczna, sakramenty
jako narzędzie działania Kościoła (dokładniej: Chrystusa w Kościele), Pismo
święte i tłumaczące je Magisterium.
Duchowość maryjna i praktyka
nabożeństw szkaplerznych posiada integralny związek z liturgiczną duchowością
Kościoła, która bardziej akcentuje działanie łaski aniżeli działanie człowieka.
Najpierw Pan Bóg ukochał człowieka, a dopiero później człowiek poznał i umiłował
Boga. Dzieło zbawienia bierze swój początek z inicjatywy Boga i realizuje się
zgodnie z zasadą Ex Patre, per Christum in Spiritu. I dlatego każda duchowość
autentycznie chrześcijańska główną rolę przypisuje cnotom teologicznym, co
wyraża się głównie w uwielbieniu i dziękczynieniu Bogu. Wyrazem tej postawy są
częste w liturgii doksologie psalmów i hymnów, zakończenia modlitw, a zwłaszcza
doksologia Wielkiej Modlitwy Eucharystycznej: Przez Chrystusa, z Chrystusem
i w Chrystusie.
Zbawienie jest człowiekowi
dostępne pod osłoną znaków i symboli. Cała duchowość Kościoła (określana jako
duchowość liturgiczna, rozumiana niejako jedna z wielu duchowości, lecz
duchowość podstawowa, fundamentalna w każdej duchowości) jest pojmowana jako
zespół symboli uświęcenia i kultu (dwa nurty: soteriologiczny i latreutyczny;
uświęcenia i chwały), jako zespół znaków widzialnych i skutecznych, pod osłoną
których Chrystus Pan spełnia swój urząd kapłański w obecnym etapie dziejów
zbawienia.
Pan Bóg niejednokrotnie
posługuje się w swojej ekonomii zbawczej również naturalnymi przyczynami
pośrednimi. Tak się stało w przypadku szkaplerza. "Znak zbawienia", czyli
szkaplerz, stanowiący już wcześniej w niektórych zakonach część stroju
zakonnego, staje się odtąd - od pamiętnej wizji, którą miał św. Szymon Stock
dokładnie 750 lat temu -znakiem szczególnej opieki Matki Bożej i znakiem
zbawienia, niosącym ze sobą łaskę ostatecznego wytrwania.
Jesteśmy pewni nieustannego
orędownictwa Maryi nad całym Kościołem świętym i nad każdym z nas. Słowa św.
Bernarda z Clairvaux: Bóg chciał, abyśmy wszystko mieli przez Maryję znajdują swoje potwierdzenie
już przede wszystkim w samym Bożym macierzyństwie -skoro Maryja dała nam
Chrystusa, Źródło wszelkiej łaski. Św. Paweł Apostoł wypowiada znamienne słowa: Jeden jest
Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus,
który wydał siebie samego na okup za wszystkich (1 Tm 2,5-6). Jednakże to
główne pośrednictwo Chrystusa nie wyklucza drugorzędnego pośrednictwa Maryi,
nierozdzielnie związanej z Chrystusem w tajemnicy Odkupienia.
Ludzkie serce, zgodnie z
cieleśnie-duchową naturą człowieka, szuka chętnie symbolu, znaku, by
niewidzialne rzeczywistości stały się dla nas bardziej uchwytne, dostrzegalne (Ut per visibilia ad invisibilia
ra-piamur, jak
mówi prefacja na Uroczystość Bożego Narodzenia). Otóż, symbolem, znakiem
duchowej i macierzyńskiej opieki Maryi jest szka-plerz święty. Kieruje on
nieustannie naszą myśl i serce ku Maryi. Stanowi jakby nieustanną modlitwę,
ponieważ symbolizuje (wyraża na zewnątrz to, czym winno być duchowe wnętrze
noszących szkaplerz), naszą stałą pamięć o Maryi i nieustanne zwracanie się do
Niej. Szkaplerz święty spoczywający na naszych sercach oznacza, że winny one
być całkowicie poświęcone na Jej służbę, a przez Jej pośrednictwo samemu Bogu.
Maryja bowiem nie szuka swojej chwały, lecz zawsze kieruje ku Ojcu
Niebieskiemu przez Chrystusa. Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2,5).
Każde spotkanie z Maryją nie
może nie zakończyć się spotkaniem z samym Chrystusem
[8]
. Te słowa
niezapomnianej pamięci papieża Pawła VI stanowią swoistą kontynuację ciągłości
nauczania Magisterium Kościoła na temat duchowości maryjnej. Istnieje
powszechne przekonanie, że nabożeństwo do Matki Bożej stanowi szczególną
gwarancję wiecznego zbawienia (nie pewność, ale wielkie prawdopodobieństwo,
jeden z ważnych kryteriów ostatecznego wytrwania). Aby jednak to nabożeństwo
było rzeczywiście rękojmią zbawienia, musi ono odznaczać się pewnymi wyraźnie
określonymi przymiotami,
O tym jakie powinny być
przymioty prawdziwego nabożeństwa, poucza nas Kościół w wypowiedziach
najwyższego autorytetu nauczycielskiego. W tym względzie szczególnie ważne są
dla nas wypowiedzi papieża św. Piusa X. W encyklice wydanej z okazji 50-lecia
ogłoszenia dogmatu Niepokalanego Poczęcia, zaczynającej się od słów Ad diem il-lud, ten święty papież dokładnie
wypunktował, na czym polega prawdziwy, autentyczny kult Matki Bożej, a więc
jakie są również przymioty autentycznego kultu Matki Bożej Szkaplerznej.
Nabożeństwo szkaplerzne cieszy
się szczególną - jeśli wolno użyć tutaj tego określenia - popularnością wśród
czcicieli Maryi i jest bardzo rozpowszechnione w Kościele świętym. Obecnie
możemy powiedzieć, że przeżywa ono bardzo dynamiczny duchowy renesans. Jest
sprawą oczywistą, że jeśli to nabożeństwo maryjne jest należycie praktykowane,
przynosi liczne i bogate duchowe owoce. Ojciec święty jednocześnie stwierdza:
Maryjna duchowość, która
wewnętrznie kształtuje osoby i upodabnia je do Chrystusa, pierworodnego wśród
wielu braci, wyraziła się we wspaniałych świadectwach świętości i mądrości
bardzo wielu świętych mężczyzn i niewiast Karmelu, którzy wyrośli w cieniu i
pod opieką Matki
[9]
.
Nieco dalej papież dodaje: Ja również od bardzo długiego
czasu noszę na sercu szkaplerz karmelitański! Z miłością do wspólnej Matki
niebieskiej, której opieki doznaję ustawicznie, życzę, aby dzięki temu rokowi
maryjnemu wszyscy zakonnicy i zakonnice Karmelu oraz pobożni wierni, którzy Ją
czczą z synowskim oddaniem, wzrośli w miłości do Niej i by umocnili w świecie
obecność tej Niewiasty milczenia i modlitwy, wzywanej jako Matka miłosierdzia,
Matka nadziei i łaski.
Przypomnijmy - idąc za nauką
zawartą w encyklice Ad diem Ułud -trzy zasadnicze kryteria autentyczności kultu
maryjnego w ogóle, a dotyczące również kultu szkaplerza karmelitańskiego.
Otóż pierwszym, zasadniczym
postulatem weryfikującym prawdziwość kultu jest to, że każde nabożeństwo
(zewnętrzne wyrazy wewnętrznego kultu) powinno posiadać dwie części składowe (partes inte-grantes). Pierwsza, wewnętrzna jest
jakby jego duszą ożywiającą, druga - na którą składają się zewnętrzne praktyki
- stanowi jakby ciało. Jak w człowieku ważniejszy jest duch, który ożywia
ciało, tak i w nabożeństwach religijnych aspekt wewnętrzny winien mieć
pierwszeństwo i na niego należy zwracać szczególniejszą uwagę.
Wszelkie nabożeństwo winno
płynąć z serca, z głębi duszy. Zewnętrzne formy danego nabożeństwa winny być
ożywione czcią, miłością, oddaniem wobec tych, którym cześć jest oddawana. Bez
tego istotnego, wewnętrznego elementu, wszelkie nabożeństwo, choćby było
wspaniałe w swych zewnętrznych formach, nie posiada istotnej wartości, nie
potrafi nas zbliżyć do Boga i nie może być przez Niego przyjęte. Dotyczy to
oczywiście w szczególny sposób nabożeństw maryjnych.
