Jak wielką jest potęga Szkaplerza św. jawnie świadczy następujące wydarzenie, opowiedziane przez świątobliwego kapłana, naocznego świadka tego wypadku:
"Dnia jednego otrzymałem bilet; treść jego brzmiała: "Przy ulicy X. pod numerem N., leży ciężko chory starzec w niebezpieczeństwie śmierci. Od przeszło lat 20-tu porzucił wszelkie praktyki religijne. Kilkakrotnie próbowałam przemówić mu do duszy - wszystko było daremne wobec nieprzezwyciężonego uporu jego. Może W-ny Ksiądz co więcej wskóra". Przeczytawszy te słowa, ciągnie dalej zacny kapłan, zrozumiałem zaraz, że trzeba tu cudu. W tejże chwili, jako promyk z nieba, przypomniała mi się obietnica Matki Najświętszej, że zachowa od ognia piekielnego wszystkich tych, którzy noszą Szkaplerz św. z Góry Karmelu i umierają odziani tą Sukienką świętą.
Biorę wiec śpiesznie Szkaplerz ze sobą i podążam pod wskazany adres. Rzeczywiści zastaję ciężko chorego starca - wygląd jego świadczył o bliskiej śmierci. Rozglądam się po pokoju - żadnej oznaki religijnej; na stole rozrzucone książki i broszury o treści zdrożnej. Nieszczęśliwy! Tym zatrutym pokarmem karmił swoją duszę u wrót wieczności! Zbliżam się do łóżka; wszczynam rozmowę najpierw o rzeczach obojętnych, następnie nieznacznie kieruję ją na temat religijny, wspominając o obowiązkach dobrego chrześcijanina - o spowiedzi i Komunii świętej. - Lecz wszystko daremne, serce twardsze od stali uporczywie odrzuca łaskę Bożą, nie chce słuchać kapłana i trwa przy swoim.
Nie było co robić, musiałem się zabrać do wyjścia. Ale żegnając się z chorym, zdobywam się jeszcze raz na odwagę i powiadam do niego: "Proszę przynajmniej na jedno się zgodzić, by odwiedziny moje nie były daremne, proszę mi pozwolić, że nałożę panu Szkaplerz Matki Najświętszej". Ku wielkiemu zdziwieni memu chory odpowiada: "Zgadzam się". Nie dałem się prosić, czym prędzej wyciągam Szkaplerz i nakładam staruszkowi, odmawiając przy tym przepisaną formułę. Na twarzy jego dostrzegłem z radością pewne zainteresowanie - śledził uważnie ceremonię - niewątpliwie Łąska zaczęła dziać w tej biednej duszy. Ucieczka Grzeszników, Królowa Karmelu z pomocą spieszyła, by odbić zdobycz wrogowi piekielnemu i ratować od zguby wiecznej starą zbłąkaną owieczkę.
Po krótkim czasie zatwardziały grzesznik ze skruchą przyjmował sakramenta święte i w budującym, przykładnym usposobieniu kończył swe życie , by uwielbiać przez wieczność całą miłosierdzie Boże i tę niepojętą, matczyną dobroć Królowej Karmelu! Szkaplerz swego dokonał.