Z jego wczesnej biografii znane jest jedynie miejsce
narodzenia - Gerona (Katalonia, Hiszpania). Wstąpił do karmelitów w Perelada i
uczestniczył w kapitułach generalnych 1372 i 1379 roku. Podczas tej ostatniej
zostaje mianowany przełożonym prowincji katalońskiej, w latach nieporozumień
pomiędzy zwierzchnictwem Rzymu i Awinionu. W swej działalności piśmienniczej
tworzy Decem
libri de institutione etpeculiaribus gestis religiosorum
carmelitarum[1], datowaną na około 1370
rok, gdzie zamieszcza duchową spuściznę Karmelu, następnie traktaty przeciw
heretykom, oraz rozprawy prawnicze. Umiera 23 września 1391 roku w
Perelada.
W jaki sposób Eliaszowi i jego uczniom zostało
symbolicznie objawione, że Dziewica Maryja narodzi się wolna od jakiejkolwiek
zmazy grzechu.
Jan, XIV biskup jerozolimski, w księdze o powstaniu w
Starym Testamencie i istniejących jeszcze w Nowym pierwszych mnichów [mówi]:
"Po tym jak naśladowcy tego zakonu[2] zostali ochrzczeni przez apostołów i przyjęli słowa świętej Ewangelii, w pełni
pojęli, iż wypełniła się tajemnica, która została objawiona Eliaszowi przez
Boga na górze Karmel. W Księdze Królewskiej czytamy bowiem: Eliasz wszedł na
szczyt Karmelu i pochyliwszy się ku ziemi, wtulił twarz między swoje kolana.
Potem powiedział swemu słudze: Podejdź no, spójrz w stronę morza! On podszedł,
spojrzał i wnet powiedział: Nie ma nic!". Na to mu odrzekł: Wracaj siedem razy!
Za siódmym razem sługa powiedział: Oto obłok mały, jak dłoń człowieka, podnosi
się z morza! w stronę Karmelu (1 Krl 18,42-44). Od miejsca, gdzie sługa
zaczynał się wspinać aż do wierzchołka góry, z którego można było zobaczyć
morze, było dziesięć kroków. Słudze, który po raz pierwszy pokonał odległość
dziesięciu kroków i spojrzał w stronę morza, Eliasz polecił, jak to zostało
wyżej powiedziane, by czynność tę powtórzył siedem razy i spojrzał siedemkroć w
stronę morza. I za siódmym razem, gdy tam powrócił, jednak ósmym, gdy spojrzał,
zobaczył obłok mały, jak dłoń człowieka, podnoszący się z morza! w
stronę Karmelu. Na to Eliasz rzekł mu: Idź, powiedz Achabowi: Zaprzęgaj i
odjeżdżaj, aby cię deszcz nie zaskoczył. Niebawem chmury oraz wiatr zaciemniły
niebo i spadła ulewa (1 Krl 18,44-45).
Jaką tajemnicę odnoszącą się do przyszłych wydarzeń a
zamkniętą w tejże wizji, poza tym, co realnie się wydarzyło, i jak wielkie
swoje dzieła Bóg zapowiedział Eliaszowi poprzez to widzenie, to był nam łaskaw
wyjaśnić sam Eliasz jednak nie otwarcie, lecz w tajemnicy wobec swoich uczniów.
Oni nam więc przekazali to, iż Bóg w formie figuratywnego przedstawienia,
objawił Eliaszowi cztery wielkie tajemnice, które teraz po kolei przedstawię: pierwsza,
w jaki sposób narodzi się z łona matki dziewczynka wolna od jakiegokolwiek
grzechu; druga, w jakim czasie to się stanie; trzecia, w jaki sposób
dziewczynka zachowa nienaruszone dziewictwo na wzór Eliasza; czwarta, w jaki
sposób Bóg, przyjmując ludzką naturę, narodzi się z tej dziewicy. I tak, z
faktu, iż chłopiec zobaczył wychodzący z morza mały obłok, Bóg objawił
Eliaszowi, że ta dziewczynka, to znaczy Dziewica Maryja, której symbolem jest
obłok, mały obłok - co wskazuje na pokorę, narodzi się z grzesznej ludzkiej
natury, której symbolem jest tutaj morze. I ta dziewczynka już w momencie swych
narodzin będzie wolna od wszelkiego grzechu, tak jak ów mały obłok, który
unosząc się z morza pełnego goryczy, sam jest jej pozbawiony. Mimo tego, iż
obłok ten bierze swój początek z natury morza, ma jednak różne od niego
właściwości, ponieważ, podczas gdy woda morska jest ciężka i gorzka, ów obłok
jest lekki i słodki. I tak, mimo iż w każdym innym człowieku jego natura jest w
swych początkach taka jak morze, to znaczy tak bardzo obarczona goryczą
grzechów i ciężarem nałogów, że wyznać musi: Winy moje przerosły moją głowę,
gniotą mnie jak ciężkie brzemię (Ps 38,5), błogosławiona Maryja przeciwnie,
choć narodziła się z tego samego morza, to znaczy z ludzkiej natury, jednak w
sposób taki, że nie została obarczona żadną goryczą grzechu, lecz tak jak ów
mały obłok, pozostała lekka ze względu na niezmazanie grzechem i słodka
pełnością łaski. Była ona bowiem w swych narodzinach podobna do obłoku, o
którym na sposób figuratywny pisał Mojżesz: I ukazała się w obłoku chwała
Pana (Wj 16,10).
W jaki sposób starożytni naśladowcy tego zakonu poznali
czas narodzenia błogosławionej Maryi.
Chciał zatem Bóg dać poznać Eliaszowi we wspomnianej wizji,
w jakim czasie jego uczniowie zobaczą rodzący się i unoszący z morza, to jest z
gorzkiej i grzesznej natury ludzkiej, mały obłok, to znaczy błogosławioną
Maryję. Rzeczywiście, zostało mu w tej wizji ukazane, iż żaden z nich nie
zobaczy Jej, jeśli wcześniej wchodząc nie pokona dziesięciu kroków, by
popatrzeć w kierunku morza i następnie nie powtórzy tego siedem razy, aby
powracając znów spojrzeć w stronę morza. Eliasz bowiem powiedział swemu
słudze: Podejdź no, spójrz w stronę morza! On podszedł, spojrzał i wnet
powiedział: Nie ma nic! (1 Krl 18,43). Pytam się, co oznacza to, że sługa
Eliasza wszedł po raz pierwszy, czyniąc dziesięć kroków, by spojrzeć w stronę
morza, i wtedy nic mu się nie ukazało. Z pewnością nie oznacza to niczego
innego jak tylko to, iż sługa, to jest zastęp uczniów Eliasza, by zobaczyć
cokolwiek miał wchodzić przez dziesięć pokoleń ludzkich wymienionych przez
świętego Łukasza w rodowodzie Chrystusa przed potopem, od Adama do Noego, to
znaczy w pierwszym okresie istnienia świata (zob. Łk 3,36-38), i przemierzając
czas owych dziesięciu pokoleń od Adama do Noego, sługa badał, czy przypadkiem
to właśnie w tym okresie nie narodzi się na przeciw morza, to znaczy w
przeciwieństwie do wspólnej rodzajowi ludzkiemu grzesznej i gorzkiej natury,
mały obłok, to jest owa dziewczynka. I ponieważ w tym pierwszym okresie
istnienia świata sługa nie zauważył żadnego unoszącego się obłoku, dlatego też
odpowiedział: Nie ma nic! Z polecenia jednak Eliasza sługa powtórzył
siedem razy owe dziesięć kroków potrzebnych do wejścia i spojrzenia w stronę
morza, według tego, co czytamy: Wracaj siedem razy! Przy pierwszych
sześciu razach nic mu się nie ukazało.
Także i ten fakt, że sługa, to jest zastęp uczniów Eliasza,
pokonując sześciokrotnie odległość dziesięciu kroków nic nie zobaczył znaczy,
iż wychodził on przez kolejne sześć dekad ludzkich pokoleń wymienionych przez
świętego Łukasza w rodowodzie Chrystusa od Sema do Jannaja, syna Józefa (Łk
3,24-36). Z tych to pokoleń pierwsza dekada rozpoczęła się wraz z Semem synem
Noego i zakończyła na Tarze synu Nachora; druga rozpoczęła się wraz z Abrahamem
synem Tary i zakończyła na Sali synu Naasona; trzecia rozpoczęła się wraz z
Boozem synem Sali i zakończyła się na Jonamie synu Eliakima; czwarta rozpoczęła
się wraz z Józefem synem Jonama i zakończyła się na Elmadanie synu Hera; piąta
rozpoczęła się wraz z Kosamem synem Elmadana i zakończyła się na Josechu synu
Jody; szósta rozpoczęła się wraz z Semejem synem Josecha i zakończyła się na
Jannaju synu innego Józefa. Oczywiście przez sześć dekad tych pokoleń
wymienionych przez świętego Łukasza w rodowodzie Chrystusa, wychodził sługa, to
jest zastęp uczniów Eliasza, przebiegając cały ten czas od Jannaja do Sema i
obserwując, czy przypadkiem w tym czasie nie narodzi się mały obłok, to jest
dziewczynka. I ponieważ w owym czasie się nie narodziła, dlatego też nie mogła
ukazać się uczniom Eliasza. Jednak za siódmym razem ukazał się im mały obłok,
bowiem w siódmej dekadzie tego pokolenia narodziła się i ukazała uczniom
Eliasza błogosławiona Maryja: Za siódmym razem sługa powiedział: Oto obłok
mały, jak dłoń człowieka, podnosi się z morza! (1 Krl 17,44). I
rzeczywiście wspomniany Jannaj, na którym kończy się szósta dekada tegoż
pokolenia, zrodził syna imieniem Melchi, wraz z którym rozpoczęła się siódma
dekada pokolenia. Ten Melchi dalej, zrodził Lewiego, który miał dwóch synów,
jeden z nich nazwany jest przez świętego Łukasza Mattat (Łk 3,24), lecz przez
innych nazywany Melchi, tak jak jego dziadek, a drugim był Panter. Ów zrodził
syna imieniem Barpanter; a ten z kolei zrodził syna imieniem Joachim, który z
małżonki Anny zrodził błogosławioną Maryję. I tak za siódmym razem, to znaczy w
tej dekadzie pokoleń, która była siódmą licząc od tej, w której ludzie po
okresie potopu, z Bożego nakazu, powrócili do pomnażania liczby rodzaju
ludzkiego (zob. Rdz 9,1), narodziła się błogosławiona Maryja, dokładnie w
środku tej dekady i umarła zanim wspomniana dekada się zakończyła. Lecz zanim
błogosławiona Boża Rodzicielka opuściła ten świat, odwiedzali Ją często w
Nazarecie, Jerozolimie i gdzie indziej naśladowcy tego zakonu.
W jaki sposób zostało karmelitom objawione z góry to, że
błogosławiona Maryja na ich wzór zachowa dziewictwo.
Lecz tak jak ów obłok, to jest
błogosławiona Maryja, narodziła się w siódmej dekadzie wspomnianych pokoleń,
tak też w siódmej dekadzie ujrzeli Ją uczniowie Eliasza wchodzącą duchowo na
górę Karmel. Albowiem zanim przeminęło dziesięć pokoleń mających, jak to
zostało powiedziane, swój początek od Melchiego, ci, którzy przynależeli do
tego zakonu dowiedzieli się w Jerozolimie od najwyższego kapłana świątyni o
tym, że błogosławiona Maryja ofiarowała swoje dziewictwo Bogu za przykładem
Eliasza, jak to zostało przedstawione we wspomnianej wizji: Za siódmym razem
sługa powiedział: Oto obłok mały, jak dłoń człowieka, podnosi się z morza! w stronę Karmelu (1 Krl 18,44). Widziano Ją unoszącą się w stronę Karmelu jak
dłoń człowieka[3],
ponieważ w swoim duchowym wyrzeczeniu nie miała przykładu do naśladowania w
kobiecie, lecz w mężczyźnie. Rzeczywiście, zanim w stronę Karmelu uniósł się
mały obłok, wszedł tam Eliasz ze swoim sługą: Eliasz wszedł na szczyt
Karmelu (1Krl 18,42).
Następnie "Karmel" tłumaczy
się jako "wiedza obrzezania", a do tej wiedzy podnosi się przede wszystkim ten,
kto jest w stanie obrzezać swoje ciało i umysł z napletka pożądliwości i to w
taki sposób, że nie tylko dzięki podjętej czystości obca mu będzie wszelka
niedozwolona nieczystość cielesnego kontaktu, lecz poprzez dziewictwo zachowa
się dla Boga nieskalanym jakimkolwiek doświadczeniem grzesznej przyjemności.
Właśnie dla tego motywu obrzezanie było przepisane przez prawo Starego
Testamentu, aby dokonane na ciele mężczyzny, w którym zazwyczaj dominuje
pożądliwość, oznaczało nakaz zachowania dla Boga czystości umysłu i ciała oraz
odrzucenia grzesznej żądzy. Lecz nikt nigdy aż do Eliasza i jego sługi, to
znaczy zastępu synów prorockich - jego uczniów, nie wzniósł się na poziom tejże
wiedzy obrzezania. Oni bowiem pierwsi z ludzi poświęcając się spontanicznie
Bogu poprzez zachowanie dziewictwa, oczyścili w sposób doskonały swoje umysły z
wszelkiej zmysłowej przyjemności. I dlatego też zostali nazwani imieniem
"karmelici", które może być interpretowane jako "ci, którzy zdobyli wiedzę
obrzezania", ponieważ doskonale potrafi zrealizować w samych sobie to, co prawo
obrzezania zakłada. Pragnąc bowiem całkowitego odrzucenia od siebie pożądliwości
ciała i umysłu, jako pierwsi z pośród ludzi wybrali spontanicznie życie dla
Boga w całkowitym dziewictwie. To właśnie oni jako pierwsi weszli na szczyt
Karmelu, to jest na szczyt wiedzy obrzezania, ponieważ w sposób przewyższający
to, co uczynili ich poprzednicy, potrafili dokonać obrzezania napletka
pożądliwości na sposób tak radykalny, że jako pierwsi z pośród ludzi wybrali
pozostanie dziewiczymi ze względu na miłość Bożą (.).
Jan, czterdziesty czwarty
biskup jerozolimski, w dziele cytowanym [mówi]: "Na szczyt Karmelu, to jest na
wysoki szczyt wiedzy obrzezania wzniósł się także ów mały obłok, to jest
błogosławiona Maryja, jak dłoń człowieka, ponieważ to nie kobieta a
mężczyzna Eliasz dał Jej przykład wzniesienia się, który Ona starała się naśladować.
Bowiem, tak jak Eliasz potrafił całkowicie obrzezać swoje ciało i umysł z
napletka pożądliwości, gdy jako pierwszy z ludzi spontanicznie zapragnął
poświęcić się Bogu poprzez zachowanie dziewictwa, tak też później,
błogosławiona Matka Boga potrafiła, na wzór Eliasza, odrzucić od siebie w
sposób radykalny wszelką pożądliwość, gdy śladem tego mężczyzny[4] jako pierwsza z pośród kobiet wybrała życie w nienaruszonym dziewictwie ze
względu na miłość Bożą" (.).
Jak starożytni karmelici modlili się o Wcielenie Syna
Bożego i zostali w swych modlitwach wysłuchani.
Jan, czterdziesty czwarty
biskup jerozolimski, w dziele cytowanym [mówi]: "Zostało na końcu ukazane
uczniom Eliasza w tej samej wizji, w jaki sposób miał się narodzić z Dziewicy
Syn Boży. Zaraz bowiem po tym, jak sługa Eliasza, to znaczy zastęp jego
uczniów, zobaczył obłok mały, jak dłoń człowieka, podnoszący się z morza! w stronę Karmelu, Eliasz rozkazał mu: Idź, powiedz Achabowi: Zaprzęgaj i
odjeżdżaj, aby cię deszcz nie zaskoczył (1 Krl 18,44). Jawnym znakiem
bliskiego już Wcielenia się Syna Bożego był fakt, iż sługa, to jest zastęp
uczniów Eliasza, zobaczył mały obłok, to znaczy dziewczynkę, wznoszącą się jak
dłoń człowieka na szczyt Karmelu, to jest na szczyt wiedzy obrzezania, w
sposób wskazujący na pragnienie zachowania dziewiczej wstrzemięźliwości.
Dlatego też, zaraz gdy członkowie tego zakonu usłyszeli w Jerozolimie o tym, że
owa dziewczynka poświęciła się Bogu poprzez dziewiczą wstrzemięźliwość, od razu
pojęli, że przyjście Syna Bożego jest już bliskie, że stoi On już w drzwiach. I
tak jak im to polecił Eliasz zastęp uczniów udał się z prośbą do Achaba,
co tłumaczy się jako "związek ojcowski" i co oznacza dalej to, że pomiędzy
Synem Bożym a rodzajem ludzkim przed Wcieleniem istniał tylko związek
wypływający ze wspólnego ojcostwa, ponieważ Syn Boży został zrodzony w
wieczności z tego samego Ojca, przez którego został stworzony rodzaj ludzki; z
tego też powodu Syn Boży ośmiela się nazywać swego Ojca także ich ojcem,
mówiąc: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego (J 20,17). A ponieważ
pomiędzy rodzajem ludzkim a Synem Bożym nie było przed Wcieleniem związku
matczynego, bo Syn Boży nie narodził się jeszcze z matki, dlatego też uczniowie
Eliasza, pragnąc tego, by taki związek zaistniał, zwrócili się do Achaba,
to jest do Syna Bożego, z prośbą. I tak jak polecił im to Eliasz, zwrócili się
do Syna Bożego błagając: Zaprzęgaj [twój wóz][5]. Słowo wóz (po łacinie currus) pochodzi bowiem od łacińskiego
słowa currere (pędzić) i wskazuje na pojazd z kołami przystosowany do
przewożenia ciężaru; oznacza zatem boską naturę Syna Bożego, która jest
kolista, to znaczy wieczna, i podobna do [koła] wozu, bo nie ma ani początku
ani końca; dlatego też ze względu na swą naturę wydaje się On jak olbrzym,
co drogę przebiega (Ps 19,6) i podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi (Hbr
1,3), zgodnie ze słowami Apostoła.
Błagał więc sługa, to jest
zastęp uczniów Eliasza: Zaprzęgaj, to znaczy połącz z naszą naturą Twój wóz,
to znaczy Twoją wieczną naturę i przybądź do nas, by cię deszcz nie
zaskoczył, to znaczy, byś się nie opóźniał a raczej przyśpieszył swe
przybycie; innymi słowy, zstąp jak deszcz na trawę (Ps 72,6); trawa
bowiem przyjmując lub pozwalając spływać po niej kroplom padającego bez hałasu
deszczu, nie doznaje uszkodzenia, lecz pozostaje nienaruszona. Wypada, byś w
ten sam sposób zstąpił na mały obłok, to jest na Dziewicę Maryję, bez hałasu
ludzkiego współdziałania i połączył Twój wóz, to znaczy wieczną naturę z
naszą ludzką w łonie Dziewicy, aby Dziewica poczynając i rodząc Ciebie jako
Boga i człowieka jednocześnie, nie doznała pogwałcenia, lecz pozostała
nienaruszona w swym dziewictwie. I zostali uczniowie Eliasza wysłuchani w swej
błagalnej modlitwie, jak to jest dalej ukazane we wspomnianej wizji: Niebawem[6],podczas gdy sługa rozglądał się raz tu, to znaczy kontemplował w
dziewczynce dobrowolne dziewictwo, raz tam, to znaczy błagał Najwyższego
Boga, aby zesłał Syna, chmury oraz wiatr zaciemniły niebo i spadła ulewa (1
Krl 18,45). Pod słowem niebo należy rozumieć godność, wielkość i
dostojeństwo Syna Bożego, którego nadejścia oczekiwał Prorok, wołając: O
Panie, nachyl Twych niebios i zstąp (Ps 144,5). Chmury, jak to już
zostało powiedziane, wskazują na Dziewicę Maryję. Wiatr oznacza Ducha
Świętego według słów Proroka: każe wiać swemu wiatrowi, a spływają wody (Ps
144,18). Zaciemniło się niebo i spadła ulewa, ponieważ moc Najwyższego
osłoniła Dziewicę (por. Łk 1,35) w taki sposób, że Syn Boży, za sprawą Ducha
Świętego, połączył z sobą, wzięte z ciała Dziewicy ciało ludzkie, które stało
się niejako osłoną dla Jego boskiego światła. I jak anioł Gabriel zapowiedział
Dziewicy, iż Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię (Łk
1,35), tak też spadła ulewa łaski, ponieważ - jak to potwierdza
ewangelista Jan: Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I
oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen
łaski i prawdy. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali - łaskę po łasce (J
1,14.16)".