Wszelkie nabożeństwo - poucza św. Pius X w swojej
encyklice -jakiekolwiek
przybierze zewnętrzne formy, winno płynąć z serca. Gdyby było inaczej,
usłyszelibyśmy słowa Chrystusa: " Ten lud (ta dusza, ten człowiek) czci mnie
wargami, lecz serce jego dalekie jest ode Mnie" (Mt 15,8)
[11]
. Przestrzega nas zatem święty
papież przed kultem czysto zewnętrznym, bezdusznym, który nie posiadając
duchowego, wewnętrznego pierwiastka, nie może nas zbliżyć do Boga i Jego
świętych.
Druga sprawa, na którą trzeba
koniecznie zwrócić uwagę to skutki płynące z tej czci. Nabożeństwo do Matki
Chrystusa ma nas czynić lepszymi, doskonalszymi, autentycznie świętymi.
Wznoszenie się na wyższy poziom moralno-duchowy stanowi właściwy - według słów
nabożeństwa św. Piusa X - naturalny skutek nabożeństwa do Bogarodzicy.
Niech każdy będzie o tym
przekonany, że jeśli cześć, jaką żywi (praktykuje, wyraża) względem tej
błogosławionej Dziewicy nie powstrzymuje go od grzechu i nie skłania do poprawy
życia, nabożeństwo jego jest błędne, fałszywe, pozbawione jest bowiem swego
właściwego skutku
[12]
.
Przeogromnej wagi są te słowa.
Podają one właściwy sprawdzian tego, czy nasze nabożeństwa są przez nas
właściwie praktykowane, a tym samym czy przynoszą należną chwałę Bogu. Lecz to
jeszcze nie wszystko.
Kto pragnie - mówi dalej św. Pius X - by jego nabożeństwo do
Najświętszej Dziewicy było doskonałe i Jej godne, winien iść dalej i wszystkimi
siłami zdążać do naśladowania Jej chwalebnego przykładu. Według postanowienia
Bożego ci bowiem tylko osiągną zbawienie, którzy odtworzą w sobie, przez wierne
naśladowanie świętość Chrystusa. "Albowiem tych, których od wieków poznał,
tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był
pierworodnym między wielu braćmi" (Rz 8,29). Taka jest jednak nasza
słabość, że wzniosłość przykładu nas przeraża. Dlatego Bóg w swej szczególnej
Opatrzności stawia przed nami inny wzór, możliwie najdoskonalej zbliżony do
Chrystusa, lecz (równocześnie) przedziwnie "dostosowany" do naszej
słabości. Jest nim właśnie Maryja
[13]
.
Z jednej strony Maryja należy do
rodzaju ludzkiego, do ludzkiej rodziny, a z drugiej jako Matka Chrystusa była
wolna od wszelkiego egoizmu. Jej miłość całkowicie kierowała się ku Bogu, a
równocześnie obejmowała i nieustannie obejmuje wszystkich ludzi.
Nabożeństwo szkaplerzne,
właściwie pojęte i realizowane, ma nas uczyć cnót, nabywania duchowych
sprawności, kształtować w nas życie na podobieństwo życia, które w sposób
szczególny jaśniało w Najświętszej Dziewicy, ma nas czynić lepszymi,
doskonalszymi, świętszymi. Jeśli bowiem wznoszenie się na coraz wyższy stopień
moralny (duchowy, religijny) jest właściwym skutkiem każdego nabożeństwa do
Bogarodzicy, to w sposób szczególny odnosi się to do nabożeństwa
szkaplerznego.
Każdy, kto pragnie przez
noszenie tego znaku: Szaty Maryi - znaku nowego życia, wyjednać sobie opiekę
Bogarodzicy, musi najpierw usunąć z serca grzeszne nałogi i przywiązania,
opanować skłonności do grzechu. Następnie po usunięciu grzechu i opanowaniu
złych skłonności, nałogów, można podejmować zdecydowany wysiłek odtwarzania w
sobie, przez wierne naśladowanie w codziennym życiu świętości życia
Niepokalanej Matki Dziewicy Maryi, upodabniać się do samego Chrystusa. Ona
bowiem zawsze prowadzi do Chrystusa.
