szkaplerz
rodzina szkaplerzna
szkaplerz
 


Dokument bez tytułu

20. Ostatnie Salve Regina

W bladym świcie wstawał dzień 17 lipca 1794 roku.

Na wschodzie powoli zaczęła się rozpalać czerwono-różowa zorza słońca, od jej blasków szara płachta nieba nasiąkała coraz więcej światłem. Z poza omotu mgieł ustępujących, wyraźniej zarysowały się rzędy kamienic i czuby nielicznych drzew.

Paryż był jeszcze uśpiony, ulice ciche i bezludne. Tylko przed więzieniem Conciergerie widniała gromada ludzi, powiększająca się z każdą chwilą. Wykrzykiwali głośno, a oczy ich raz po raz zwracały się w  stronę ponurej bramy więzienia. Czekali na coś. Wtem zgrzytnęły rygle, a oczom zebranych ukazał się dziwny widok. Z głuchym turkotem wyjechało z podwórza więzienia kilka wozów. Na każdym z nich, na prostych deskach siedziało po kilka zakonnic ze skrępowanymi rękoma. Wozy otaczał wokół konwój żołnierzy.

Były to karmelitanki bose z Compiegne w liczbie 16, które dziś wyprowadzano na śmierć. Jedynym powodem, dla którego skazano je na śmierć, była ich cześć dla Boskiego Serca Jezusa, ich umiłowanie nad wszystko powołania zakonnego. Wolały ponieść katusze więzienia, śmierć samą, niż zrzucić suknię zakonną, porzucić tryb życia klasztorny, dobrowolnie raz przyjęty z natchnienia Bożego. Były więc teraz pełne pokoju. Twarze ich, choć wyniszczone cierpieniem długiego wiezienia, promieniały radością.

Tłumy zebrane pod wiezieniem, w których pełno było najróżnorodniejszych szumowin, nawykłe były odprowadzać skazańców na miejsce stracenia szyderstwami i urąganiem. Teraz jednak nie podniósł się ani jeden głos, głęboka cisza zaległa.

Pochód ruszył. Złote promienie rannego słońca zalewały blaskami drogę i wozy męczenniczek. Przestworza były czyste, świetlane.

Wzrok bohaterskich dziewic skierował się w niebo. Ostatnia to ich droga na ziemi. Jakąż pieśń wyśpiewają Panu za dar wielki życia, a ziemi za cierpienia i krzyże?

Przed krystaliczną tonią ich dusz jawi się Najpiękniejsza ze stworzeń,  Kwiat ukochany Boga samego, ideał czystości i miłości - lecz zarazem ta, której serce cierpieniem napełnione było, jak nikogo z ludzi - Maria!

Wyśpiewają wiec pieśń o Tej, która była Królową ich zakonu, pieśń w której brzmią najgłębsze uczucia ludzkich bólów, umiłowań i nadziei.

Wśród głuchego turkotania wozów, odgłosów stąpań ludzkich, 16 słodkich głosów zakonnic-męczenniczek zaintonowało uroczyście  Salve Regina - Witaj Królowo!...

I brzmiała pieśń słodka w rozlewnych dźwiękach i płynęła w jasne lazury, do stóp nieba Królowej.

A zakonnice w białych, długich płaszczach, z oczyma utkwionymi wzwyż, pełne majestatu i godności - wydały się otaczającym uosobieniem piękna cierpiącego, prześladowanego Kościoła.

I wzruszenie dziwne ogarnęło tłumy towarzyszące męczenniczkom. I wielu, co wiarę straciło wśród zawieruchy rewolucyjnej, odzyskało ją teraz i po wielu twarzach naznaczonych piętnem zbrodni popłynęły łzy.

Nieznane ręce obrzuciły wozy kwiatami. I padały płatki kwiatów na skrępowane ręce, bronzowe habity i białe płaszcze Karmelitanek, a pieśń wciąż płynęła.

Matko miłosierdzia, życia słodyczy, nadziejo nasza - witaj!... Do Ciebie tęsknimy, płacząc na tej ziemi łez. Ty więc o Pośredniczko, Twe miłosierne oczy ku nam zwróć.

W duszach zakonnic odżywa obraz św. profesji, kiedy to Boskiemu Oblubieńcowi w uroczystych ślubowaniach wszystko składały: serce i ciało i miłość wieczystą. Do Niego więc teraz Najdroższego, ze wszystkich Umiłowanego ponosi ich dusze ogromne pragnienie, by ujrzeć Go i złączyć się na wieki z Nim.

Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twego, nam okaż! - wołają do Marii.

A ostatnim spojrzeniem objąwszy minione życie, widzą w blaskach wieczności, że Jej, Matce Zbawiciela wszystko zawdzięczają: że pod Jej wejrzeniem wyrosły i rozkwitły jak kwiaty, że Ona je wybrała na oblubienice dla swego Syna, a teraz daje łaskę nad łaski - męczeństwo! Serca ich więc wezbrały ogromem miłości dla tej Matki Ukochanej, okrzyk wdzięczności wydziera się z serca: O łaskawa, o litościwa, o Sładka Panno Mario!

W tej chwili wozy zatrzymały się na miejscu kaźni. Jedna po drugiej, z pogodą i odwagą i śpiewem na ustach poszły pod gilotynę.

A dusze ich, ozdobione podwójną koroną dziewictwa i męczeństwa - zaprowadziła Maria na wieczne gody Bożego Baranka.

Kościół zaś wojujący ozdobił te bohaterskie dziewice aureolą błogosławionych 27 maja 1906.

 
szkaplerz
Aby otrzymywać materiały formacyjne i informacje
o nowościach na naszej stronie
wpisz swój adres mailowy.

 

 

 
góra strony
  Dokument bez tytułu

 

 
 

Strona Rodziny Szkaplerznej Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych