Tekst ukazał się w serii
Życie i misja Karmelu Terezjańskiego, wydawanym przez Kurię Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych, nr 43, Kraków 2001
Wstęp
Nieco historii
Szkaplerz sukniany czy medalik?
W jakim sensie szkaplerz zapewnia zbawienie
Zobowiązania przyjmujących i noszących szkaplerz
Czy szkaplerz nie traci na swej aktualności w epoce kontestującej wartość habitu zakonnego?
Jedyną drogą prowadzącą do Ojca jest Jezus
Chrystus. Jako Syn Boży jest On najdoskonalszym wzorem, który każdy
chrześcijanin powinien naśladować w swoim życiu, aż do dopełnienia w swym ciele
tego, czego brakuje udrękom Chrystusa (por. J 14, 6; Kol 1, 24). Osoba
Chrystusa znajduje się również w centrum kultu Kościoła; owego kultu, który -
według słów Pawła VI - prawnie i słusznie nazywa się chrześcijańskim,
ponieważ z Chrystusa bierze swój początek i skuteczność, w Chrystusie znajduje całkowicie i ostatecznie
uzasadnienie oraz przez Chrystusa w Duchu Świętym prowadzi do Ojca.
W całokształcie tajemnicy Chrystusa jawi się
jednak figura Maryi, Jego Matki, która zajmuje specjalne i jedyne miejsce obok
Syna w całej ekonomii zbawienia. Złączona wraz z Nim w cierpieniu u stóp
krzyża, przez swoją świętość i całkowite oddanie się pełnieniu woli Bożej, jest
Ona - jako Matka Kościoła - doskonałym przykładem, wzorem i znakiem niezawodnej
nadziei i pociechy dla Ludu Bożego wszystkich czasów.
Dlatego też Kościół darzy Ją szczególnym nabożeństwem, które - z punktu
widzenia duszpasterskiego - wydało poprzez wieki obfite owoce świętości i
stanowiło nieodzowne narzędzie katechezy chrześcijańskiej.
Prawdziwe nabożeństwo do Matki Bożej wyraża
się przede wszystkim w kulcie liturgicznym, głęboko zakorzenionym doktrynalnie
i - jako taki - zatwierdzonym przez Kościół. Liturgia Kościoła świętego
celebruje dzieło naszego zbawienia przywołując rokrocznie niektóre wydarzenia,
w których Maryja była jak najściślej złączona ze swym Synem.
Obok kultu liturgicznego istnieje w Kościele
wiele innych form pobożności maryjnej, które powstawały w różnych okresach
czasu, wyrażając spontanicznie i w sposób bardzo żywotny wielką cześć, miłość i
zaufanie, jakimi wierni darzyli Matkę Najświętszą. Sobór Watykański II wyznaje
iż rozmaite formy pobożności względem Bożej Rodzicielki, jakie Kościół w
granicach zdrowej i prawowiernej nauki zatwierdził stosownie do warunków czasu
i miejsca oraz stosownie do charakteru i umysłowości wiernych, sprawiają, że
gdy Matka czci doznaje, to poznaje się, kocha i wielbi w sposób należyty i
zachowuje się przykazania Syna, przez którego wszystko zostało stworzone i w
którym wiekuistemu Ojcu spodobało się, aby przebywała wszelka pełność. Dlatego też
upomina wszystkich synów Kościoła, aby szczerze popierali kult
Błogosławionej Dziewicy, szczególnie liturgiczny, a praktyki i zbożne ćwiczenia
ku jej czci zalecane w ciągu wieków przez Urząd Nauczycielski cenili wysoko.
Bez wątpienia jedną z form pobożności maryjnej,
zalecaną od wieków przez Magisterium Kościoła, jest nabożeństwo szkaplerzne.
Papież Pius XII napisał, że ze względu na swą prostotę, może być ono
zrozumiane przez wszystkich, i które w rzeczywistości tak bardzo
rozpowszechniło się wśród wiernych, niosąc ze sobą obfite i zbawienne owoce. Papież Paweł VI
zaznaczył natomiast wyraźnie, że Ojcowie Soborowi mówiąc o formach pobożności
maryjnej zalecanych przez Kościół, mieli na myśli przede wszystkim różaniec
święty i szkaplerz karmelitański. Uczynił to w swym posłaniu na Międzynarodowy
Kongres Mariologiczny w Republice Dominikańskiej z 1965 roku , jak
również w liście do karmelitów 29 maja 1965 roku, w którym zachęcał ich do rozpowszechniania
nabożeństwa szkaplerznego, tak bardzo cenionego i polecanego przez Naszych
wielkich Poprzedników .
W świetle powyższych stwierdzeń papieża
zamykającego Sobór Powszechny, nie dziwi nas fakt, że posoborowa reforma
liturgiczna pozostawiła Wspomnienie Matki Bożej z Góry Karmel w kalendarzu
całego Kościoła, nie zacieśniwszy go do "proprium zakonnego" karmelitów, jak to
nastąpiło z wieloma świętami charakterystycznymi dla niektórych innych zakonów
czy zgromadzeń. Paweł VI zechciał przypomnieć to ponownie w swej adhortacji
apostolskiej Marialis cultus, w której podkreśla, że święto Matki Bożej
Szkaplerznej, podobnie jak i święto Matki Bożej Różańcowej, które początkowo
były świętami poszczególnych rodzin zakonnych, mogą być dziś określone jako
święta o wymiarze eklezjalnym. Nikt zatem nie może kwestionować ich prawa
obywatelstwa w powszechnym kalendarzu rzymskim.
Należy wspomnieć, że jednym z obrońców
uniwersalności święta Matki Bożej Szkaplerznej przed komisją papieską
odpowiedzialną za reformę kalendarza był ks. kardynał Karol Wojtyła, dzisiejszy
papież Jan Paweł II. Już jako Biskup Rzymu wyznał on zresztą niejednokrotnie,
że od lat swej młodości związany był z duchowością Karmelu, że
przyzwyczaił się do tego jakże wymownego i charakterystycznego habitu
karmelitańskiego, którego najistotniejszą część stanowi przecież szkaplerz, że chciał
zostać tercjarzem karmelitańskim oraz że osobiście
nosi szkaplerz karmelitański, co
widać także na fotografii z Polikliniki Gemelli.
Skoro nabożeństwo szkaplerzne jest formą
pobożności maryjnej nader aktualną i zalecaną przez najwyższy Autorytet
Kościoła, przyjrzyjmy się zatem nieco jej początkom, historii, duchowości i
praktyce. Nie tylko wielu wiernych, ale i duszpasterzy stawia sobie bowiem dziś
różnorakie pytania odnośnie tego nabożeństwa i nie zawsze znajduje na nie
odpowiedź. Stawia je sobie zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy to
zainteresowanie nabożeństwem szkaplerznym znacznie wzrosło, czego dowodem jest
m.in. II Forum dusz-pasterskie Krakowskiej Prowincji OCD z 6-7 października
1998.
Nabożeństwo szkaplerzne związane jest
nierozerwalnie z historią Zakonu Karmelitańskiego, który cały jest maryjny. Oficjalna jego
nazwa brzmi: Zakon Braci Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. Karmelici
związani byli z Matką Najświętszą od początków swego istnienia. Dla Niej poświęcili
swoją pierwszą kaplicę na Górze Karmel, Ją zachowującą w swym sercu i
rozważającą Słowo Boże (por. £k 2, 19.51), brali za wzór i model swego
życia oddanego dniem i nocą - zgodnie z zaleceniami Reguły - rozważaniu
Zakonu Pańskiego i czuwaniu na modlitwach. W
Niej widzieli swą Patronkę, Matkę i Siostrę. Pragnąc żyć w pełni w całkowitym
oddaniu się Chrystusowi, nie znaleźli sobie lepszego wzoru niż Ona, Jego Matka
i Służebnica Pańska .
Jednakże już w pierwszej połowie trzynastego
stulecia eremici zdali sobie sprawę, że ich pobyt na Górze Karmel jest coraz
bardziej zagrożony. W rękach Saracenów znajdowała się bowiem Jerozolima i
posuwali się oni coraz bardziej na północ. Jedyną twierdzą chrześcijańską
pozostawało Akko (Ptolemajda, Acri). Licząc się z grożącym niebezpieczeństwem, eremici zaczęli emigrować;
początkowo na Cypr, a następnie do Europy.