Pisarze karmelitańscy starając
się określić stosunek, czyli duchowe odniesienie Maryi do Karmelu, nie wahają
się powiedzieć, że Najświętsza Maryja Panna jest "formą życia" dla swego
zakonu. Doskonałość duchowości karmelitańskiej, realizowanej w konkrecie życia
karmelitań-skiego i wszystkich noszących szkaplerz zależy bowiem od tego, czy
potrafi ona odtworzyć w sobie życie maryjne, aby niejako duchowo przeistoczyć
się w Maryję.
Drogą do osiągnięcia tego celu
jest intensywne życie duchowe, stały dynamizm tego życia, życia łaski i
wierność życiu modlitwy. Ponieważ jednak życie wygodne nie może iść w parze z
życiem modlitwy, nie może też być pełnym oddaniem się Bogu. Jeśli bowiem nie ma
tego duchowego ukierunkowania "na całego" ku Bogu, potrzeba wyrzeczenia i
wewnętrznej samotności, która domaga się także minimum samotności zewnętrznej.
Samotność karmelitańska obejmuje milczenie i umartwienie. Podejmując wysiłek
zdecydowanej duchowej wspinaczki, wszechstronnego (a nie peryferyjnego)
zaparcia się samego siebie - przez walkę z egoizmem i namiętnościami - uczucia
oczyszczają się i uszlachetniają, a cnoty, czyli duchowe sprawności osiągają
coraz bardziej ewidentną doskonałość, prowadzącą do ogólnej sprawiedliwości,
czyli do świętości.
Ten specyficzny klimat
karmelitańskiej duchowości przepięknie wyraża responsorium z Oficjum na
Uroczystość Matki Bożej z Góry Karmel: W samotności zamieszka sąd i sprawiedliwość zapanuje
na Karmelu. I dziełem sprawiedliwości będzie pokój, a sprawowaniem
sprawiedliwości milczenie i błogosławieństwo na wieki. I będzie mój lud
przebywał w piękności pokoju, i w przybytkach ufności.
Sąd, który jest w samotności,
to sąd człowieka nad samym sobą, poznanie samego siebie, które stanowi początek
drogi ku Bogu. Ono też tworzy warunek wszelkiej pracy nad sobą, w duchowym
wysiłku nabywania cnót, które składają się na ogólną sprawiedliwość, czyli
świętość.
Sprawiedliwość zaś prowadzi
człowieka duchowego tam, gdzie jest bezpieczeństwo na wieki - do życia
wiecznego.
Wiele pokoleń Karmelu - pisze Ojciec święty Jan Paweł
II -od
początku aż do dzisiaj, w swej wędrówce ku "świętej górze, Jezusowi
Chrystusowi, naszemu Panu ", starało się kształtować swoje życie wzorując
się na Maryi.
Dlatego w Karmelu, a także w
każdej duszy kochającej gorąco Najświętszą Maryję Pannę i Matkę, nieustannie
kontemplowana jest Ta, która od samego początku potrafiła otworzyć się na słuchanie
słowa Boga i być posłuszna Jego woli (por. Łk 2,19. 51). Maryja wychowana i
ukształtowana przez Ducha Świętego (por. Łk 2,44-50), umiała bowiem odczytywać
w duchu wiary swoje dzieje (por. Łk 1,46-55) i - ulegając Bożym natchnieniom -
"szła naprzód w pielgrzymce wiary i utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem
aż do krzyża, przy którym nie bez postanowienia Bożego stanęła (por. J 19,25),
najgłębiej ze swym Jednorodzonym współ-cierpiała i z ofiarą Jego złączyła się
matczynym duchem" (KK58)ie.
Jeśli mówimy, że prorok Eliasz
jest dla wszystkich karmelitów wzorem człowieka oddanego całkowicie Bogu, że
jest duchowym protoplastą zakonu karmelitańskiego, to musimy równocześnie od
razu dodać i zaznaczyć, że istnieje jeszcze jeden bardziej idealny wzór życia
karmelitańskiego. Jest nim osoba Najświętszej Maryi Panny. Pismo święte
ukazuje proroka Eliasza jako żyjącego ustawicznie w Bożej obecności i
rozpalonego gorliwością o chwałę Pana Zastępów. Bronił Jego praw na Górze
Karmel w czasie słynnego sporu między wyznawcami Jedynego Boga a sługami Baala.