Tamże, s. 165-167
przekł. A. Smagacz OCD
[1]Decem libri zawiera prace przypisywane różnym autorom:
1/ Liber de institutione primorum monachorum autorstwa Jana XLIV,
biskupa Jerozolimy. Jan jest postacią historyczną; urząd biskupa świętego
miasta sprawował w latach 387-417. Według karmelitańskiej legendy był przeorem
pustelników na Górze Karmel. Gdy został biskupem, pustelnicy poprosili go, aby
zebrał i spisał swoje nauczanie. Uczynił to w 412 roku w formie książki. Przez
długi czas dzieło to było uważane za oryginalną, przed-albertową regułę Zakonu
i cieszyło się niepodważalnym prestiżem i autorytetem.
2/ List Cyryla. Dokument ten wyjaśnia powód, dla którego napisano Liber de institutioneprimorum monachorum i przypomina
historię Zakonu do czasów św. Alberta. Właśnie z tego listu znamy albertowy
tekst Reguły. Cyryl jest postacią legendarną (ewentualnie generał Zakonu w
latach 1221-1224).
3/ Komentarz do Reguły. Wyjaśnia krótko jej modyfikacje w 1247 roku.
Jest przypisywany Sibertowi de Beka, postaci historycznej. Jest jednak mało
prawdopodobne, aby komentarz wyszedł spod jego pióra.
4/ Kronika Wilhelma z Sanvico. Opisuje utratę klasztorów w Ziemi
Świętej i owocne przeszczepienie Zakonu do Europy. Wilhelm jest postacią
historyczną. Prowadził życie pustelnicze na Górze Karmel i był definitorem
Prowincji Ziemi Świętej na kapitułę generalną w 1287 roku.
5/ Kolekcja przywilejów i
bulli papieskich wydana przez Filipa Ribot. W swoim imieniu Ribot czyni tutaj,
jak i w wielu innych miejscach Decem
libri, komentarze, a także dodaje cytaty z Ojców Kościoła oraz informacje
zaczerpnięte z średniowiecznych encyklopedii i dostępnych mu źródeł (opr. J.
Zieliński OCD).
[2] Chodzi oczywiście o naśladowców Zakonu Karmelitańskiego (przyp. tłum. A. S.).
[3] Autor
interpretuje wydarzenia na podstawie tekstu zaczerpniętego z łacińskiego
przekładu Pisma Świętego - Wulgaty, gdzie czytamy: In septima autem vice,
ecce nubecula, parva quasi vestigium hominis, ascendebat de mari (3 Reg
18,44). Słowa parva quasi vestigium hominis można dosłownie
przetłumaczyć: mała jak ślad nogi mężczyzny. Do wzoru mężczyzny odwołuje
się nasz autor (przyp. tłum. Arkadiusz Smagacz OCD).
[5] Wg Wulgaty: Junge currum tuum! (3
Reg 18,44)- co tłumaczy się: Zaprzęgaj, lecz dosłownie oznacza: Połącz
twój wóz (przyp. tłum. A.
S.).
[6] Wg Wulgaty: Cumque se verteret
huc atque illuc (3 Reg 18,45). Polskie tłumaczenie oddaje to zdanie
jednym słowem niebawem. W tłumaczeniu z wersji łacińskiej brzmi to
następująco: I gdy rozglądał się raz tu a raz tam. Autor interpretuje na
sposób duchowy także i te czynności sługi (przyp. tłum. A. S.).