Europa trzynastowieczna, rojąca się do
zakonów, przyjęła karmelitów niezbyt gościnnie. Oddanych głównie życiu
modlitwy, uznano ich za mało użytecznych. Papież Innocenty IV, widząc
niebezpieczeństwo grożące karmelitom, zmodyfikował nieco ich Regułę,
przystosowując ją do nowych - jakże innych od tych na Górze Karmel -
okoliczności. Nadał on karmelitom oblicze zakonu żebrzącego, na wzór
franciszkanów, augustianów, trynitarzy. Jednak i to niewiele pomogło. Zakon
pozostawał nadal w niebezpieczeństwie. Wydawało się, że musi on zostać
rozwiązany.
Momentem
zwrotnym w dziejach Karmelu, wobec trudności związanych z inkulturacją w
Europie, była - jak się powszechnie uznaje - wizja św. Szymona Stocka,
przełożonego generalnego.
Tradycja wkłada w jego usta słowa hymnu "Flos Carmeli", którymi miał zwrócić
się do Maryi, prosząc o pomoc:
"Kwiecie
Karmelu,
Płodna
winnico, Tylko Ty jesteś,
Splendorze
nieba
Wieczną
Dziewicą.
O Matko
cicha,
Piękna jak
zorza,
Dla
karmelitów
Ześlij
ratunek,
O Gwiazdo
Morza!
(...)
O Matko
słodka,
Karmelu Pani
Radością
Twoją
Napełnij
serca
Dane Ci w
dani".
Jak podaje tradycja, Maryja Dziewica,
wskazując św. Szymonowi szkaplerz (tj. wierzchnią część habitu zakonnego),
po-wiedziała: "Przyjmij, najmilszy synu, szkaplerz twego Zakonu, jako znak
mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze
nie zazna ognia piekielnego".
Źródła historyczne datują powyższą
wizję na dzień 16 lipca 1251 r. Siedemdziesiąt lat później, papież Jan XXII
opublikował tzw. Bullę sobotnią w
której - powołując się na objawienie Matki Bożej - zapewnia, że kto umrze w
szkaplerzu karmelitańskim, zostanie w pierwszą sobotę po śmierci uwolniony z czyśćca.
Począwszy od tego okresu (jesteśmy na
przełomie XIII i XIV wieku), nabożeństwo szkaplerzne rozwinęło się na szeroką
skalę prawie na całym świecie. Obok zakonników szkaplerz, tj. znak
przynależności do Maryi, zapragnęli nosić także ludzie świeccy. Przy
klasztorach karmelitańskich zaczęły potem powstawać bractwa szkaplerzne oraz
liczne koła tercjarskie.
Szkaplerz zdobił piersi nie tylko prostego ludu, ale i szlachty, hetmanów,
królów, biskupów i papieży. Ceniła go w sposób szczególny i nazywała suknią
Najświętszej Dziewicy święta Teresa od Jezusa, reformatorka Karmelu.
W Polsce nabożeństwo szkaplerzne zaczęło się
rozwijać od XIV wieku, kiedy to karmelici przybyli do naszego kraju. Bractwa
szkaplerzne, trzeci zakon karmelitański, sodalicje karmelickie itp., były
zjawiskiem powszechnym. Ich rozwój zahamowały rozbiory i niewola Polski, kiedy
to prawie wszystkie klasztory, zarówno w Polsce jak i na Litwie zostały
skasowane.
Duchowość karmelitańską na ziemiach polskich
ożywił m.in. św. Rafał Kalinowski, karmelita bosy, były powstaniec styczniowy i
katorżnik Sybiru. Obok wielu innych dzieł, jakich dokonał dla dobra dusz,
założył on bractwa szkaplerzne w Czernej i w Wadowicach. Na szeroką skalę
posyłał też szkaplerze do Rumunii, na Węgry i na Syberię.
Szkaplerz karmelitański jest częścią habitu
zakonnego karmelitów i karmelitanek. Zbliżony krojem do ornatu rzymskiego,
opada on prawie do stóp, okrywając postać zakonników czy zakonnic. Szkaplerz
przystosowany do użytku wiernych złożony jest natomiast z dwóch wycinków
brązowego sukna (takiego koloru jest bowiem habit karmelitański), połączonych
tasiemką i opadających na piersi i na plecy. Jest on niejako habitem
zmniejszonym do minimum i przypomina noszącym ich duchowe związki z rodziną
karmelitańską. Jest jak gdyby pamiątką otrzymaną od Matki Najświętszej; jest następnie - jako Jej suknia - widzialnym
znakiem i gwarancją jej opieki. Pozostając zawsze na piersi czcicieli Maryi,
jest on wreszcie, w wymownym znaczeniu symbolicznym hymnem uwielbienia i
ustawiczną modlitwą zanoszoną przez nich
do Niej.
Jedna część szkaplerza suknianego opada na
plecy. Oznacza to symbolicznie, że trudy, doświadczenia i krzyże znosić
winniśmy pod opieką Maryi z poddaniem się - jak Ona - woli Bożej. Druga część
szkaplerza spada na piersi, w których bije przecież nasze serce, motor życia.
Szkaplerz jest tu przypomnieniem, że ma ono bić dla Boga i dla bliźnich. Tym
sercem mamy kochać Boga i braci, to serce mamy oderwać od przywiązań doczesnych
i związać - przez pośrednictwo Maryi - z dobrami wiecznymi.
W 1910 roku tj. za pontyfikatu św. Piusa X,
został opublikowany dekret Świętego Oficjum pozwalający wiernym używać w miejsce
szkaplerza suknianego metalowego medalika. Powodem wydania dekretu były prośby
ciężko pracujących, zwłaszcza górników, dla których noszenie szkaplerza
suknianego stanowiło pewną trudność.
Jakkolwiek dekret zaznacza, że zastąpienie
szkaplerza medalikiem nie pozbawia żadnego przywileju, że zapewnia takie samo
uczestnictwo w duchowych dobrach Zakonu, to jednak nie wyraża ono w pełni tej
bogatej symboliki przynależności do rodziny zakonnej, jak to czyni szkaplerz -
"minihabit".
Uważamy za stosowne podkreślić tu, że medalik
szkaplerzny, tzn. ten, który może zastąpić szkaplerz sukniany, powinien
przedstawiać z jednej strony Najświętsze Serce Jezusa, a z drugiej Matkę Bożą
Szkaplerzną.
Słowa Maryi do św. Szymona Stock, które
podaliśmy powyżej, mówią m.in., że "szkaplerz jest znakiem zbawienia" i że "kto
w nim umrze nie zazna ognia piekielnego". Jak należy właściwie rozumieć te
słowa? Na pewno Matka Boża nie chciała powiedzieć: wystarczy tylko nosić
szkaplerz i żyć według własnego upodobania, a i tak się żadną miarą nie zginie
na wieki, bo przecież nosi się na sobie "znak zbawienia"! Byłoby to podobne do
tego, gdyby sobie ktoś w ten sam sposób tłumaczył słowa Chrystusowe: "Kto
uwierzy i ochrzci się, zbawion będzie" (Mk 16,16). Wiemy przecież, że wiara bez
uczynków jest martwa. Tak też jest i z noszeniem szkaplerza.
Słowa Maryi Dziewicy do św. Szymona Stocka
należy tak rozumieć, że wierni nosiciele szkaplerza mogą liczyć na szczególną
pomoc i opiekę Matki Bożej. Papież Pius XII poucza, że szkaplerz święty jest rzeczywiście
znakiem i gwarancją szczególnej opieki Najświętszej Dziewicy, ale niech nikt
nie sądzi, że nosząc tę szatę, może oddać się opieszałości serca i obojętnym
duchem czekać na zbawienie, bo jak mówi Apostoł: "z bojaźnią i lękiem starajcie
się o zbawienie wasze" (Flp 2, 12).
Samo noszenie szkaplerza nie zaprowadzi do Nieba. Będąc rzeczą materialną, jako
sacramentalium Kościoła, nie może on oczywiście dać człowiekowi zbawienia
wiecznego. Może natomiast, jak poucza sobór, przyczynić się za pośrednictwem
Kościoła, do otrzymania wielu łask, przede wszystkim duchowych; pomaga ponadto uświęcić różne okoliczności
życia.
Wierny, noszący pobożnie poświęcony szkaplerz, może zyskać odpust cząstkowy i w
niektóre dni (święta karmelitańskie) także odpust zupełny, pod zwykłymi warunkami
(spowiedź, komunia św., modlitwa w intencji Papieża).
Z teologicznego punktu widzenia, nabożeństwo
szkaplerzne należy umieścić w kontekście duchowego macierzyństwa Maryi wobec
ludzkości i Jej powszechnego wszechpośrednictwa. Pomaga ono zatem do wyproszenia
sobie Jej szczególnej opieki i orędownictwa.
Maryja, która z woli Bożej została jak
najściślej złączona z Chrystusem w zbawczym dziele odkupienia świata, również
dzisiaj spogląda na nas z Nieba i - jak poucza sobór - zjednuje nam poprzez
swoje wielorakie wstawiennictwo dary zbawienia wiecznego. Dzięki swej
macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze
i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do
szczęśliwej ojczyzny. Jej macierzyńska
rola w stosunku do ludzi, żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza (...)
jednak jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc. Cały bowiem
wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi wywodzi się nie z jakiejś
konieczności rzeczowej, lecz z upodobania Bożego i wypływa z nadmiaru zasług
Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od Jego pośrednictwa
całkowicie jest zależny i z niego czerpie całą moc swoją, nie przeszkadza zaś w
żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem, przeciwnie, umacnia
ją. Dlatego też Kościół
nie waha się jawnie wyznawać taką podporządkowaną rolę Maryi; ciągle jej
doświadcza i zaleca ją sercu wiernych, aby oni wsparci tą macierzyńską opieką,
jeszcze silniej przylgnęli do Pośrednika i Zbawiciela.
Szkaplerz święty, jako pamiątka otrzymana
od Matki Najświętszej (...), jako Jej suknia, jest doskonałym
środkiem zapewnienia sobie opieki Królowej Nieba. Najświętsza Dziewica miłuje
tych, którzy Ją kochają i czczą. Wyprasza zatem szczególne łaski wszystkim,
którzy otaczają Ją miłością i szerzą Jej kult. Szkaplerz - jak to
powiedzieliśmy - pozostając zawsze na piersiach Jej czcicieli, jest jak gdyby
"hymnem uwielbienia i ustawiczną modlitwą zanoszoną przez nich do Niej".
Dlatego też może być on nazwany widzialnym znakiem i gwarancją Jej opieki w
staraniu się o zbawienie duszy.
Św. Teresa od Dzieciątka Jezus pisała w jednym
z listów do swej znajomej: Jakże jestem szczęśliwa, że nosisz święty
szkaplerz! To nieomylny znak przeznaczenia. Nie chodzi tu o
rzecz małej wagi - potwierdził Pius XII w cytowanym już wielokrotnie liście
apostolskim - ale o obietnicę życia wiecznego, którą wedle tradycji dała
Matka Najświętsza; chodzi tu o sprawę najważniejszą, tj. o zbawienie
wieczne. A w przemówieniu wygłoszonym dnia 12 października 1950 roku podczas
audiencji udzielonej uczestnikom kongresu z okazji siedemsetlecia szkaplerza,
tenże sam Papież doda: W rzeczywistości, ileż dusz (...) zawdzięcza, w
położeniu po ludzku beznadziejnym, swoje ostateczne nawrócenie i swoje
zbawienie wieczne szkaplerzowi, którym były odziane! Ileż to dzięki niemu
doznało macierzyńskiego wspomożenia Maryi w niebezpieczeństwach ciała i duszy.
Nabożeństwo szkaplerzne sprowadza na cały świat potężny strumień łask duchowych
i doczesnych.
Najłaskawsza Matka - zapewnia zatem Papież - nie omieszka z pewnością
wstawić się za tymi duszami, które spłacają dług swej kary w czyśćcu, aby -
wedle owego podania, które zwie się przywilejem sobotnim - znalazły się jak
najprędzej w ojczyźnie niebieskiej. O przywileju
sobotnim, -"jakże cennym i wymownym dla wszystkich, którzy noszą szkaplerz,
Matki Bożej z Góry Karmel, wspomina też w dniu 18 lutego 1959 papież soboru
watykańskiego II - Jan XXIII.
Szkaplerz nie jest zatem jakimś amuletem czy
talizmanem mającym zabobonnych chronić przed nieszczęściem, i otwierającym im
bramy niebios. Szkaplerz jest, a przynajmniej być powinien, regułą życia
chrześcijańskiego. Jego noszenie nie zwalnia nas od starania się o zbawienie.
Wręcz przeciwnie: przypomina nam nasze obowiązki chrześcijańskie i ofiaruje
pewność, że Matka Boża będzie się wstawiać za nami, póki nie zostaniemy
doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny. Jest on - według
słów Jana Pawła II - "znakiem i przewodnikiem synowskiej i czułej pobożności
maryjnej, poprzez który czciciele Maryi wyrażają pragnienie kształtowania swego
życia w oparciu o Jej przykład jako Matki, Opiekunki, Siostry, Przeczystej
Dziewicy, przyjmując z czystym sercem słowo Boże i oddając się służbie braciom).
Przyjęcie szkaplerza świętego pociąga
oczywiście za sobą pewne wymagania. Jego nałożenie jest bowiem agregacją do
rodziny karmelitańskiej i zapewnia uczestnictwo w jej duchowych dobrach. I tak
jak zakonnicy, odpowiadając pozytywnie na dar powołania, składają śluby
zakonne, zobowiązując się do życia w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie, tak
i wierni przyjmujący szkaplerz zobowiązują się do prowadzenia autentycznego
życia chrześcijańskiego. Pamiętają oni - mówiąc krótko - o codziennej
modlitwie, przystępują często do sakramentów świętych, aktualizują na co dzień
najważniejsze przykazanie miłości Boga i bliźniego, darzą szczególną czcią
Matkę Najświętszą i naśladują Jej cnoty. A szkaplerz, który widnieje
ustawicznie na ich piersi, przypomina im o tym wszystkim.
Mówiąc nieco szerzej, duchową treścią
nabożeństwa szkaplerznego jest oddanie się, poświęcenie (konsekracja) Matce
Najświętszej. Pius XII widzi w szkaplerzu znak poświęcenia się Najsłodszemu
Sercu Dziewicy Niepokalanej i dodaje, że
chrześcijanin, przyjmując i nosząc ten znak "przyznaje się otwarcie, iż
przynależy do Najświętszej Maryi Panny, całkiem podobnie jak ów rycerz z epoki
XIII wieku - kiedy to szkaplerz wziął początek - który czując na sobie wzrok
swej damy i odziany jej kolorami, wolałby raczej umrzeć niż je
splamić".
Św. Alfons Liguori, który bardzo cenił
duchowość karmelitańską, zaznaczył w swych Gloriach Maryi, że wierni
przywdziewają szkaplerz święty jako znak poświęcenia się na służbę Maryi; jako
znak pozostawania wiernymi dziećmi Matki Bożej.
Decyzja poświęcenia się Matce Bożej jest
dobrowolnym wyborem chrześcijanina; wyborem natchnionym wiarą, miłością i
chęcią naśladowania cnót Matki Najświętszej. Poświęcenie to jest zatem czymś
bardzo wewnętrznym, osobistym, angażującym ducha osoby. Może ono jednak i
powinno objawiać się na zewnątrz, za pośrednictwem obrzędów czy znaków
materialnych, widzialnych i doświadczalnych. Posługiwanie się tymi znakami jest
czymś właściwym dla natury człowieka. Sam Pan Jezus ustanowił przecież
sakramenty święte, czyli widzialne, namacalne znaki swej łaski. Podobnie i
ustanowione przez Kościół sakramentalia są widzialnymi znakami, pozwalającymi
nam uświęcić różne okoliczności życia.
Szkaplerz jest właśnie jednym z
sakramentaliów. Jest on zatem widzialnym i zatwierdzonym przez Kościół znakiem,
przez który okazujemy na zewnątrz nasze oddanie się Maryi, nasze uczucia
miłości, które żywimy ku Matce Chrystusa. Podobnie jak obrączka ślubna, którą
małżonkowie noszą jako świadectwo ich miłości i wierności, tak szkaplerz
święty, okrywający piersi czcicieli Matki Najświętszej, świadczy wobec
wszystkich, że jesteśmy poświęceni na służbę Maryi i przypomina nam on
ustawicznie o naszych zobowiązaniach chrzcielnych i o naszej godności dzieci
Bożych.
Poświęcenie się Matce Bożej, którego szkaplerz
jest wyrazem, polega przede wszystkim na naśladowaniu Jej cnót. Św. Teresa od
Jezusa pisze: Starajmy się, córki moje, choć w maluczkiej jakiejś
cząsteczce, stać się podobne w pokorze tej Pannie Najświętszej, której szatę
nosimy. Pius XII napomina wszystkich noszących
szkaplerz, aby mieli w pamięci tejże Dziewicy pokorę i czystość; aby w
prostocie Maryi dostrzegali oznakę skromności i niewyszukanego bycia. Cały Kościół zresztą, jak wyznaje ostatni
sobór, rozważa Jej tajemniczą świętość i naśladuje Jej miłość.
Szkaplerz święty, jako znak przynależności do
Maryi, jest więc ciągłym wezwaniem do zgłębiania tajemnicy Jej życia
wewnętrznego, poświęcenia się bez reszty - na Jej wzór - pełnieniu woli Bożej i
wiernej służby Synowi Bożemu i braciom.
Przede wszystkim należy tu zaznaczyć, że
zagadnienie nie dotyczy nas bezpośrednio, lecz pozostaje na płaszczyźnie teorii
i hipotezy. W oficjalnym nauczaniu Kościoła wartość stroju duchownego nie
została bowiem nigdy zakwestionowana. Wręcz przeciwnie. Ostatni sobór określił
habit zakonny jako znak konsekracji, co
przypominał już wielokrotnie Paweł VI i przypomina aktualnie papież Jan Paweł
II.
Habit jest zewnętrznym znakiem przynależności
do rodziny zakonnej, i szkaplerz święty ("mini - habit" - jak to wcześniej była
mowa) podkreśla tę właśnie rzeczywistość. I
nawet wówczas, gdyby habit zakonny wyszedł z użycia (pozostajemy na płaszczyźnie
teorii!), musiałoby się stworzyć jakiś inny, zastępczy środek wyrażający
agregację, przynależność do Zakonu. Istota tej agregacji pozostałaby jednak nie
zmieniona! Oczywiście habit, szkaplerz, posiada swoją, jakże bogatą symbolikę.
Trzeba jednakże, poprzez tę symbolikę, dotrzeć do głębi, do istoty rzeczy,
którą w naszym przypadku nie jest nic innego, jak oddanie się pod szczególną
opiekę i na służbę Matki Najświętszej.
***
Kończąc te krótkie rozważania o szkaplerzu,
ośmielam się uczynić swoimi słowa o. Dominika Widera, znanego ze swych licznych
publikacji z zakresu duchowości karmelitańskiej: Nabożeństwo szkaplerzne - pisze
on - doskonale leży w polskiej duchowości maryjnej. Zawiera ono w sobie te
same treści: obranie Maryi za Matkę, pełne i dziecięce oddanie się w
macierzyńską niewolę, naśladowanie Maryi w Jej miłosnym oddaniu się Bogu - w
Jej "fiat" i "magnificat". Ofiaruje jeszcze człowiekowi wierzącemu znak tej
przynależności do Maryi i wyznawanej wiary: szkaplerz lub medalik szkaplerzny,
by mu przypominał kim jest i uświadamiał o jego godności oraz możliwościach
ukazanych we wzorze człowieka - Matki Dziewicy Niepokalanej.
Do powyższych, jakże wymownych słów,
dodajmy jeszcze cytat z naszych Konstytucji: Ponieważ przywdziewamy
szkaplerz jako habit Zakonu, powinniśmy go zawsze nosić z pobożnością i
wdzięcznością serca oraz szanować i widzieć w nim znak naszego szczególnego
nabożeństwa i oddania się Najświętszej Dziewicy Maryi, tudzież jako znak Jej
matczynej nad nami opieki.