Na Horebie został obdarzony głębokim przeżyciem obecności Boga. Bracia
Najświętszej Maryi Panny, którzy w XII wieku rozpoczęli życie pustelnicze na
Górze Karmel, nawiązali do postaci świętego Eliasza i starali się naśladować
jego życie, zwłaszcza modlitewne trwanie w obecności Boga.
Pierwszoplanową jednak formą
duchowości karmelitańskiej jest osoba Najświętszej Dziewicy Maryi. Kiedy bowiem
u Eliasza widzimy równocześnie gorliwość i słabość proroków, jego wielkość i
niedoskonałość, jego konflikty i wewnętrzne sprzeczności - w Maryi widzimy świętość,
która stoi ponad proroctwami i ponad konfliktami, a jest ukryta w pokorze i
zwyczajności. Byłoby więc tragiczną pomyłką rozpatrywać ideał karmelitański
zbyt ekskluzywnie, z profetycznego punktu widzenia. To doprowadziłoby do
wypaczenia, do dramatyzacji, do skierowania uwagi na aspekt spektakularny, do
zadania gwałtu rzeczywistości i w końcu do rodzaju faryzejskiej pretensji.
Natomiast przykład i wpływ Królowej Proroków ma uleczyć te rozdźwięki. Świętość
Matki Bożej była naprawdę wielka, tak wielka, że nie może być wyrażona niczym
innym, jak zwykłymi drogami ludzkiej egzystencji .
Kontemplując Najświętszą
Maryję Pannę widzimy Ją jako Matkę zatroskaną, która patrzy na Syna,
dorastającego w Nazarecie (por. Łk 2,40. 52), idzie za Nim po drogach
Palestyny i towarzyszy Mu podczas godów w Kanie (por. J 2,5), a u stóp Krzyża
staje się Matką współuczestniczącą w Jego ofierze i darem dla wszystkich ludzi,
gdy Jezus powierza Ją swemu umiłowanemu uczniowi (por. J 19,26). Jako Matka
Kościoła Najświętsza Maryja Panna jednoczy się z uczniami w ustawicznej
modlitwie (por. Dz 1,14), a jako nowa Niewiasta, która wyprzedza to, co się kiedyś
dokona dla nas wszystkich w pełni trynitamego życia, została wzięta do Nieba,
skąd osłania płaszczem swego miłosierdzia synów i córki pielgrzymujących ku
świętej górze chwały.
Maryja podobna jest we
wszystkim do swojego Syna. Ona najbardziej upodobniła się do Niego, nie
przestając być Jego Matką, w której rysach twarzy rozpoznajemy oblicze Jej
Syna. Podobnie jak On, we wszystkim była (w pełni) ludzka i zwykła, bliska
otaczającym Ją ludziom, prosta i bez pretensji w swym sposobie życia, bez
patetycznych wyżyn i egzaltacji. Prawdziwy i pewny instynkt duchowy (sensus divi-nus) świętych Karmelu szedł prosto
do sedna tej tajemnicy.
Mistyka świętej Teresy z Avila zakorzeniona
jest w życiu zwykłym i w zdrowym rozsądku, ponieważ przyjmuje w całości naturę
ludzką, taką jaka jest. Doktryna świętego Jana od Krzyża w kierunku wyłączenia
wszystkiego, co tchnie heroicznym i mistycznym popisem, odrzucając wszelkie
wizje, objawienia, słyszenia głosów czy ekstazy, na rzecz "wiary w
ciemności". Bo aby umysł przygotował się do zjednoczenia z Bogiem,
musi być czysty i próżny [wolny], wyzuty z wszystkiego co dotyczy zmysłów,
zdecydowany i wyzwolony z tego wszystkiego, co może jasno pojąć, głęboko
uciszony i milczący, opierający się na wierze, która jedynie jest najbliższym
sposobem, przez który dusza jednoczy się z Bogiem.
Nietrudno zauważyć, że także w
tzw. "małej drodze" św. Teresy z Lisieux dominuje maryjna droga
duchowości. Cała duchowość Karmelu i jego ideał zawiera się w ustawicznym
przeżywaniu ma nowo tej wielkiej tajemnicy wiary przez Najświętszą Pannę,
która jest "błogosławiona, ponieważ uwierzyła" (por. Łk 1,45), i przez
swoją wiarę wydała na świat Pana Majestatu w ludzkiej postaci. Można
powiedzieć, że duch karmelitański jest zasadniczo duchem pustyni, ideałem
proroków, a Eliasz reprezentuje zewnętrzny, bardziej " materialny " aspekt
tego ideału. [Natomiast] Najświętsza Dziewica jest źródłem i symbolem wewnętrznego
ducha Karmelu. A to oznacza, że w dalszej perspektywie, duch pustyni i ideał
proroczy Karmelu są zrozumiałe najlepiej przez tych, którzy weszli w " ciemną
noc " wiary Maryi.
To świadectwo trapisty z
Gethsemanii, rozpatrującego pierwotny ideał Karmelu, znajduje potwierdzenie w
wypowiedzi Ojca świętego Jana Pawła H:
Ta kontemplacyjna postawa
umysłu i serca pozwala podziwiać doświadczenie wiary i miłości Najświętszej
Maryi Panny, która przeżywa już to, co każdy wierzący pragnie i ma nadzieję
przeżywać w tajemnicy Chrystusa i Kościoła (KL 103; KK 53). Dlatego właśnie
karmelici i karmelitanki wybrali Maryję na swą Patronkę i Matkę, duchową i mają
zawsze przed oczyma i w sercu Najczystszą Maryję Pannę, która prowadzi
wszystkich do doskonałego poznania i naśladowania Chrystusa (...) Dla członków
Rodziny karmelitańskiej Maryja, Dziewica Matka Boga i ludzi, jest nie tylko
wzorem do naśladowania, ale również czułą Matką i Siostrą która jest z nimi i
w której pokładają nadzieję. Dlatego św. Teresa od Jezusa wzywała: "
Naśladujcie Maryję i rozważajcie to, jaka musi być wielkość tej Pani i jaka to
korzyść mieć Ją za Patronkę " (Twierdza wewnętrzna III 1-3).
Przypomnijmy także wypowiedź
maryjnego papieża, którym był Pius XII. Przemawiając w 1960 roku w Rzymie do
uczestników Kongresu Szkaplerznego zorganizowanego z okazji 700-lecia
szkaplerza karmelitańskiego, wypowiedział znamienne słowa:
Napominamy was, drodzy synowie
i drogie córki, abyście najpierw postępowali w sposób godny waszego powołania,
śladami wielkich świętych, jakich Karmel dał Kościołowi. Pielęgnujcie życie
wewnętrzne, a zgodnie z duchem waszej reguły spełniajcie gorliwie uczynki
umartwienia i pokuty: módlcie się o rozszerzenie wiary, o rozwój Kościoła, za
głowy państw, za zmarłych. Módlcie się o nawrócenie grzeszników. Bądźcie dla
wszystkich wiernych wzorem i pobudką szlachetnego życia, by inni patrząc na
wasze nabożeństwo do Niepokalanej Matki Dziewicy, wysławiali Ją i garnęli się
do Niej i chwalili Ojca, który jest w niebie.
Całe znaczenie szkaplerza jako
narzędzia Bożej łaski poprzez nieustanne pośrednictwo Niepokalanej Matki
Dziewicy Maryi, przez szkaplerz jako znak zbawienia, a równocześnie jako znak
zobowiązania i wierności, wyraża doskonale jedna z maryjnych antyfon, śpiewana
od wieków w Karmelu w modlitwach brewiarzowych:
Alma Dei Genetrix,
Carmeli Gloria Montis,
veste Tua indutos panter
virtutibus orna semper
et a cunctis defende periculis.
Pełna dobroci Boża Rodzicielko,
Chwało Góry Karmelu,
odzianych Twą szatą
przyozdabiaj nieustannie cnotami
oraz od wszelakich broń niebezpieczeństw.